poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 13

NARRACJA WIKTORIA:
Po incydencie, który miał miejsce wczoraj w kuchni moje relacje z Donghae znacznie się pogorszyły. On ciągle mnie przepraszał i mówił, że nic nie czuje do Eunhyuk'a, ale ja czułam, że jest inaczej, że nie do końca mówi prawdę. Nie da się przecież z dnia na dzień przestać kochać osobę z którą się było przez trzy lata.Domyślam ile to musiało go kosztować. Czułam się winna, że ich związek się rozpadł i prze ze mnie Eunhyuk musi tak cierpieć. Nareszcie dowiedziałam się za co mnie tak nienawidzi i szczerze mówiąc nie dziwię mu się. Pewnie postąpiłabym tak samo. Zupełnie nie wiedziałam co teraz mam robić. Do tego jestem zmęczona bo znowu dręczyły mnie nocne koszmary. Tym razem sen był na prawdę dziwny i przez niego nie przespałam resztę nocy. Powoli zaczęły mnie przerażać coraz bardziej. Miałam zamiar nawet wybrać się do psychologa, ale boję się że zamkną jeszcze w szpitalu dla obłąkanych. Czy to w ogóle normalne, że cały czas śnią mi się zmarli rodzice? Czy już będzie tak zawsze? Czy nie będę miała już żadnego spokojnego snu? I co do cholery jest w tym przeklętym kuferku? Takie pytania przychodziły mi do głowy po dzisiejszym koszmarze.
Siedziałam przy stole w moim rodzinnym domu, czytałam książkę. Z dala słychać było płacz małego dziecka. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Wyszłam więc na taras, lecz nikogo tam nie było, płacz jednak nie ucichł. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła, nikogo tam nie było. Wróciłam więc do środka. Chciałam usiąść na kanapie przed telewizorem, jednak siedziały tam dwie postacie. Tak to byli moi rodzice. Mama jak w poprzednich snach trzymała kuferek. Był otwarty. Chciałam tam zajrzeć, zobaczyć co jest w środku. Nie mogłam dostrzec co znajdowało się w środku, gdyż jak tylko zajrzałam to wszystko zachodziło mgłą. Mama płakała trzymając go w rękach. Zupełnie nie wiedziałam co to znaczy. W pewnym momencie wstała z kanapy i zbliżyła się do mnie i dotknęła mojej dłoni swoją. Moje ciało ogarnęło dziwne uczucie a na skurzę pojawiła się gęsia skórka. Chwilę później przed oczami miałam tak jakby wizję, to były wspomnienia mojej mamy:
Leżała na szpitalnym łóżku płacząc. Obok niej stał tata który także płakał. Po chwili mama pokazała mi kolejne wspomnienie: Oboje stali na cmentarzu. Mama trzymała maskotkę. Ucałowała ją po czym położyła na małym nagrobku na którym pisało ,, Nasz pierwszy Ś.P synek". Po tej wizji nadeszła kolejna. Mama stała przy oknie, była jesień. Trzymała w ręku malutkie niebieskie ubranko i ten kuferek. Odwróciła się podchodząc do pustego łóżeczka. 
- Dla czego ja to zarobiłam? - Zwróciła się do taty. 
- Nie obwiniaj się. Jeszcze wszystko się ułoży. 
- Ale on.... Czy on kiedyś nam wybaczy? Czy nasz mały Choi nam wybaczy? 
- Na pewno kiedyś to zrozumie. 
W tym momencie mama zabrała swoją dłoń i stała teraz twarzą w twarz ze mną. Na podwórku nadal słychać było płacz, ten sam co z przed paru minut. Znowu wyszłam na taras i ujrzałam malutkiego ślicznego chłopca, który stał na środku chodnika cały zapłakany. Postanowiłam podejść do niego, jednak gdy się zbliżałam chłopiec zaczynał coraz głośniej płakać. 
- Wiktoria- usłyszałam swoje imię i odruchowo odwróciłam się w stronę głosu. Płacz umilkł, a przede mną stał Donghae. Odwróciłam się w stronę chłopca, ale jego już nie było. 
- Hae co ty tu robisz?
- Wiktoria- Powtórzył. - Wiktoria.... 
Poczułam jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Otworzyłam oczy, przede mną stał Donghae.
- Wiki obudź się. Nic ci nie jest?
- Nie a co? - spytałam trochę nieprzytomna.
- Znów ci się coś śniło ?
- Tak, ale nie musisz się martwić. Idź spać.
Tak jak już mówiłam nie przespałam reszty nocy. Wcześnie rano zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Gdy zobaczyłam Sungmin'a siedzącego na kanapie trochę mnie to zaniepokoiło. Siedział i płakał. Tęsknił za Miką. Nawet nie chciał oglądać ze mną Animal Planet co do niego w ogóle nie podobne.
NARRACJA SUNGMIN
Nie mogłam spać całą noc. Cały czas myślałem o mojej Mice. Gdzie ona mogła się podziać. Wiktoria chyba chciała mnie pocieszyć, jednak słabo jej to wychodziło. Zauważyłem też, że Eunhyuk zniknął gdzieś na całą noc. Do tej pory zawsze nocował w domu. Martwiłem się o niego, cały czas pił, chodził taki przygnębiony. Hae też pokłócił się z Wiktorią. Jednym słowem wszystko się pochrzaniło. Wiki poszła do kuchni aby przygotować śniadanie, a ja nadal siedziałem przed wyłączonym telewizorem. W domu panowała idealna cisza którą w pewnej chwili przerwał sygnał dzwoniącego telefonu w mojej kieszeni. Spojrzałem na ekran, to była Ola. Odebrałem.
- Hej Sungmin.
- O cześć. - Powiedziałem niezbyt entuzjastycznie.
- Nadal jesteś przybity? Nie martw się Mika się znajdzie.
- Ale... a z resztą nie ważne.
- Tylko nie płacz. Mogę dziś do ciebie przyjść jeśli zechcesz.
- Wiesz co chyba... - Nie dokończyłem bo Ola przerwała mi w połowie zdania.
- Nie marudź! Przyjdę o 14, do zobaczenia.
- No cześć... - Rozłączyłem się. Położyłem telefon na kanapie i nadal siedziałem rozmyślając o mojej biednej kotce. Nie poszedłem nawet na śniadanie, ale nie tylko ja. Nie było jeszcze Donghae i Eunhyuk'a. Leeteuk się trochę wkurzył i też zrezygnował z jedzenia. Chyba się o nas martwił i szczerze mówiąc nie dziwię mu się. W końcu był liderem. Niedługo mamy mieć koncert a próby szły tragicznie. Raz słyszałem rozmowę lidera z naszym menadżerem. Zagroził, że jak będzie tak dalej to Super Junior przestanie istnieć. Trochę się przestraszyłem i wziąłem się w garść. Gorzej było z Eunhyuk'iem, on nie potrafił się pozbierać. Krótko mówiąc sytuacja w zespole była napięta. Ola przyszła tak jak mówiła, o 14. Usiadła obok mnie i przytuliła na powitanie. Na mojej twarzy na chwilę pojawił się uśmiech. Nie wiem co ona ma w sobie takiego, tylko ona potrafi mnie pocieszyć gdy jestem przybity. Chociaż upierałem się, że nie chce wychodzić, ona potrafiła mnie do tego namówić. Całe popołudnie chodziliśmy bez celu rozmawiając. Chwilami zapominałem, że Mika zginęła, zapominałem o wszystkich problemach i śmiałem się razem z nią. Jednak tak czy siak to miało swój koniec, gdy tylko trzeba było się rozstać. Wtedy znów przypomniałem sobie o Mice i o zespole. - Gdyby tylko ona mogła ze mną zamieszkać. Zapomniałbym o tym wszystkim i śmiałbym się razem z nią. - Pomyślałem, znów siedziałem na kanapie w salonie wpatrując się w czarny ekran. Odwróciłem się przestraszony w stronę drzwi wejściowych, które z hukiem niespodziewanie się otworzyły.
- Sungmin! - Usłyszałem, to była Ola. Tylko co ona robiła tutaj o tej porze, przecież niedawno się widzieliśmy.
- Sungmin! Znalazłam Mikę! - Słysząc to zerwałem się z miejsca pędząc w jej stronę. Fala nieograniczonej radości ogarnęła moje ciało.
- Mika! Znalazłaś się!- Przytuliłem kotkę do piersi. Była wygłodzona i zmarznięta.
- Gdzie ją znalazłaś?
- Biedna błąkała się na osiedlu obok.
- O biedulka, zaraz dam jej coś do zjedzenia.
- Co to za hałasy? - Zza rogu wyłonił się Siwon.
- Patrz Mika!
- O Mika, gdzieś ty była, a już się martwiłem, że nie wrócisz.
Siwon wziął ją na ręce. - Nakarmię ją.
Pokiwałem głową na znak że się zgadzam. Myślałem że zaraz wybuchnę od nadmiaru szczęścia. Odwróciłem się z powrotem w stronę Oli złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Teraz nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Nie mogłem zmarnować tej okazji. Podziękowałem jej delikatnym pocałunkiem, jednak nie mogąc się powstrzymać postanowiłem kontynuować. Dziewczyna nie protestowała. Szczerze mówiąc pierwszy raz się całowałam i podobało mi się to. Towarzyszyło mi przy tym dziwne uczucie. Czułem się lekki jak piórko i nie chciałem żeby ta chwila miała swój koniec. Spojrzałem jej w oczy, ona także spoglądała w moje. Jej usta nadal były lekko otwarte. Przytuliłem ją do siebie.
- Dziękuje, dziękuje.
Ta jednak nie odezwała się. Być może nadal była w szoku.
NARRACJA OLA:
Przyszłam do Sungmina żeby trochę go pocieszyć. Udało mi się nawet wyciągnąć go na spacer. Widać było, że się martwi. Przynajmniej na chwilę udało mi się go rozweselić. Jednak jego radość zniknęła jak tylko nadszedł czas się pożegnać. Na jego twarzy znów pojawił się smutek. Miałam nadzieje, że niedługo wszystko wróci do normy. Wracałam właśnie do domu. Byłam już na osiedlu obok gdy nagle usłyszałam cichutki pisk. Na początku przestraszyłam się, że to mysz przebiega mi obok nogi, jednak gdy się wsłuchałam pisk zaczynał przypominać miauknięcie. Schyliłam się w miejscu z którego dochodził. Odchyliłam liście i ujrzałam Mikę. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wzięłam ją na ręce i czym prędzej poszłam z powrotem do Sungmina. Nie myliłam się, Sung skakał ze szczęścia. Nie spodziewałam się jednak, że mnie pocałuje. Czułam jego miękkie, ciepłe wargi. Całował mnie tak delikatnie. To był mój pierwszy pocałunek. Wiedziałam że nie zapomnę go nigdy. Chciałam zapisać sobie w głowie każdą jego sekundę. Gdy było już po wszystkim spojrzał mi w oczy, widziałam w nich tyle szczęścia. Właśnie tego Sungmin'a wolałam, szczęśliwego, a nie smutnego i płaczącego.
NARRACJA DONGHAE:
Usłyszałem jakiś hałas na dole więc postanowiłem to sprawdzić. To Ola przyszła. Zobaczyłem szczęśliwego Sungmin'a i Mikę którą trzymał na rękach. Uśmiechnąłem się, wreszcie Sung przestanie płakać. Po chwili patrzyłem już jak się całują. - Przynajmniej oni są szczęśliwi- Pomyślałem. Wiktoria prawie przestała się do mnie odzywać po tym wybryku w kuchni. Zupełnie nie wiedziałem jak mam ją przekonać. Musiałem to jakoś naprawić, lecz nadal nie wiedziałem jak. Martwię się o nią. Te sny nie dają jej spokoju. Nie wiem co śniło się jej tej nocy, ale to nie wyglądało na nic dobrego. Chciałem żeby skonsultowała się z psychologiem, jednak nie posłuchała mnie. Nie tylko pomiędzy mną i Wiktorią psuły się relację. Ucierpiał też zespół. Pewnego dnia do naszego domu przyszedł na prawdę zdenerwowany menadżer. Musieliśmy ukryć Wiktorię, ponieważ nie możemy przyprowadzać tu dziewczyn. Oznajmił, że jeżeli nadal tak będzie zespół się rozpadnie. Miał nawet zawiesić nasz koncert który ma odbyć się za niedługo, jednak Leeteuk go ubłagał. Musimy starać się z całych sił bo inaczej nas zawieszą. Nie lubię rozczarowywać swoich fanów, więc postanowiłem dać z siebie wszystko. Miałem tylko nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.


******************************************************************************
No i jest kolejny rozdział :D Hmmm szkoda, że tak mało komentarzy ;/ to wcale mnie nie motywuje do pisania a przecież to tylko chwilka dla was. Piszcie co myślicie to bardzo pomaga. Widać że czytacie ale jakie macie o tym zdanie to już nie i to mnie dołuje....
A tak przy okazji zapraszam na tego oto bloga http://nikuspisze.blogspot.com/ prowadzą go moje koleżanki :D może znajdziecie tam coś dla siebie :)
Liczę na komentarze booo kurdee nie napisze kolejnego i będziecie czekać! ( I mówię poważnie! )

5 komentarzy:

  1. To opowiadanie jest świetne nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne, tylko proszę proszę prosze jak najszybciej chce się dowiedzieć co jest w tym kuferku. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny :D Weny zyczę :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudowny <3
    Pisz dalej! Chce wiedzieć co jest w tym kuferku!
    Weeeny <3

    OdpowiedzUsuń

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)