niedziela, 11 sierpnia 2013

~ Rozdział 9 ~

Wróciłem się. Stanąłem przed nim. Nadal stał w tym samym miejscu.
- Lee Hyuk-jae już tak dalej być nie może.
- Obiecuje że już będzie inaczej, lepiej.
- Nie. Zawsze tak mówisz. To koniec. Nie mam zamiaru już więcej przez ciebie cierpieć.
- Co? Nie.. Nie! Chcesz przekreślić te wszystkie chwile?! Nie mów że chcesz skreślić te 3 lata! Nie możesz!!
- Ale właśnie to robię. To już zaczyna mnie męczyć. Od teraz już nie jesteśmy razem. Niech każdy idzie swoją drogą.
- Ale to ty! Ty jesteś moją drogą! Moim celem ! Kocham Cię! Nie odchodź ja nie chcę błądzić! Błagam. Wiem że nie zawsze byłem idealny, że były chwile że nic chciałeś już dłużej tego znosić, ale pomyśl. Były też te dobre. Kiedy było nam na prawdę wspaniale. Nie możesz tak tego zostawić, skreślić.
Spojrzałem na jego zapłakaną twarz. Jednak nie miałem zamiaru zmienić zdania. Odwróciłem się i wyszedłem. To była nasza ostatnia partnerska kłótnia. Wreszcie poczułem się jak kiedyś. Wreszcie poczułem się wolny.
NARRACJA WIKTORII:
W TYM SAMYM CZASIE W ZOO:
- O Sung patrz jaka słodka małpka!
- No. A widzisz tamtą?
- Którą?
- Tą tam na drzewie. Jest słodka prawda?
- Tak śliczna.
- Prawie tak śliczna jak ty.
- Uważasz że ta małpka jest słodsza ode mnie?
- Nie wcale tak nie mówię. Żadna małpka nie jest aż tak śliczna jak ty.
Szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie słyszałam tak miłych słów wypowiedzianych przez Sungmina. ( I nie mówił o zwierzakach)  A wszyscy mówili ( wszyscy członkowie Super Junior) że to jest zoofil. To mnie trochę zszokowało. Uśmiechnęłam się lekko. Zrobiło się trochę niezręcznie więc podeszłam szybko do kolejnej klatki w której znajdowały się żółwie.
- O patrz jakie fajne.
- To żółwie błotne. A widzisz tam są kameleony. Wiesz że ich palce od kończyn umożliwiają im chodzenie nawet po cieniutkich gałązkach. Potrafią zmieniać kolor. To pomaga im polować i chronić przed drapieżnikami.
- Ty na prawdę dużo wiesz o zwierzakach.
- Hm w końcu to ja oglądam wieczorynki na Animal Planet.
Oboje parsknęliśmy ze śmiechu. Nie wiedziałem że z Sungminem da się spędzić tak miło czas nie tylko przed telewizorem. Trochę szkoda było mi opuszczać ZOO tam było tak fajnie i nawet nie potrzebowaliśmy przewodnika bo okazało się że Sungmin wie więcej od jakiegokolwiek przewodnika na temat znajdujących się tam zwierząt. Od tego całego chodzenia po ZOO zrobiłam się trochę głodna więc poszliśmy przekąsić coś w jakiejś pobliskiej knajpce. Od śmierci rodziców nie śmiałam się tak jak dziś. Okazało się że Sung ma niesamowite poczucie humoru.  Był mistrzem w opowiadaniu kawałów. Nie wiem skąd on brał te żarty. Gdy wracaliśmy zatrzymał się na chwilę na mostu przez który właśnie przechodziliśmy. Podeszłam do niego. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak pięknego widoku. Akurat zachodziło słońce. Woda miała lekko pomarańczowy kolor.
- Wiesz długo myślałem żeby cię w końcu gdzieś zaprosić.
- Serio? Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?
- Wstydziłem się. Podobało ci się ?
- Jasne od kąnd moi rodzice.... to znaczy od tamtej pory nie bawiłam się tak dobrze. Dziękuje.
Sungmin spojrzał na mnie robiąc słodkie oczka wiedział że żadne słowa nie bd pocieszające w takiej sytuacji.
- Idziesz ?- Sungmin wskazał abym poszła za nim. Droga do domu wcale nie wydawała się długa. Dłużej szliśmy do ZOO niż z ZOO tak mi się przynajmniej wydawało. Ani trochę nie chciało mi się wracać do domu. Przeczuwałam co mogło się tam wydarzyć pod naszą nieobecność. Ta cała sytuacja z Donghae i Eunhyukiem. Czasami miałam wrażenie że odkąd  tam zamieszkałam wszyscy się kłócą.
Weszliśmy do salonu. W oczy rzucił nam się płaczący Eunhyuk. Sungmin od razu do niego podbiegł.
- Hyung! Co się stało? Czemu płaczesz?
- Nie ważne - Wypalił. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Jakbym coś mu zrobiła, tylko nie wiedziałam co. Postanowiłam  że pójdę lepiej na górę. Trochę się przestraszyłam. Donghae nie było jednak w pokoju. Może powinnam zamieszkać z Sungminem? Nie wiem. Usiadłam na łóżku i tak rozmyślałam gdy usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Nad czym tak myślisz?
- O właśnie o tobie myślałam - wypaliłam przez przypadek i zaraz tego pożałowałam bo Hae zadawał coraz więcej pytań.
- O mnie? Myślisz o mnie?
- To znaczy nie w takim znaczeniu jak myślisz.
- A co wiesz co ja myślę?
- No nie wiem.
- To powiesz mi co tam o mnie myślałaś?
- E... Ok Donghae. Musimy pogadać.
- Tak?
- Czemu Eunhyuk płakał? Czemu ty wybiegłeś jak Yesung wypalił z tą randką? Czemu Eunhyuk wybiegł za tobą?  - Donghae chyba nie spodziewał się że zadam mu aż tak trudne pytania. Przez chwilę jeszcze milczał po czym odezwał się trochę skołowany.
- Bo widzisz. Nie bardzo wiem co mam ci powiedzieć. Chyba jeszcze nie czas na takie pytania. Przepraszam. - Szczerze nie takiej odpowiedzi się spodziewałam ale rozumiem może było mu ciężko o tym mówić. Postanowiłam że zaczekam aż sam się przede mną otworzy. Widziałam jak na jego twarzy maluje się smutek ale już nie pytałam dla czego.
Przez następne 2 tygodnie praktycznie spędzałam czas z Sungminem i czasami z Donghae. Eunhyuk prawie do nikogo się nie odzywał. Chodził jakiś taki przygaszony. Czasami zdarzało się wyczuć od niego woń alkoholu. Trochę było mi go szkoda jednak nie mogłam go pocieszyć bo po pierwsze nie wiedziałam czemu cierpi a po drugie jak tylko się zbliżałam on się odwracał i odchodził. Trochę wkurzało mnie że traktuje mnie jak powietrze. No cóż jednak to nie moja sprawa jeżeli nie chce ze mną gadać trudno. Po woli zaczęłam dochodzić do siebie po stracie rodziny. Od pory gdy Sungmin zabrał mnie z mojego mieszkania nie byłam tam. Warto byłoby tam pojechać. Posprzątać trochę. Wziąć trochę więcej rzeczy. Jednak zawsze gdy o tym rozmyślałam wydawało mi się to głupim pomysłem. Nie chciałam rozpamiętywać wspomnień. Postanowiłam ostatecznie że wybiorę się tam jeszcze w tym tygodniu. Siedziałam właśnie w salonie i o tym rozmyślałam gdy obok mnie usiadł Hae.
- Co robisz?
- Myślę. - Donghae sporzał na mnie z nutką ciekawości w oczach.
- O czym ty tak często myślisz?
- O wszystkim. - Skierowałam w jego stronę lekki uśmiech.
- Hm. To mi nie wiele mówi. Ale skoro nie chcesz mówić. - wstał z kanapy jednak złapałam go za rękę.
- Poczekaj. - pomyślałam że on może pojechać ze mną do mojego domu żebym nie była tam sama. Tak to był dobry pomysł.
- Pojechałbyś ze mną do mojego domu?- Hae przysiadł z powrotem koło mnie.
- Chcesz tam jechać? Po co?
- Chciałabym zabrać parę ważnych dla mnie rzeczy i trochę tam posprzątać.
- Dasz radę?
- Nie wiem. Dla tego chciałam żebyś ty ze mną jechał.
- A Sungmin?
- Sungmin?
- Tak tylko zapytałem. Widzę że ostatnio dobrze się dogadujecie. Czemu nie poprosiłaś jego?
- Bo ja chce tam jechać z tobą. Już nie chcesz mi pomagać?
- Nie no chcę. Oczywiście że chcę. To kiedy dokładnie?
- Jutro.
- Jutro?
- A co masz już jakieś plany? - Zrobiło mi się na prawdę smutno.
- Nie. Możemy jutro jechać. Spokojnie rozchmurz się. Obiecuje że pojedziemy tam jutro.
- Dziękuje - rzuciłam się w jego ramiona. On także mnie objął. Na prawdę nie chciałam tam jechać sama, a nawet z Sungminem. Wiedziałam że nie obejdzie się bez łez. Tylko przy nim mogłam swobodnie płakać. Sama nie wiem czemu ale przy nim czułam się inaczej niż przy innych.
Gdy rano obudziłam się on już nie spał. Leżał na swoim łóżku patrząc się w sufit. Nie mogłam znieść tej ciszy ale sama nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Hae? Spisz?
- Nie. A co? Nie możesz spać?
- Nie. Wiesz która jest godzina?
- Wiem. jest 5 rano. Też nie mogę spać. - Przekręcił głowę w moją stronę. - Mogę się do ciebie położyć?
Te pytanie trochę mnie zdziwiło ale zgodziłam się. W końcu już kiedyś spaliśmy razem. Posunęłam się tak żeby zrobić mu miejsce. Poczułam jak ciepło jego ciała ogrzewało moje. Wtuliłam się nieśmiało w jego klatkę piersiową. Poczułam jak bije jego serce. Czułam jego oddech. To było niesamowite uczucie. On objął mnie swoją ręką w pasie opierając swoją głowę na mojej. Tak było o wiele lepiej niż samemu.
Chwilę później odleciałam i znalazłam się w zupełnie innym świecie.
,, Stałam właśnie w swoim domu. Moi rodzice żyli, siedzieli w salonie przytuleni do siebie. Podeszłam do nich i usiadłam przy nich. Spojrzeli na mnie. Uśmiechali się. Ale byli jacyś inni. Z wyglądu wyglądali tak samo lecz ich ciała prześwitywały. Tak jakbym patrzyła na mgłę. Pragnęłam ich dotknąć lecz gdy tylko próbowałam to zrobić moja ręka przelatywała przez nich jak przez wodę. 
- Mamo?
- Córciu. Posłuchaj. Czeka cię dużo cierpienia. 
- Mamo co ty mówisz? - Wcale tego nie rozumiałam. Do rozmowy włączył się tata. 
- Wybierz dobrą drogę w życiu córciu. 
- Staraj się uniknąć cierpienia- Powiedziała mama. 
- Ale o co chodzi? Mamo? Tato?- Spojrzałam raz na ducha mamy raz na ducha taty. 
- Pamiętaj że my bardzo cię kochamy. Nie przejmuj się i żyj dalej tylko pamiętaj żeby nie zboczyć z drogi. Wybierz tę właściwą. 
Gdy mama powiedziała te słowa kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Siedziałam razem z nimi. Chwilkę później oni zaczęli znikać. Nie chciałam tego. Chciałam z nimi zostać. Chciałam żeby to nie był sen. Chciałam ich na prawdę dotknąć. 
- Mamo! Tato! NiE! Nie zostawiajcie mnie znowu! BŁAGAM! Nieeee!!......Nie... nie... zostańcie!
-Wiktoria? Wszystko w porządku? - Nade mną zobaczyłam pochylonego ze strachem w oczach Donghae.
Dopiero teraz zorientowałam się że płacze. Łza po łzie spływały z moich policzków.
- Nie płacz. - Przytulił mnie do siebie. - To był tylko sen.
- Znowu mi się śnili. Ostrzegali przed czymś. Żebym wybrała jakąś drogę i że będę cierpieć.
- Już cicho. To był tylko sen. Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. Przy mnie jesteś bezpieczna. - Słysząc te słowa z jego ust czułam dziwne uczucie. Jakby mówił to na prawdę. Czułam że chce mu zaufać. Pogłaskał mnie po policzku z którego własnie spłynęła  łza. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Dopiero teraz zauważyłam że ma piękny uśmiech a przy tym jego oczy też rozbrzmiewają radością. Wyglądał jak dziecko któremu dało się lizaka. Czułam jego zniewalająco ciepły oddech któremu z ledwością się powstrzymywałam. Jednak on to zrobił. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam jego miękkie usta. Były słodkie jak nie jeden cukierek. W cale nie miałam ochoty tego przerywać. Jego język delikatnie muskał mój. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz się czułam. Może dla tego że do tej pory nie całowałam się w ten sposób. Szczerze mówiąc on był pierwszą osobą która to zrobiła. Po raz ostatni musnął moje usta i spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiedziałam co się teraz stanie. Czy ucieknie tak jak ostatnim razem. Jednak nie. Nadal wpatrywał się w moje oczy. Ja także utkwiłam w jego oczach. Jeszcze raz pocałował delikatnie moje usta lecz teraz trwało to tylko chwilę. W końcu się odezwał.
- Nadal chcesz tam jechać?- spytał.
- Tak. Muszę. Coś mi mówi żebym tam pojechała.
- W takim razie dobrze. Bądź gotowa o 14 wyruszamy.
- Dobrze. - Odwzajemniłam uśmiech który do mnie skierował. Właśnie kierował się do drzwi wyjściowych i miał schodzić dół jednak zatrzymał się i zwrócił do mnie.
- Wiki?
- Tak?
- Hmm No bo... hmmm... Nie poszłabyś ze mną na randkę?
- Na... Na randkę?
- No tak randkę. Chyba że...
- Nie. - Przerwałam mu ale wcale nie o to mi chodziło. - To znaczy Nie że nie tylko że.... kurde no chce.
Widziałam jak jego usta z powrotem układają się w uśmiech.
- To co powiesz o sobocie?
- Jasne. - cieszyłam się okropnie akurat w sobotę nie miałam nic do roboty.
- Okej. To jesteśmy umówieni. - powiedział i wyszedł. Ja zaś zaczęłam skakać we wszystkie strony ze szczęścia.  Zapomniałam nawet o tym dziwnym śnie. Moje całe ciało ogarnęło dziwne uczucie. Czyżbym się zakochała?




*******************************************************************************
No i jest kolejny rozdział :D Na serio liczą na waszą opinię. Smuci mnie to że jest tak dużo wyświetleń a tak mało komentarzy. Przecież to nie jest czynność która zajmuje dużo czasu a mi to dodaje otuchy.  Niebawem następny...

7 komentarzy:

  1. No niby komentowanie nie zabiera dużo czasu,ale czasami się nie chce go dodawać XD
    Czekam z niecierpiwością na następny ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny mam nadzieje że następny rozdział będzie szybciej niż ten xD wenyy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne świetne, dodawaj szybko kolejny rozdział :D + weny życzę ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. na prawdę genialny ...
    Życzę weny i czekamy na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział :)
    nie dziw się że tak mało komentarzy jeśli przez miesiąc nie piszesz żadnej notki , żadnego wytłumaczenia , a później wracasz oczekując nie wiadomo jakich cudów. -,-'

    Pierwsze opowiadanie było lepsze D;
    ale i tak życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarąbisty rozdział. Świetnie to wymyśliłaś. :D
    Nie przejmuj się taką ilością komentarzy, bo to i tak dobry winik. ;) Odpuść trochę swoim fanom.

    Pozdrawiam.Wracaj szybko, bo tęsknię.
    ~ Agusia

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiadomość do anonima, który pisze " nie dziw się że tak mało komentarzy jeśli przez miesiąc nie piszesz ...".
    Zrozum, że KuRinKiTaKa ma na głowie nie tylko pisanie opowiadań. Jest zajęta innymi ważnymi sprawami. Ona po prostu chce, żebyście udowodnili jej, że ma dla kogo pisać. Dopiero się rozkręca. :D

    OdpowiedzUsuń

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)