sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 17

NARRACJA WIKTORIA:
Poniedziałek, dziś miałam jechać z Donghae do jego mamy. Wstałam wcześnie rano żeby się przygotować. Zjadłam śniadanie i wzięłam prysznic. Nie bardzo wiedziałam jak mam się ubrać, więc Ola mi pomogła. Hae był już pod domem o 13. Pożegnałam się z Olą i wsiadłam do samochodu. Jego mama mieszkała w całkiem innej części Seulu, wiec droga zajęła nam trochę czasu.
- Ciekawe co powie jak mnie zobaczy.
- Pewnie się ucieszy. W końcu nie widziała cię tyle czasu.
Przez resztę drogi jakoś nikt z nas się nie odezwał. Widziałam, że Donghae jest trochę spięty. Nie odwiedzał swojej matki, a teraz tak nagle przyjedzie do niej jak gdyby nigdy nic. Postanowiłam, że po tej wizycie dopilnuje żeby jeździł tam częściej. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
- To tam. -Powiedział i wskazał na dom po drugiej stronie ulicy. Dom nie wydawał się być duży za to przed budynkiem był piękny ogród z różami i innymi ślicznymi kwiatami. Wszystko było bardzo zadbane i pasowało do całej reszty.
- W takim razie, chodźmy. - Powiedziałam i wysiadłam z auta. Donghae jeszcze chwilę się wahał po czym też wysiadł. Wpatrywał się w dom jakby widział go po raz pierwszy. Rozejrzał się po okolicy i na jego twarzy zawitał uśmiech. Wziął mnie za rękę i skierował się w stronę drzwi. Przy samym wejściu puściłam jego rękę, on zaś zadzwonił. Słychać było jak dzwonek rozbrzmiewa w całym domu. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła przed nimi kobieta w średnim wieku z kokiem na głowie i okularami na nosie.
- Cześć mamo.- Odezwał się Hae. Kobieta wpatrywała się w niego jakby zobaczyła ducha lub coś w tym stylu.
- Synu.... - szepnęła i aż poprawiła sobie okulary. - Tyle czasu... - Kobieta uściskała go, on także zrobił to samo. - Myślałam, że już nie wrócisz, że już nigdy mnie nie odwiedzisz.
- Co ty mamo. Od dawna chciałem to zrobić, jednak bałem się.
- Czego się bałeś?
- Bałem się, że nawet nie będziesz chciała mi otworzyć, że o mnie zapomniałaś.
- Synu, co ty opowiadasz, wejdź. Nigdy bym o tobie nie zapomniała. Proszę wejdźcie i rozgośćcie się.
- Dzień dobry- Powiedziałam i ukłoniłam się kobiecie.
- Witaj. Ty pewnie jesteś... - Przerwała wpatrując się we mnie dziwnie. Poczułam się trochę niezręcznie.
- Jestem Wiktoria.
- Wiktoria? - Spytała kobieta. Nie wiedziałam zupełnie o co chodzi.
- Tak, a czy coś się stało?
- Nie, nic. To nic, proszę rozgość się. - Usiadłam obok Donghae. Jego niepokój odszedł gdzieś w dal, teraz na jego twarzy widać było radość. Pni Lee przyniosła ciasteczka i zrobiła herbaty. Wydawała się bardzo miłą i uroczą osobą.
- Mamo?
- Tak Donghae?
- Gdzie jest ten stary album ze zdjęciami? Chciałem pokazać go Wiktorii.
- Ee.e zaraz. Gdzieś tu powinien być. - Kobieta podeszła do regału i z dolnej półki wyjęła nieduży albumik. Wręczyła go w ręce Donghae.
- O jaki słodziak kto to? - Spytałam.
- To ja. -Powiedział. Na zdjęciu był malutki chłopczyk, opierający się jedną rączką o kawałek regału. - Podobno wtedy pierwszy raz stanąłem na nogi.
- Zgadza się - Wtrąciła się pani Lee z uśmiechem na twarzy.
- A ta kobieta obok? Kto to jest? Jak już bym ją kiedyś widziała.
- Jest podobna do ciebie. - Wtrącił Lee.
- Czekaj...
- To moja przyjaciółka z czasów szkolnych. Prawda jesteście do siebie podobne. Może to jedynie zbieg okoliczności. Dużo osób jest do siebie podobnych. - Patrzyłam na zdjęcie kobiety. To prawda była do mnie trochę podobna, ale przecież nie tylko ona pewnie ktoś jeszcze znalazłby się podobny. Pani Lee miała dużo zdjęć z ową kobietą. Musiały być na prawdę dobrymi przyjaciółkami.
- Co się z nią stało? - Spytałam. Mama Donghae zamilkła i posmutniała.
- Mamo? - Nalegał Hae, on też chciał to wiedzieć.
- Nie wiem. - Odpowiedziała. - Nie wiem, odkąd popadała w depresje już jej nie widziałam. Nawet nie wiem czy żyje, nie wiem co robi, czy mieszka jeszcze w Korei. Nie chyba nie bo zaraz potem jak popadła  w depresje słyszałam że wyjechała za granicę, ale nie wiem czy wróciła.
Postanowiłam, że nie będę wypytywać więcej panią Lee o to. Widać, że nadal za nią tęskniła, martwiła się o nią. Zjedliśmy razem obiad, po czym nadszedł czas na pożegnanie. Obiecałam jej, że będziemy ją odwiedzać. Na tą wiadomość kobieta ucieszyła się i uściskała nas oboje. Byliśmy już  w drodze powrotnej, uśmiech nie schodził z twarzy Hae. Gdy dojechaliśmy do domu mojej przyjaciółki zaprosiłam Hae na chwilę do środka. No tak u Oli siedział już Sung razem z Miką. Tego można było się spodziewać.
- O Sungmin ty tutaj? A gdzie masz samochód.
- Przyszedłem na pieszo.
- Na pieszo? To może chcesz wracać ze mną?
- Nie, ja uciekłem i nie chce tam wracać na razie.
- Co, dlaczego ?
- Znowu wojna.
- Jak to wojna?
- Leeteuk'owi odbiło gdy dowiedział się o Siwon'ie i  Heechul'u.
NARRACJA SUNGMIN:
Donghae pojechał do Wiktorii a ja siedziałem na kanapie oglądając z Miką film o kotach perskich. W pewnym momencie do jadalni weszli Siwon z Heechul'em i zaczęli się do siebie przytulać. Na prawdę wyglądało to bardzo słodko. Ich miłość rozkwitała i miło było aż popatrzeć. Chwilę później Heechul posadził Siwon'a na stolę i obdarowywał go namiętnymi pocałunkami. Mi to nie przeszkadzało, mogli się przy mnie całować. Kiedyś robili to przy mnie Eunhyuk i Donghae jak jeszcze byli razem. Jednak mój spokój a ich sielankę przerwał Leeteuk. Gdy wszedł do salonu skąd dobrze widać było całującą się parę wpadł w szał.
- CO! I wy razem ze sobą? ! Co to ma znaczyć?
Heechul oderwał się od ust Siwon'a a ten zeskoczył natychmiast ze stołu.
- Ej Leeteuk nie krzycz my tylko...
- Co?
- No my kochamy się, to tak trudno pojąć?
- Kurwa czy w tym zespole tylko ja nie jestem gejem??
- Ja też nie jestem- Krzyknąłem odwracając się w stronę lidera. Ten spojrzał na mnie i już wiedziałem, że mam się nie odzywać.
- Co ty masz do gejów? - Warknął Siwon.
- Nic, tylko jeśli nie zapomnieliście już przez taką jedną parkę mamy wiele problemów.
- Nie martw się, my nie będziemy ich sprawiać. - Dodał Heechul.
- No, zobaczymy. Ale nie chcę żebyście się całowali w mojej obecności.
- A co ci to przeszkadza co?!- Warknął Siwon.
- Przeszkadza i tyle.
- A chcesz w zęby!
- Siwon uspokój się. - Próbował uspokoić go Heechul.
- Dobra to ja w takim razie idę. Pa, wrócę jak będzie tu spokój. - Powiedziałem i wyszedłem czym prędzej. Szczerze mówiąc trochę bałem się Siwon'a gdy nie był w humorze. Wolałem się nie wcinać bo jeszcze bym oberwał.  Poszedłem do Oli razem z Miką.
NARRACJA DONGHAE:
Ah ten Leeteuk teraz wszystkich się będzie czepiał. Zabrałem Sunga od Oli i wróciliśmy do domu. Na szczęście lidera nie było.
- Gdzie Leeteuk? - Spytałem.
- Powiedział, że nie ma zamiaru siedzieć tu ze mną i z Siwon'em i wyszedł. - Powiedział rozdrażniony Heechul.
- Czy w tym domu nie obejdzie się bez żadnych kłótni?
- Powiedz to Leeteuk'owi. On ostatnio stał się nie znośny.
- Dziwisz mu się? Bo ja wcale.
- Przypominam, że gdybyś trochę delikatniej skończył z Eunhyuk'iem byłoby zupełnie inaczej.
- Zrobiłem to jak trzeba. - Powiedziałem.
- Jak trzeba? Jezu jakby mnie ktoś rzucił w taki sposób i to jeszcze dla osoby innej płci to bym postąpił pewnie tak samo jak Eunhyuk.
- Dobra, zamknij się ok? Idę do pokoju.
Zostawiłem ich i powędrowałem na górę. Nie miałem ochoty rozmawiać o swoim byłym. Strasznie mi się nudziło. Bez prób i koncertów było tak jakoś dziwnie. Miałem teraz mnóstwo wolnego czasu i nie wiedziałem jak go wykorzystać. Zadzwoniłem do Wiktorii.
- Hej. Słuchaj spotkamy się?
- Ale Hae nie dawno się widzieliśmy.
- No to co, nudzi mi się i nie mam co ze sobą zrobić. To jak?
- No dobra jak chcesz.
- To przyjadę.
- Weź Sungmin'a!!! - usłyszałem w słuchawce głos Oli.
- Oczywiście. Powiedz jej że Sung nie przyjedzie.
- Ola Sungmin nie chce przyjechać - Powiedziała.
- Jak to! Co za cham! Ja mu dam jak tylko przyjedzie!...
- No dobra w takim razie do zobaczenia - Powiedziałem i się rozłączyłem.
Zszedłem na dół i zawołałem do Sungmin'a .
- Ej idziesz?!
- Gdzie ?
- Do swojej Juli Romeo!
- Co jakiej Julii? Ja nie znam żadnej spadaj.
- Kurwa Sungmin nie wkurwiaj mnie! Do Oli.
- A... To czemu ją nazywasz Julia?
- Czy ty nigdy nie oglądałeś Romeo i Julii?
- Nie a co ? Powinienem?
- No raczej, ale mniejsza o to, chodź bo dłużej tej nudy nie zniosę.
- Czekaj wezmę Mikę!
- Czy ty kiedykolwiek pójdziesz gdzieś bez niej?
- Nie, ona chodzi ze mną wszędzie.
- Ah niech będzie. Tylko jak nasika mi do auta to i ty i ona biegniecie za samochodem.
- Ona nie robi siku w takich miejscach. Do tego ma  kuwetkę.
- Ta? Kuwetka? Nie powiedziałem ci ale ta twoja Mika woli załatwiać się w pokoju u Leeteuk'a.
- Co? Mika to prawda? - Spytał kotki, ona jednak popatrzyła na niego swoimi dużymi oczkami.
- I co myślisz, że ona cię rozumie?
- Tak, przecież ma mózg.
- To mogłaby ci go od czasu do czasu pożyczać bo ja wiedzę, że go nie masz.
- Donghae!
- No dobra, dobra to jedziesz czy nie?
- Jadę. Ale biorę Mikę.
- No dobra, kurwa tylko pospiesz się!
- Nie przeklinaj, tak nie ładnie.
- I kto to mówi?
- Co? Ja nie....
- No właśnie, masz racje lepiej siedź cicho bo ja wiem że jest inaczej.
- Czasami mi się zdarza, jak każdemu z resztą.
- Dobrze niech będzie, ale jedźmy już ok?
Przy nim na prawdę czasami brakowało mi cierpliwości ale i tak był słodki. Nie zgodziłem się żeby Mika jechała bez klatki w moim aucie. Sungmin trochę marudził, ale w końcu musiał ją wziąć.
Niecałe 20 minut później byliśmy już na miejscu. Ola nadal chodziła wściekła i jak zobaczyła Sungmin'a od razu sie na niego wydarła.
- Ty ! Ty ! Nie chciałeś do mnie przyjechać? Dla czego ? Masz mnie już dość!?
- Nie... to znaczy... O co tu chodzi? - Spytał kompletnie zdziwiony. Ja Wiktoria zaczęłyśmy się podśmiewać. Ola spojrzała na nas morderczym wzrokiem.
- On powiedział że nie chcesz się ze mną spotkać.
- Donghae! Ty debilu ! Ile jeszcze będziesz mi dokuczał!
- Sung nie wkurzaj się to był żart. - Powiedziałem nadal się śmiejąc.
- Bardzo śmieszne. Chodź Ola.. - Powiedział i pociągnął ją za sobą.
- Ej gdzie się wybieracie gołąbeczki?
- Nie twój interes - Odkrzyknął Sung.
- Ej ale ja mam fajny film.
- Jaki ? - Wtrąciła się Ola.
- Romeo i Julia dla Sunga bo nawet nie wie kto to.
- E to ja tego nie oglądam.
- Ja też. - Wtrąciła Wiki.
- A te małżeństwo ma jakieś zwierze?- zapytał Sungmin, na co wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
- Nie. I to nie było małżeństwo.
- E to ja też się na to nie piszę.
Myślałem że zaraz pęknę ze śmiechu.
- Ej dobra żartowałem. Nie oglądamy Romeo i Julia, ja też tego nie lubię.
- To co w końcu? - Spytała Ola
- Makaki!
- Nie Sungmin! Co ty masz z tym Animal Planet! Oddam cię na leczenie!
- Ej! Nie jestem chory!
- Ah ale nie wiem czy masz mózg.
- Mam. - Powiedział obrażony.
- Nie śmiej się z niego. - Ola spojrzała na mnie błagalnie przytulając Sunga.
- To co oglądamy?
- Mam fajny film. Tajwański ale z koreańskimi napisami to jak?
- Spoko, dawaj go.
- Czekajcie. -  Zawołała Ola. - Przyniosę jakieś chipsy. - Po chwili wróciła w paczką chipsów i zasiedliśmy przed telewizorem.
- Ej Hae?- Zaczął Sung.
- Co?
- Dajmy Mice.
- Co?
- Chipsa.
- Koty nie jedzą chipsów.
- Ale ona lubi.
- Nie.
- Hae, daj mu jeż spokój i pozwól dać jej tego chipsa. - Zwróciła się do mnie Ola. Zgodziłem się.
- Ale tylko jednego bo zesra się potem w samochodzie i będzie śmierdziało. - Sungmin uśmiechnął się i nakarmił Mikę chipsem. Reszta wieczoru minęła nam w luźnej atmosferze. Przez pół godziny śmieliśmy się z Sungmin'a bo Mika zsikała mu się na spodnie. Oczywiście się na nią nie gniewał i powiedział, że każdemu może się zdarzyć. Nie wiem jak on mógł być taki opanowany, ja na jego miejscu nie wiem co bym jej zrobił.



*******************************************************************************
I Jak wam się podoba? Liczę na waszą opinię w komentarzach :) Komentujcie boo ja kocham komenty :D


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 16

Dwa dni później w gazecie ukazał się artykuł, który zaszokował nas wszystkich.
 Jak donoszą nasze źródła gwiazda zespołu Super Junior Eunhyuk w wolnym czasie umawia się z barmanem. Czy są para? Cop ich łączy? Co powiedzą na to fanki Eunhyuk'a. Jak zareaguje na to ich menadżer?
- Co to ma znaczyć! - Do salonu wpadł wściekły jak osa Leeteuk. Eunhyuk szybko schował się za moimi plecami. Ja nie zamierzałem jednak go bronić. Odsunąłem się od niego siadając na kanapie. 
- Nie zamierzam ci pomagać, sam musisz sobie radzić. -powiedziałem. 
- Kto to jest!! - Ryknął lider. 
- Onew. Mój nowy chłopak. 
- Do cholery a nie przyszło ci na myśl, że wszyscy was widzą?! Nie mogłeś złapać go za rękę gdzieś w ustronniejszym miejscu!
- Widocznie jest taki głupi, że na to nie wpadł. - Odezwałem się. 
- Przecież to już po nas. Jak się menadżer dowie to kaplica wylecisz! Skąd ja wezmę kogoś na twoje miejsce?
Eunhyuk milczał. Wbił wzrok w podłogę i nie odezwał się ani słowem. Lider ze złości zrobił się purpurowy na twarzy, miał racje on mógł wylecieć i co wtedy? Co stanie się z nami wszystkimi? Stracimy wielu fanów to pewne. Skandal roześle się na cały świat i nie tylko gazety w Korei będą o nas pisać. 
Jeszcze tego samego dnia pojechałem z Sungmin'em do Wiktorii i Oli. Do nich też już zdążyły dojść nowe newsy. 
- To na ile was zawiesili? 
- Menadżer na miesiąc, a wytwórnia podobno na czas nieokreślony. - Powiedziałem. Byłem załamany, zespół to było moje całe życie. Nie wyobrażam sobie, że możemy tak po prostu zniknąć, przestać istnieć. Sungmin jednak miał się o wiele gorzej od nas wszystkich. Teraz pocieszała go Ola, ona jako jedyna miała na niego wpływ. Ja siedziałem teraz z Wiktorią w pokoju jej i Oli. Opowiadałem jej o swoim śnie. Kazała mi się jak najszybciej spotkać z mamą. 
- Pewnie za nią tęsknisz, odwiedź ją. 
- Wiem, tęsknie i odwiedzę. Dawno jej nie widziałem. 
- Może zobaczysz jak wygląda ta przyjaciółka twojej mamy. 
- Wiesz co ? To dobry pomysł. Pojedziesz ze mną?
- Jasne. Nie ma sprawy. A kiedy zamierzasz się wybrać?
- W poniedziałek. Przyjadę po ciebie.
NARRACJA EUNHYUK:
 I znowu same problemy, a przez kogo? Oczywiście przez tą dziewuchę. Gdyby nie pojawiła się w naszym życiu wszystko teraz wyglądałoby inaczej. Najgorsze było to, że wszyscy stali po jej stronie, a tylko ja wiedziałem jaka ona naprawdę jest. Głupia sierota! Mogę się założyć, że specjalnie uwiodła Donghae. Teraz to już bez znaczenia. Jestem szczęśliwy z Onew, a on się wyprowadziła. Mam nadzieje że teraz wszystko jakoś się uspokoi. Wiem, że głupio wyszło z tym artykułem i że to wyłącznie moja wina. Leeteuk wydarł się na mnie ale to jeszcze nic w porównaniu z naszym menadżerem. Ten to dał mi popalić. Nie dość że zawiesił cały zespół wtedy na miesiąc, zawiesiła nas jeszcze wytwórnia a do tego sam menadżer zawiesił mnie na jeszcze dłużej niż wszystkie zawieszenia razem wzięte. Lider dostał gorączki i aż rozbolała go głowa jak o tym usłyszał. Nadal słowa menadżera tkwiły mi w głowie.
- Przynosisz hańbę swojemu krajowi i całemu Super Junior! Przez ciebie wszyscy ucierpieli! Jeszcze jeden taki wybryk, powtarzam jeden i wylatujesz na zbity ryj! Mam dość z wami zawsze są jakieś problemy! Jeśli kiedykolwiek usłyszę jeszcze coś takiego, że któryś z was umawia się w miejscach publicznych, co gorsza z osobą tej samej płci nie w celach koleżeńskich to cały zespół już nigdy nie wróci na scenę jasne!
Był na prawdę wściekły, aż zrobił się purpurowy na twarzy. Prawda mogłem trochę bardziej uważać. Byłem ciekawy ja zareagował na to Onew. Balem się że zrobi mi o to awanturę i nie myliłem się. Gdy poszedłem do niego przed wieczorem wcale nie chciał mnie słuchać.
- Onew, przepraszam.
- Teraz mnie przepraszasz? Wiesz co miałem dziś w pracy! Klienci przestali do nas przychodzić! Szef wezwał mnie na rozmowę i wyrzucił! Przez ciebie jestem bezrobotny!
- Przepraszam, przykro mi, ale ja też nie miałem dziś lekko. Najpierw dostałem od Leeteuk'a, naszego lidera wiązankę niemiłych słów, a potem jeszcze przyszedł nasz menadżer. Zawiesił mnie na dłużej niż cały zespół. Rozważa moje zwolnienie. Straciłem wielu fanów, przez co cały zespół też. Ludzie którzy mnie kochali, teraz znienawidzili mnie. Proszę, nie bądź taki jak oni. Przynajmniej ty się ode mnie nie odwracaj, proszę.
- Masz szczęście, że uczucie którym cię darze jest na tyle mocne, żeby ci to wybaczyć. - powiedział i w końcu wpuścił mnie do środka. Kamień spadł mi z serca, już myślałem, że nigdy mi nie wybaczy i każe spadać. Wtedy już w ogóle bym się załamał.
- Co teraz będzie?
- Z czym? - Spytałem.
- No ze wszystkim. Z nami? Pewnie twój przełożony zabronił ci się ze mną spotykać prawda?
- W sumie to tak. Nie zamierzam go słuchać. Kocham cię i nie wytrzymam bez ciebie ani jednego dnia.
Przytuliłem Onew głaszcząc jego miękkie włosy. Spojrzałem w jego oczy po czym przybliżyłem swoje wargi do ust chłopaka. Chwilę później leżałem już na nim całując jego usta, szyje, uszy coraz zachłanniej. Poczułem jak mój partner odpina mi guziki od koszuli. Wtedy stało się coś, czego nigdy w życiu się nie spodziewałem. Spojrzałem na jego twarz. Sam nie wiem czemu wyobrażałem sobie Donghae zamiast Onew. Również zacząłem rozbierać mojego kochanka. Chciałem jak najszybciej zaspokoić swoją potrzebę. Próbowałem wymazać z myśli swojego byłego kochanka, jednak nic z tego cały czas jego obraz tkwił mi w głowie. Byliśmy już bliscy celu, gdy nagle oderwałem się od Onew siadając z powrotem na miejscu gdzie siedziałem wcześniej . Partner spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Co jest?
- Nie mogę, przepraszam. - Powiedziałem ciężko dysząc.
- Ale dlaczego? - Spytał z powrotem przybliżając swoją twarz do mojej.
- Onew, nie mogę, przepraszam.  Jeszcze nie jestem gotowy, wybacz.
- No dobrze... - Widać było, że zrobiło mu się smutno.
- Tylko proszę nie myśl, że cię nie kocham albo coś. Kocham cię tylko....
- Nic nie mów. Rozumiem ci. Nie pogodziłeś się jeszcze z tym, że tamten Donghae cie rzucił.
- Nie o to chodzi... ja...
- Cii - Zatkał mi usta palcem. - Nic nie mów. Ja też cie kocham i poczekam. Możesz być spokojny. Po za tym dziś nie jest dobry dzień na kochanie się. Ja straciłem pracę, ty o mały włos też nie wyleciałeś.
- Mam taką małą propozycję.
- Jaką?
- Ja nie wiem jak  ty, ale ja to muszę się napić. Za dużo tego wszystkiego i jak się nie napije to nie wytrzymam.
- Masz racje. Zaraz coś przyniosę, czekaj. - Onew poszedł po jakiś alkohol, a ja zacząłem zapinać koszulę.
Po chwili wrócił trzymając w ręku butelkę Jack'a Daniels'a, a w drugiej butelkę wódki. Postawił je na stoliku na przeciwko mnie i wrócił się po kieliszki. W tym czasie ja otworzyłem Jacka. Onew zdążył już koło mnie usiąść. W nie całe pół godziny butelka otworzonego trunku była już opróżniona. Kręciło mi się w głowie, jednak to nie powstrzymywało mnie od otwarcia butelki z wódką. Onew był już ledwo ciepły.
- Ty już nie pijesz. - Powiedziałem, a raczej próbowałem to zrobić. Mój język tak się plątał że nie potrafiłem dobrze sformułować zdania. Pochyliłem butelkę i upiłem z niej duży łyk. Próbowałem wstać, lecz nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Spojrzałem na swojego kochanka, spał teraz jak zabity. Nie mogłem nie wrócić na noc. Spróbowałem więc znowu i udało mi się. Stanąłem na nogi. Gorzej było z dojściem do domu, ba nawet do drzwi nie mogłem dojść nie obijając się o wszystkie meble. Nie pamiętam dokładnie jak dotarłem do domu. Obudziłem się dopiero rano i do tego w swoim łóżku. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Myślałem, że umrę z bólu gdy do mojego pokoju wparował Sungmin. To był drugi raz gdy widziałem go takiego wkurzonego.
- Ty idioto!
- Sung, nie drzyj się, proszę.
- Jesteś nie poważny! Dobrze że znalazłem cię wczoraj po drodze jak jechałem do domu!
- Jak to ? - spytałem zaskoczony.
- Tak to! Jechałem sobie i patrze, leżysz przy drodze! Dobrze, że cię zauważyłem i było ciemno. Na szczęście nikt nas nie widział bo byłby kolejny skandal! Gdzieś ty był?
- U Onew. Trochę nas poniosło i wypiłem za dużo.
- A pomyślałeś chociaż o zespole? Co z nami będzie jak znowu zaliczysz wtopę! Obchodzi cię to!
- Tak Sung, ale nie krzycz proszę bo bębenki mi zaraz pękną.
- Masz natychmiast się ogarnąć, słyszysz? Leeteuk o niczym nie wie, na razie nic mu nie mówiłem, bo znowu byś oberwał. - Spojrzałem w stronę wychodzącego już Sungmin'a
- Ej zaczekaj!
- Czego jeszcze chcesz?
- Chce... To znaczy, dziękuje Sung.
- Nie ma za co, ale powiedziałem. Nie ogarniesz się w godzinę to wszystko mu powiem.
- Obiecuje.
- Mam nadzieje. Twój czas mija. - Sung spojrzał na mnie swym morderczym spojrzeniem i opuścił mój pokój. Nie zamierzałem puszczać mimo uszu słów przyjaciela. Nie wiadomo do czego teraz jest zdolny. Strasznie się zmienił ostatnio. Z wielkim trudem wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę łazienki. Nadal nie mogłem złapać równowagi. Zastanawiałem się tylko jak czuje się Onew.
NARRACJA SUNGMIN:
 Wracałem właśnie od Oli, gdy nagle zauważyłem że jakaś postać leży przy brzegu drogi. Postanowiłem, że się zatrzymam i sprawdzę czy oby się komuś coś nie stało. To co zobaczyłem przeraziło mnie jeszcze bardziej niż myśl, że Mika może znowu gdzieś zaginąć. Obróciłem postać tak żeby zobaczyć twarz i zamarłem. To był Eunhyuk. Wyglądał jakby nie żył. Szybko sprawdziłem jego puls. Na szczęście go wyczułem. Potrząsnąłem nim, ten zaś głośno westchnął i coś mruczał pod nosem. Czasami wydawało mi się że słyszę jak mówi ,, - Donghae... I love... Hyung..." Był kompletnie pijany. Nie mógł nawet wstać o własnych siłach. Dobrze że było już ciemno i nikt nie kręcił się po drodze. Co to  by było, gdyby znaleźli go jacyś przypadkowi ludzie. Zanim zdołałem zaciągnąć go do samochodu, ocucić trochę i wrócić do domu wszyscy już spali. Nie chciałem mówić Leeteuk'owi bo znowu dostał by szału. Najgorzej było go wprowadzić po cichu na górę. Wtedy akurat zachciało mu się śpiewać i musiałem zatykać mu usta rękoma. Prawie spadłem z nim ze schodów. Byłem na niego tak wściekły, że miał szczęście, że był pijany. Jak on mógł zrobić coś takiego wiedząc, że jest zawieszony i że może zaprzepaścić karierę. Gdy tylko położyłem go do łóżka sam wróciłem do swojego pokoju. Musiałem się porządnie umyć bo przesiąkłem tym odorem Eunhyuk'a. Rano, gdy się tylko obudziłem, popędziłem do jego pokoju, żeby go za wszystko opieprzyć.
Wchodząc do pokoju myślałem, że zwymiotuje. Strasznie tam śmierdziało. Dziwiłem się że on tego nie czół. Kazałem mu się pozbierać i ogarnąć w godzinę, inaczej powiem wszystko liderowi. Zdziwiło mnie gdy zszedł na śniadanie równo godzinę po moim najściu. Do tego wyglądał tak jakby nic się nie stało. Nikt się nie zorientował, że w nocy Eunhyuk zataczał się kompletnie pijany. Leeteuk nadal się nie odzywał ani do niego, ani do Donghae. Trudno mu się dziwić ja też miałem do nich żal. Chyba pierwszy raz w życiu jedliśmy posiłek w takiej ciszy. Nawet Heechul'owi nie chciało się rozbić psikusów co było w jego zwyczaju.
Od razu gdy skończyłem jeść wziąłem Mikę na ręce i poszedłem z nią oglądać ,, Koty z piekła rodem ,, na Animal Planet. Chciałem się odciąć w końcu od tych wszystkich problemów i zrelaksować.




*******************************************************************************
Jak widać kolejny rozdział już napisany :D Kurde trochę nudny co nie? Hmmm Przepraszam, ale zawsze coś mi wypadało i musiałam przerywać... Jednak dziękuje wszystkim za wsparcie i za ponad trzy tysiące wejść, nie wspominając już o ponad dwustu komentarzach :) Bardzo mi miło i mam nadzieje że ta liczba zarówno wejść jak i komentarzy szybko wzrośnie :) Liczę na was :D Piszcie co myślicie :)
Ps Przepraszam że taki krótki. Następny bd dłuższy :)





środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 15

Gdy Sung i ja wróciliśmy do domu prawie wszyscy też już zdążyli przyjść. Postanowiłam, że zrobię wcześniej kolacje, gdyż jutro chłopaki mieli mieć próbę do koncertu, który miał odbyć się w tę niedziele. Ja jednak będę musiała zostać w domu, ponieważ to jeszcze trochę za wcześnie aby bawić się w najlepsze z faktem, że nie dawno zmarli moi rodzice, jedyna rodzina którą miałam. Chciałam porozmawiać z Hae, lecz sobie odpuściłam. Musiał wypocząć jutro czekał go ciężki dzień. Zdziwił mnie fakt, że dziś wszyscy zasiedli do kolacji, nawet Eunhyuk. Wszystko wydawało się w porządku, a jednak się myliłam. Donghae chyba nie był w tak dobrym nastroju co Eunhyuk.
- O Eunhyuk ty się uśmiechasz?- Spytał całkiem zdziwiony Yesung.
- A co mam .cały czas płakać, bo jakiś idiota mnie zranił? - Donghae spojrzał na niego poirytowany, zaś sam Eunhyuk szeroko się do niego uśmiechnął.
- Idiota? - Hae wstał od stołu kierując się w jego stronę. Już myślałam że go uderzy jednak w porę rozdzielił ich Siwon.
- Ej Hae wyluzuj! I ty też Eunhyuk!
- Wal się Donghae! Co myślałeś, że będę za tobą płakał całe życie! Jak widać już ze mną lepiej! Nie potrzebuje takie dupka jak ty!
- Kogo nazywasz dupkiem!
- A co jesteś głuchy? Przecież mówię do ciebie.
- Spokój! - Ryknął Leeteuk. - SIADAĆ!- Siwon natychmiast usiadł, lecz Hae i Eunhyk  nadal wbijali w siebie morderczy wzrok.
- Nie słyszycie! Siadać! - Lecz to nic nie pomogło Donghae rzucił się na starszego i uderzył go z całej siły w prawe oko.
- Co ty KURWA ZROBIŁEŚ !!!!!!- Krzyknął Sungmin. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Nawet Donghae który miał drugi raz uderzyć Eunhyuk'a zatrzymał się.
- PRZECIEŻ W NIEDZIELE KONCERT KURWA! JAK ON BĘDZIE WYGLĄDAŁ!
Sungmin wpadł w furię. Sama nie mogłam uwierzyć że on przeklął i że się tak wydziera. Widocznie nie tylko mnie to zszokowało ale i całą resztę. Teraz już wiedziałam kto najbardziej martwił się o zespół. Biedny Sung pobiegł z płaczem do pokoju.
- Hae puść go. - Powiedziałam. On natychmiast zrobił to o co prosiłam. Eunhyuk złapał się za oko i po chwili wściekły wydarł się i oddał mu tym samym.
- Ty skurwysynu! Uderzyłeś mnie!
- Ty też mnie uderzyłeś!
- Pieprz się!
- Nie chce już więcej cię oglądać! - Teraz zwrócił się do wszystkich. - Wyprowadzam się!
- CO! - krzyknęliśmy wszyscy niemal w tym samym czasie.
- Nie chce go już oglądać. Wynoszę się.
- Niby gdzie? - Zapytał pogardliwie Hae.
- Czyżbym nie mówił, że ułożyłem sobie życie z kimś kto nie będzie mnie ranił, kto będzie poświęcał mi więcej uwagi?
Eunhyuk miał już wychodzić jednak ku mojemu zaskoczeniu Hae go zatrzymał.
- Nie idziesz.
- Co ?? I ty to mówisz? Ty już nie masz nic do gadania. Cześć.
- KURWA! - Warknął Leeteuk. - Przez was wszystko się sypie! Jak zawieszą zespół to pozabijam was wszystkich po kolei!- Zagroził i odszedł od stołu. - Idę do Sungmin'a ktoś musi go pocieszyć.
No tak. Myślałam że już wszystko jest dobrze, jednak się pomyliłam. Sungmin się załamał, Leeteuk się ściekł Eunhyuk chcę się wyprowadzać, Donghae jest pobity. Jeżeli ktoś miał się wyprowadzić to musiałam to być ja. To wszystko prze ze mnie. Gdybym wtedy została w domu.... Teraz życie nie byłoby takie skomplikowane. Jeszcze tego samego wieczoru postanowiłam zadzwonić do Oli.
- Halo? Ola ?
- Tak. Hej Wiki co tam?
- Oj Dużo. Sungmin płacze, Hae i Eunhyuk się pobili, Leeteuk chce wszystkich pozabijać a wszystko przez kogo? Przeze mnie.
- Co! Sunguś płacze? Jak to pobici? Co przez ciebie?
- Opowiem ci to wszystko potem, ale teraz mam takie pytanie.
- No mów.
- Mogłabym u ciebie zamieszkać?
- A co rozstałaś się z Donghae?
- Nie, nie tylko chce od tego wszystkiego odpocząć. Po za tym nie powinnam była z nimi mieszkać.
- Nie no, nie ma sprawy, przychodź.
- Dzięki, będę u ciebie za jakieś 2 godziny ok ?
- No ok. W takim razie do zobaczenia.
- Pa. - Rozłączyłam się. Postanowiłam że pójdę najpierw powiedzieć Eunhyuk'owi żeby się nie wyprowadzał. Stanęłam przed drzwiami jego pokoju, chwilę wahając się czy to dobry pomysł. - Dobra żyje się raz- Pomyślałam i weszłam. Siedział na łóżku.
- Nie wyprowadzaj się- powiedziałam. On spojrzał na mnie obojętnie.
- Nie będę patrzył jak ty i on... Jak wasza miłość rozkwita.
- I nie będziesz, bo to ja się powinnam wyprowadzić.
- No i co to da? Przecież nadal będę go widywał. Ja nie chcę go widzieć i ciebie też, więc dobrze, że się wyprowadzasz.
- Przepraszam.
- Nigdy ci tego nie wybaczę. Nie łódź się. Nienawidzę cię z całego serca. Jak tylko się pojawiłaś sprawiasz nam same kłopoty i jak zespół się rozpadnie to będzie to wyłącznie twoja wina!
- Skąd mogłam wiedzieć, że wtedy zgubię tą przeklętą torebkę i zginą mi rodzice! - powiedziałam bliska płaczu.
- To trzeba było zostać w domu! Albo pilnować tej torebki głupia niezdaro! Wynoś się stąd!- Zrobiłam tak jak kazał. Wyszłam, skierowałam się do pokoju Hae.
- O Wiki... Przepraszam ja...
- Nic nie mów tylko posłuchaj. Wyprowadzam się i nie próbuj mnie zatrzymać.
- Wyprowadzasz? Ale... ja nie chciałem.
- Wiem, ale odkąd tu jestem wszystko się wali. Namieszałam tylko.
- I gdzie pójdziesz?
- Do Oli. Już z nią rozmawiałam.
- Kocham Cię.
- Wiem, ale kochasz też jego.
- Nie...
- Nie tłumacz się. Musisz się z tym pogodzić. Też cię kocham. - Przytuliłam się do niego i o zrobił to samo. Staliśmy tak dobre pięć minut, gdy odezwałam się ponownie.
- Zawiadom mnie jak poszła próba i koncert dobrze? I jak ten twój kolega przetłumaczy ten tekst to od razu przyjedź. Chce przeczytać to pierwsza.
- Rozmawiałem z nim.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?!
- Nie denerwuj się. Powiedział, że tłumaczenie trochę potrwa i nie da się tego przyśpieszyć. Sam ma dużo pracy i siada do tego jak ma wolną chwilę.
- Jestem ciekawa....
- Ja też, ale już niedługo. Musisz być cierpliwa.
 - Dobra, na mnie już pora. Pójdę się spakować i pożegnam ze wszystkimi.
Pakowanie nie zabrało mi zbyt wiele czasu, jednak pożegnanie z Sungmin'em trwało wieki. Biedny jeszcze bardziej posmutniał.
- Nie.... Wiki, ja nie będę miał z kim oglądać Animal Planet, a akurat puścili nowy program ,, Koty z piekła rodem,,
- Nie przesadzaj Sung, będziesz oglądał je razem z Miką.
- Wiem, ale kurcze będzie mi ciebie brakować.
- Wiem, ale będziesz mnie odwiedzał. Przecież będę mieszkała u Oli.
- Tylko masz pilnować żeby zdrowo się odżywiała.
- Jasne. Masz to jak w banku. - Powiedziałam i przytuliłam go na pożegnanie. Poszłam też do reszty. Podziękowałam Leeteuk'owi za wszystko i przeprosiłam za problemy.
NARRACJA DONGHAE:
Jutro próba. Wiki przygotowała wcześniej kolacje i wszystko było świetnie do momentu gdy Yesung zapytał Eunhyuk'a czemu jest taki zadowolony. Nie chciałem tego wiedzieć. Nie wytrzymałem gdy Eunhyuk nazwał mnie dupkiem. Co on bredził przecież poświęcałem mu wystarczająco czasu. Nie miałem kolegów, przyjaciół bo zawsze był zazdrosny. Sam spowodował, że nas związek w końcu uległ rozpadowi i to była wyłącznie jego wina. Poniosły mnie emocje i po prostu go uderzyłem. Od dawna chciałem to zrobić. Wiem, że mogło to wyglądać jak scena zazdrości ale to wcale nie było tak. Do tego Sungmin znowu przez nas ucierpiał. To on zawsze najbardziej martwił się o zespół. Leeteuk też nieźle się wkurzył. Miła atmosfera prysła jak bańka mydlana. Do tego Wiktoria wyprowadziła się do Oli. Musiałem postarać się usnąć tej nocy choć wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Dobrze, że zostało mi trochę tabletek na sen. Łyknąłem dwie i od razu zmorzył mnie sen. Pierwszy raz od długiego czasu coś mi się przyśniło.
Byłem wtedy dzieckiem. Siedziałem mamie na kolanach i oglądaliśmy stare zdjęcia. 
- O a kto to mamusiu? - zapytałem. 
- To ty Donghae. 
- To ja? Psecies* to jakiś dzidziuś. - Mama zaśmiała się i pogłaskała mnie po głowie. 
- To na prawdę ty kochanie. - uśmiechnęła się. - Wtedy pierwszy raz stanąłeś na nogach. Miałeś zaledwie dwa latka. 
- Mamo, a to kto? - spytałem pokazując na fotografię obok. 
- A to moja najlepsza przyjaciółka, jeszcze ze szkolnych czasów. 
Mój sen został przerwany. Nie wiem co się stało że się obudziłem. Od dawien dawna nic mi się nie śniło, przynajmniej nie pamiętałem snów. Ten jednak utkwił mi w pamięci. Ta sytuacja miała kiedyś miejsce gdy miałem pięć lat. Nie pamiętam jednak twarzy dziewczyny na zdjęciu. - Hmm dziwne..- Pomyślałem. Postanowiłem, że w poniedziałek po koncercie pojadę odwiedzić swoją rodzicielkę. Dawno jej nie widziałem. Może się za nią stęskniłem i dla tego ukazała mi się we śnie. Odkąd umarł tata rzadko tam jeździłem. Bardzo go kochałem, był dla mnie wzorem, a gdy go zabrakło zupełnie nie wiedziałem czy kiedykolwiek się pozbieram. Jednak pojawił się Eunhyuk. No tak, wtedy go poznałem. Jak dziś pamiętam tą sytuacje było to jakieś 5 lat temu.
Siedziałem w parku nie mogąc powstrzymać lejących się z moich oczu łez. W pewnej chwili ktoś dosiadł się obok. Spojrzałem w jego stronę. Koło mnie siedział wysoki blondyn. Miał duże, ciemne oczy. 
- Czemu płaczesz? - Zapytał. Ja jednak nie chciałem zwierzać się obcemu facetowi. 
- Jestem Lee Hyuk Jae - Powiedział. - Ale mówią na mnie Eunhyuk. A ty ?
- Lee Donghae. - Szepnąłem ocierając łzę która spływała po moim policzku. 
Pamiętam jak zabrał mnie do swojego domu. Przedstawił mnie swoim kolegą. Nie całe pół roku później założyliśmy zespół o nazwie Super Junior. Eunhyuk pomógł mi się pozbierać po stracie ojca. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.  Z czasem jednak zacząłem coś do niego czuć. Bałem się i nie powiedziałem mu o tym. Dopiero 2 lata po naszym pierwszym spotkaniu przez przypadek zobaczył, że trzymam jego zdjęcie pod poduszką. Było mi strasznie wstyd. Ten jednak uśmiechnął się i wtedy pierwszy raz mnie pocałował. Byliśmy dla siebie nie tylko przyjaciółmi, kochaliśmy się lecz z czasem miałem tego dość, tej jego zazdrości. Byliśmy ze sobą przez te 3 lata, a teraz wszystko się zmieniło. 
Jeszcze przez chwilę leżałem tak, wspominając sobie stare czasy po czym wstałem i zacząłem przygotowywać się do dzisiejszej próby. Byłem ciekawy jak to wszystko teraz będzie. Przecież jak nasz menadżer zobaczy mnie i Eunhyuk'a w takim stanie to dostanie szału. Za to wszystko oberwie nie winny Leeteuk, a potem będzie się na nas wyżywał i dręczył, że przez nas on dostał znowu po głowie. Ah jak ja nie lubiłem takich sytuacji. Zszedłem na dół, prawie wszyscy byli już gotowi.
- Cześć. - Przywitałem się z obecnymi i wyszedłem do samochodu. Nie chciało mi się czekać w domu na resztę. Będąc na zewnątrz zauważyłem Eunhyuk'a rozmawiającego przy samochodzie z jakimś nie znanym mi mężczyzną.  Udało mi się trochę usłyszeć o czym rozmawiali.
- No to spotkamy się od razu po koncercie tak? - mówił nieznajomy.
- Jasne. Ale lepiej u ciebie bo u mnie nie ma szans żebyśmy byli sami, wszędzie kręcą się chłopaki.
- Ok, to po koncercie od razu zabieram cię do siebie. - Oni się umawiali? Czyżby to był ten nowy chłopak Eunhyuk'a? Widząc jak mój były się do niego uśmiecha, w jaki sposób na niego patrzy doprowadzało mnie do szału. Zorientowałem się co robię dopiero wtedy, gdy Eunhyuk wyrwał swoją dłoń z mojego uścisku.
- Co ty wyprawiasz! Po co mnie wciągnąłeś do tego auta?! Nie widzisz, że jestem zajęty? - I wyszedł. Dla czego to zrobiłem?? Nie mam pojęcia. Byłem o niego zazdrosny, a przecież już nic po między nami nie było. Postanowiłem, że się ogarnę i skupię na próbie.
Tak jak myślałem nasz menadżer nie był zachwycony moim wyglądem i Eunhyuk'a też.
- Do cholery co się z wami dzieje! Jesteście dziećmi czy co! Zawieszam koncert do odwołania, do puki te sińce nie znikną z waszych twarzy!
Jeszcze tego brakowało, teraz to już na pewno Leeteuk dostanie zawału. Menadżer wyszedł prędzej niż się spodziewałem.
- No i co ? Zadowoleni?- Przed nami stał na maksa wkurzony Leeteuk za nim Siwon z Heechul'em, Yesyung , kompletnie załamany Sungmin i reszta zespołu.
- Przez was nas zawieśili, a ja tak czekałem na ten koncert.- Powiedział smutny Sung.
- Możesz za to podziękować wspaniałym kochanką... - Lider spojrzał na nas jakby chciał nas zabić. - Wracamy!
Czułem się winny, gdybym nie rzucił się wtedy na Eunhyuk'a koncert by się odbył i nie bylibyśmy zawieszeni. Gazety będą miały co pisać przez następny miesiąc, to nie było jednak jedynie zmartwienie zespołu. Niedługo potem dowiedzieliśmy się jeszcze jednej rzeczy która zaraz po wiadomości zawieszenia trafiła na pierwszą stronę....


*********************************************************************************
Wena mnie dopadła na koniec wakacji jak widać, ale lepiej teraz niż później nie? A wy cieszycie się że tak szybko dodaje rozdziały :) Liczę na waszą opinię, tak samo jak pod tamtym rozdziałem:)
 Wiem, że dużo powtórzeń imion ale musicie mi to wybaczyć ;)




wtorek, 27 sierpnia 2013

Nominacja do L.B.A!

Nominacja do L.B.A jest przyznawana przez bloggerów, w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Otrzymują ją blogi o mniejszej ilości obserwujących, przez co daje możliwość rozpowszechnienia się. Po otrzymaniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań, które ułożył jej autor. Następnie układasz 11 pytań, które zadajesz 11 nominowanym przez Ciebie osobom.

Nominowały mnie : http://nikuspisze.blogspot.com za co bardzo dziękuje :*


No to tak:

1. Jaki masz kolor oczu?
- Szaro niebieskie tak myślę :) 
2. Jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
- Nie mam tak do końca wybranego gatunku ale przeważa k-pop 
3. Tęsknisz za szkołą?
- Raczej za ludźmi z klasy :) 
4. Twoja ulubiona nuta?
- O jejku dużo ich.... aż za dużo :D
5. Twoje życiowe motto?
- Hmm motto? Może to nie motto... szczerze to nie mam :D 
6. Film który możesz oglądać tysiące razy i nigdy ci się nie znudzi?
- Hm niech pomyślę ,, Tytanic ,, 
7. Kim chcesz zostać w przyszłości?
- Nie wiem... ale coś związane z turystyką :)
8. Ulubiony blog?
- Hm może ten który mnie nominował i jeszcze wszystkie które czytam :D 
9. Ulubione żeńskie imię? 
- Wiktoria 
10. Masz jakieś zwierzątko? 
- Tak mam ponad 10 kotów ( nie wiem ile dokładnie ) i dwa pieski :D 
11. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską? Dlaczego? 
- Wierzę. Po prostu wierzę nie wiem czemu ja mam przyjaciela i to jest możliwe :) 


NOMINUJĘ: 
http://yaoikpop1.blogspot.com/
http://shineeopowiadanie.blogspot.com/
http://yaoidreams.blogspot.com/
http://shinee-zniszczy-ci-mozg.blogspot.com/
http://choices-good-or-bad.blogspot.com/
Ja nominuje tylko 5 blogów gdyż nie mam więcej w obserwowanych :)

PYTANIA DLA WAS :

1. Jakie jest twoje największe marzenie?
2. Gdzie chciałabyś/chciałbyś mieszać w przyszłości?
3. Czy lubisz koty?
4. Jaki jest twój ulubiony rodzaj muzyki?
5. Nazwa twojego ulubionego zespołu. 
6 . Czemu lubisz akurat ten zespół 
7. Lubisz czytać opowiadania yaoi?
8 Czy jesteś rasistą?
9. Jakie jest twoje zdanie o rasistach?
10. Czy jak najdzie cię wena a ty już leżysz w łóżku i jest środek nocy to musisz koniecznie zapisać to co przyszło ci do głowy?
11. Za co lubisz swojego wokalistę?




Regulamin: 


1. Podziękuj osobie dzięki, której trafiłeś do konkursu. 


2. Obserwuj i skomentuj bloga osoby, która Cię nominowała. 


3. Odpowiedz na pytania. 


4. Przekaż osobom wybranym przez Ciebie wiadomość o nominacji. 


5. Umieść ich blogi w tym poście.



Rozdział 14

NARRACJA SIWON:
Dziś z samego rana wszyscy sobie gdzieś poszli, zostałem w domu tylko ja i mój kochany Heechul. Wiktoria wyszła z Sungmin'em do Oli, Donghae miał jakieś ważne spotkanie, Eunhyuk'a też nie było bo wyszedł podobno do jakiegoś swojego nowego kolegi, Leeteuk, Yesung i reszta poszli podobno na jakiś mecz. Postanowiłem,  że wykorzystam tą sytuacje i pobędę sam na sam z Heechul'em. Siedzieliśmy w salonie przed telewizorem oglądając jakiś film. Przybliżyłem się bardziej do mojego hyunga. Gdy tylko był przy mnie nie potrafiłem się skupić, myślałem tylko jak by go zaciągnąć do łóżka. 
- Heechul? - szepnąłem mu do ucha. Ten wiedział już o co mi chodzi. Uśmiechnął się lekko patrząc nadal w ekran telewizora. 
- Kochanie?- Kontynuowałem nie dając za wygraną, a na twarzy mojego kochanka pojawił się szerszy uśmiech. Niestety nawet na mnie nie spojrzał, dalej śledził film, który leciał w telewizji. Postanowiłem, że nie będę więcej prosić. Zacząłem całować jego szyję kierując się w stronę ucha przygryzając je lekko. Czułem jak się uśmiecha i zaraz ulegnie. Położyłem swoją dłoń na jego kolanie. Czułem jak drgnął, byłem już bliski celu. Po woli zacząłem przesuwać swoją dłoń do góry, aż znalazła się ona w miejscu jego członka i w końcu wygrałem. Heechul nie mogąc się oprzeć obdarzył mnie krótkimi  pocałunkami, które z każdą chwilą stawały się coraz dłuższe i namiętne. Nie mogąc poradzić sobie z guzikami mojej koszuli zerwał ją ze mnie jednym szarpnięciem. Czułem jak jego dłoń gładzi moją klatkę zjeżdżając po woli ku podbrzuszu. Chwilę później czułem dotyk w pobliżu mojego krocza. Nie mogąc już dłużej czekać zacząłem ściągać z mojego hyunga spodnie. On zrobił to samo. Po niedługim czasie obje leżeliśmy przed sobą zupełnie nadzy. Teraz on całował moją szyję i klatkę piersiową. Pragnąłem go jak jeszcze nigdy, chciałem żeby nasze ciała połączyły się ze sobą na tych parę cudownych chwil. Spojrzałem błagalnie na swojego kochanka. Po chwili poczułem jak moje ciało przeszywa ból, który z czasem ustąpił a zamiast niego pojawiła się rozkosz. Ciszę panującą w domu przerywały teraz nasze jęki i cicho grający film w telewizji. Leżałem z głową odchyloną do tyłu pozwalając starszemu na coraz to bardziej śmielsze posunięcia. Czułem jego usta które wpijały się w moją szyję co bardziej mnie podniecało. Nie wiedziałem ile jeszcze wytrzymam. Poczułem jak coś ciepłego spływa po mojej nodze. Chwilę później zaczął zwalniać i osunął się obok mnie kompletnie wyczerpany. Ja także nie wytrzymałem napięcia i poczułem wielką ulgę i podniecenie. Z moich ust niespodziewanie wyrywały się jęki, których nie mogłem opanować. Przytuliłem Heechul'a do siebie. Jedną dłoń wplotłem w jego śliczne, czarne, długie włosy, które pasowały idealnie do jego twarzy. Dla mnie był idealny, najpiękniejszy facet jakiego kiedykolwiek znałem, pierwszy którego pokochałem. Tylko on siedział w moim sercu. Wypełniał je swoją miłością oraz samym sobą. Przestałem się zadręczać pytaniami czy dobrze zrobiłem wyznając mu swoje uczucia. Bałem się że mnie wyśmieje, jednak ten postąpił całkiem inaczej. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że tak łatwo pójdzie. Nigdy nie zapomnę tej chwili, tamtego dnia.
Wróciłem wcześniej do domu. Wiedziałem, że nikogo nie będzie oprócz Heechul'a. Pamiętam jak trzęsłem się ze strachu przed rozmową z nim. Siedział wtedy w kuchni i pił kakao. Usiadłem na przeciwko przyglądając się jego idealnym rysą twarzy. Tak bardzo miałem wtedy ochotę skosztować jego ust. 
- Co się tak patrzysz? - spytał. Natychmiast spuściłem głowę w duł czując że się czerwienię. 
- Coś się stało Siwon?
- Nie, nie, nic ja tylko... - spojrzałem na niego przez chwilę po czym z powrotem opuściłem głowę wpatrując się w swoje palce które teraz wbrew mojej woli stukały w stół. 
- To czemu się tak denerwujesz?- poczułem że coraz bardziej się rumienię. Spojrzałem w jego stronę, nie mogłem tak dalej tego ukrywać. Jeśli mnie wyśmieje, trudno. Z drugiej strony jednak był moim najlepszym przyjacielem i nie chciałem go stracić. Jednak zdecydowałem się powiedzieć. 
- No bo ja.... Zakochałem się. - Heechul spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. 
- Zakochałeś? 
- No tak....
- W kim? Znam ją? Jest Koreanką? Może to jakaś nasza fanka? Co? 
- Nie. - Powiedziałem oburzony. Czy on był ślepy czy co? Nie zauważył że coś do niego czuje. Zawsze byłem przy nim. Dzieliłem z nim wszystkie sekrety, ale widocznie on nadal nic się nie domyślał. Nawet Sungmin zorientował się kiedyś, że nie chce być tylko przyjacielem dla Heechul'a. Pewnie on nic do mnie nie czuje, pomyślałem i wstałem kierując się do wyjścia. 
- Ej Siwon! Co jest? 
- Nic. - Warknąłem wściekły. 
- Powiedziałem coś nie tak? - Nie wytrzymałem dłużej i po prostu wszystko mu powiedziałem. 
- Jesteś ślepy czy co?
- O czym ty mówisz? 
- Nie wiesz nadal? Na prawdę tak trudno to zauważyć? Zakochałem się baranie! Problem w tym że w Tobie!
- Si... Ja.. 
- Nie musisz nic mówić. Wiem, że ty nic do mnie nie czujesz. - Powiedziałem kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Nie udało mi się jednak wyjść, gdyż Heechul złapał mnie za ramię. To co powiedział zupełnie mnie zaskoczyło. 
- Skąd możesz to wiedzieć? Ja tak powiedziałem?- Spojrzałem na niego trochę zawstydzony. 
- Skąd możesz wiedzieć co do ciebie czuje? Nie wiesz, za to ja wiem co ty czujesz do mnie. Choi Siwon kochasz mnie? - Usłyszałem pytanie. Na początku myślałem, że się przesłyszałem, lecz on powtórzył. - Kochasz mnie?- Bez zastanowienia odpowiedziałem. - Tak. Kocham Cię, kocham odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem. Na początku wręcz nie chciałem, ale to uczucie stawało się coraz mocniejsze, aż dałem za wygraną. - Gdy tylko wypowiedziałem te słowa, zrobiło mi się tak jakby lżej. Może dla tego że on już o wszystkim wie i nie muszę tego ukrywać. Heechul przytulił mnie do siebie. Zadał mi wtedy jeszcze jedno pytanie którego w ogóle się nie spodziewałem. 
- Siwon? Chcesz żebym dał ci szansę?- Od razu udzieliłem odpowiedzi, bez żadnego namysłu. Chciałem tego, od zawsze tego chciałem. 
- Chcę Hyung. - Starszy rozluźnił uścisk przyciągając mnie do siebie. Czułem jak jego wargi delikatnie dotykają moich. Całe moje ciało ogarnęła fala szczęścia. 
Leżąc tak koło swojego hyunga wspomniałem sobie te cudowną chwilę. Ta także zostanie w mojej pamięci i to co stało się chwilę później zdecydowanie też. Usłyszeliśmy, że drzwi wejściowe otwierają się. Nawet nie zdążyliśmy się ruszyć a przed nami stał niczego niespodziewający się Eunhyuk. Widocznie wcale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
- O przepraszam idę do siebie nie przeszkadzajcie sobie. - I wyszedł. Spojrzałem na swojego kochana zupełnie zaskoczony. Eunhyuk od dawna się nie uśmiechał, a teraz przyszedł z uśmiechem na pół twarzy.
- Czyżby on kogoś poznał?
- Może. Mówił, że idzie do jakiegoś nowego kolegi. Może się znowu zakochał.
Heechul popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Nowy kolega? Ja myślałem, że już nigdy nie pozbiera się po tym jak Donghae z nim zerwał.
- No ja też. Ja przynajmniej szybko bym się nie pozbierał.
- O czym ty mówisz. Nie będziesz się zbierał bo ja tak chamsko nie postąpię nigdy wobec ciebie. Kocham cię i będę  z tobą już na zawsze, do grobowej deski puki śmierć nas nie rozłączy. Kocham cię wiesz?
- Też cię kocham, ale nie obiecuj rzeczy których możesz nie dotrzymać.
- Wątpisz w moje słowa?
- Nie wątpię, ale boje się, że kiedyś spotkasz kogoś innego a wtedy mnie zostawisz. Nie wiadomo co zdarzy się jutro więc wolę żebyś nic mi nie obiecywał, a pokazał jak bardzo mnie kochasz.
- Bardzo cię kocham, ale teraz chyba czas się ubrać nie uważasz? Widział nas już Eunhyuk, a lada chwila zjawi się tu Wiktoria, Hae , Sung i reszta, a oni chyba nie przejdą obojętnie jak nasz Eunhyuk co nie?
- No nie... - zaśmiałem się. Zdążyliśmy się ubrać z powrotem zanim wszyscy wrócili. Miałem tylko problem z koszulą, już do niczego się nie nadawała. Ah, a to była moja ulubiona. Poszedłem więc po nową. Ciekawiła mnie jedna sprawa. Czyżby Eunhyuk znalazł sobie nową miłość? Jak zareaguje na to Donghae. Nie wierzyłem że od razu przestał kochać swojego hyunga. Słyszałem o sytuacji w kuchni. Nie umiał się opanować i dał się ponieść, więc nie wiem czy do końca przestał go kochać.
NARRACJA EUNHYUK:
Wszyscy gdzieś dziś szli, więc i ja postanowiłem wyrwać się z domu. Od razu przypomniałem sobie o swoim nowo poznanym koledze. Poszedłem więc od razu do baru gdzie pracował. Miałem szczęście, akurat kończył swoją zmianę.
- O cześć Eunhyuk! - Krzyknął z daleka. Widząc jego szczery uśmiech sam się uśmiechnąłem.
- Cześć. O której kończysz?
- A co chcesz iść ze mną na randkę czy co?
- Może... To o której ?
- Masz szczęście. Jakbyś przyszedł pięć minut później już byś mnie tu nie zastał. Zaraz kończę, poczekaj.
- Z miłą chęcią.- Usiadłem przy barze patrząc się jak Onew obsługuje ostatniego swojego klienta. Po chwili zmienił go jakiś inny mężczyzna.
- No jestem wolny. - Powiedział
- Wolny? To może chcesz być zajęty co?
Oboje ryknęliśmy śmiechem. Gdy się śmiał był naprawdę uroczy. W jednej chwili pomyślałem, że jeżeli Donghae teraz jest szczęśliwy, to czy ja mógłbym być szczęśliwy z Onew. Od dawna się nie śmiałem a on zarażał mnie swoim szczęściem i tym swoim wielkim uśmiechem, który nie znikał z jego twarzy.
Miło spędziliśmy całe popołudnie. On opowiedział mi o sobie a ja jemu. Nie wspomniałem jedynie o swoim związku z Donghae. Jeszcze nie pora na takie wyznania.
- Może przyszedłbyś do mnie w sobotę?
- W sobotę? Chyba mam wolne. Jeżeli tak jest to czemu nie. - Słysząc odpowiedzieć Onew na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już myślałem, że mi odmówi, a jednak powiedział że tak.
- Wspaniale!
- Aż taką radość ci sprawiłem mówiąc, że się zjawię?
- Eee... no tak. - Trochę się zawstydziłem. W pewnej chwili poczułem, że dłoń Onew'a łapię moją. Nie protestowałem i także ją chwyciłem. Szliśmy teraz trzymając się za ręce. Nie obchodziło nas, że ludzie się na nas gapią. Bylem szczęśliwy. Od dłuższego czasu się tak nie czułem jak teraz. Obiecał mi, że jutro też się spotkamy. Szczęśliwy wróciłem do domu. Wcale nie zdziwiło mnie to, że Heechul i Siwon leżą nadzy na kanapie, sam kiedyś tam leżałem z Donghae. Ahh widocznie nie tylko ja kochałem się na tej kanapie. Niedługo wszyscy będą na niej uprawiać sex. Tylko żeby Leeteuk się o tym nie dowiedział bo by pozabijał wszystkich po kolei. Powiedziałem tylko żeby sobie nie przeszkadzali i poszedłem na górę do swojego pokoju.
NARRACJA WIKTORIA:
Sungmin od rana prosił mnie żebym poszła z nim do Oli. Nie odmówiłam mu oczywiście. Sama chciałam się z nią zobaczyć. Oczywistą sprawą jest że Sung zabrał ze sobą także Mikę. Bez niej nigdzie się nie ruszał.
Ola bardzo ucieszyła się widząc nas przed swoimi drzwiami. Od razu zaprosiła nas do środka. Trochę zaskoczyło mnie jej przywitanie z Sungmin'em. Czyżbym o czymś nie wiedziała?
- Czy ja o czymś nie wiem? - Spytałam z uśmieszkiem na twarzy.
- Eee- zaczęła Ola. - Opowiemy ci o tym później ok? A teraz się rozgośćcie się.
Usiedliśmy przy stoliku w salonie. Mamy mojej przyjaciółki akurat nie było w domu i mogliśmy sobie spokojnie porozmawiać. Powiedziałam im o tych wszystkich dziwnych snach. Ola trochę się niepokoiła.
- Musisz koniecznie otworzyć ten kuferek.
- Nie, najpierw chcę dowiedzieć się co mama napisała w tych swoich notatkach. Jakiś znajomy Donghae obiecał, że jak przetłumaczy to przyśle jak najszybciej. Wiem tylko, że mama straciła dziecko. Tylko nie rozumiem tego ostatniego snu bop przecież on nie żyje a mówiła o nim jakby żył. Powiedziała ,,Czy on nam kiedyś wybaczy?,, Co to ma znaczyć. Nie wiem to jest strasznie podejrzane. Cały czas mnie przed czymś ostrzega. Mówi żebym wybrała dobrą drogę, cały czas śni mi się ten przeklęty kufer. Najpierw był zamknięty, ale później w kolejnych snach jest otwarty, ale nie mogę do niego zajrzeć. Ja nie wiem, może wariuje? Może nie potrafię się pogodzić z ich śmiercią? Przecież codziennie chodzę na cmentarz, modlę się, nawet poszłam się wyspowiadać, ale to nie pomaga.
- Hm rozumiem twój niepokój. Rodzice z pewnością chcą ci coś przekazać, może niedługo poznasz odpowiedź. Musisz tylko otworzyć kuferek i dowiedzieć się co twoja mam pisała w tych notatkach i czemu po chińsku.
- Sungmin ma racje. - Odezwała się Ola. - Oni chcą ci coś przekazać, ale co?
- Nie wiem, ale boje się. Prędzej jednak wariuje. Będziecie mnie odwiedzać w psychiatryku?
- O czym ty mówisz, żaden psychiatryk.
- Ale możemy zmienić temat? - Spytał Sung.
- To co? Jesteście razem prawda?
- Eee... noo... tak.
- A u ciebie jak tam ? Co z Donghae? Nadal się do niego nie odzywasz. - Spojrzałam na przyjaciółkę siedzącą na przeciwko mnie. - Niestety nie. Mam wrażenie, że on nadal nie przestał go kochać. Przecież nie da się przestać kochać z dnia na dzień.
- Ale Wiki ty nie wiesz...
- Czego nie wiem. - Sungmin spojrzał na mnie wzdychając.
-Pomiędzy nimi już dawno się nie układało jak trzeba. Jak tylko Donghae przyprowadził cię do nas Eunhyuk zrobił się strasznie zazdrosny, zresztą jak zawsze jak kogoś przyprowadzał. Nie mógł się z nikim zaprzyjaźnić bo na drodze stawał mu zazdrosny Eunhyuk. Donghae bardzo go kochał i wybaczał mu to wszystko. Widocznie nie wytrzymał już tego i zostawił go. Eunhyuk zawsze jak Donghae się na niego wściekał i był bliski zerwania z nim  mówił, że się zmieni jednak to były tylko puste słowa, cały czas był o niego zazdrosny. Chciał mieć go tylko dla siebie. Nie dziwie się Hae, że już miał dość. Nie dziwi mnie to, że Donghae uległ wtedy w kuchni, byli ze sobą trzy lata, a trzech lat nie da się wymazać w tydzień lub dwa. Musisz go zrozumieć, on musi się z tym oswoić.
Z uwaga słuchałam opowieści Sungmin'a. Szczerze mówiąc nie patrzyłam na to w ten sposób. Doskonale go rozumiałam i postanowiłam dać Donghae szanse. Chciałam żeby w końcu był szczęśliwy.



*******************************************************************************
Wczoraj dodałam 13, dziś dodaje 14 widzicie jak szybko :D Akurat załapała mnie wena i postanowiłam zrobić wam niespodziankę:) Lubicie takie niespodzianki prawda? :D
Liczę na wasze zdanie... jak mi wyszedł?  Mi nawet się podoba ale nie wiem jak wam... Wasze zdanie jest najważniejsze, tylko szkoda że nie chce wam się go ujawnić. Przecież to chwila i już komentarz jest a ja znam waszą opinię prawda? No to liczę na was moi kochani... bo gdy widzę dużo komentarzy moja wena rośnie i rośnie :) 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 13

NARRACJA WIKTORIA:
Po incydencie, który miał miejsce wczoraj w kuchni moje relacje z Donghae znacznie się pogorszyły. On ciągle mnie przepraszał i mówił, że nic nie czuje do Eunhyuk'a, ale ja czułam, że jest inaczej, że nie do końca mówi prawdę. Nie da się przecież z dnia na dzień przestać kochać osobę z którą się było przez trzy lata.Domyślam ile to musiało go kosztować. Czułam się winna, że ich związek się rozpadł i prze ze mnie Eunhyuk musi tak cierpieć. Nareszcie dowiedziałam się za co mnie tak nienawidzi i szczerze mówiąc nie dziwię mu się. Pewnie postąpiłabym tak samo. Zupełnie nie wiedziałam co teraz mam robić. Do tego jestem zmęczona bo znowu dręczyły mnie nocne koszmary. Tym razem sen był na prawdę dziwny i przez niego nie przespałam resztę nocy. Powoli zaczęły mnie przerażać coraz bardziej. Miałam zamiar nawet wybrać się do psychologa, ale boję się że zamkną jeszcze w szpitalu dla obłąkanych. Czy to w ogóle normalne, że cały czas śnią mi się zmarli rodzice? Czy już będzie tak zawsze? Czy nie będę miała już żadnego spokojnego snu? I co do cholery jest w tym przeklętym kuferku? Takie pytania przychodziły mi do głowy po dzisiejszym koszmarze.
Siedziałam przy stole w moim rodzinnym domu, czytałam książkę. Z dala słychać było płacz małego dziecka. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Wyszłam więc na taras, lecz nikogo tam nie było, płacz jednak nie ucichł. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła, nikogo tam nie było. Wróciłam więc do środka. Chciałam usiąść na kanapie przed telewizorem, jednak siedziały tam dwie postacie. Tak to byli moi rodzice. Mama jak w poprzednich snach trzymała kuferek. Był otwarty. Chciałam tam zajrzeć, zobaczyć co jest w środku. Nie mogłam dostrzec co znajdowało się w środku, gdyż jak tylko zajrzałam to wszystko zachodziło mgłą. Mama płakała trzymając go w rękach. Zupełnie nie wiedziałam co to znaczy. W pewnym momencie wstała z kanapy i zbliżyła się do mnie i dotknęła mojej dłoni swoją. Moje ciało ogarnęło dziwne uczucie a na skurzę pojawiła się gęsia skórka. Chwilę później przed oczami miałam tak jakby wizję, to były wspomnienia mojej mamy:
Leżała na szpitalnym łóżku płacząc. Obok niej stał tata który także płakał. Po chwili mama pokazała mi kolejne wspomnienie: Oboje stali na cmentarzu. Mama trzymała maskotkę. Ucałowała ją po czym położyła na małym nagrobku na którym pisało ,, Nasz pierwszy Ś.P synek". Po tej wizji nadeszła kolejna. Mama stała przy oknie, była jesień. Trzymała w ręku malutkie niebieskie ubranko i ten kuferek. Odwróciła się podchodząc do pustego łóżeczka. 
- Dla czego ja to zarobiłam? - Zwróciła się do taty. 
- Nie obwiniaj się. Jeszcze wszystko się ułoży. 
- Ale on.... Czy on kiedyś nam wybaczy? Czy nasz mały Choi nam wybaczy? 
- Na pewno kiedyś to zrozumie. 
W tym momencie mama zabrała swoją dłoń i stała teraz twarzą w twarz ze mną. Na podwórku nadal słychać było płacz, ten sam co z przed paru minut. Znowu wyszłam na taras i ujrzałam malutkiego ślicznego chłopca, który stał na środku chodnika cały zapłakany. Postanowiłam podejść do niego, jednak gdy się zbliżałam chłopiec zaczynał coraz głośniej płakać. 
- Wiktoria- usłyszałam swoje imię i odruchowo odwróciłam się w stronę głosu. Płacz umilkł, a przede mną stał Donghae. Odwróciłam się w stronę chłopca, ale jego już nie było. 
- Hae co ty tu robisz?
- Wiktoria- Powtórzył. - Wiktoria.... 
Poczułam jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Otworzyłam oczy, przede mną stał Donghae.
- Wiki obudź się. Nic ci nie jest?
- Nie a co? - spytałam trochę nieprzytomna.
- Znów ci się coś śniło ?
- Tak, ale nie musisz się martwić. Idź spać.
Tak jak już mówiłam nie przespałam reszty nocy. Wcześnie rano zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Gdy zobaczyłam Sungmin'a siedzącego na kanapie trochę mnie to zaniepokoiło. Siedział i płakał. Tęsknił za Miką. Nawet nie chciał oglądać ze mną Animal Planet co do niego w ogóle nie podobne.
NARRACJA SUNGMIN
Nie mogłam spać całą noc. Cały czas myślałem o mojej Mice. Gdzie ona mogła się podziać. Wiktoria chyba chciała mnie pocieszyć, jednak słabo jej to wychodziło. Zauważyłem też, że Eunhyuk zniknął gdzieś na całą noc. Do tej pory zawsze nocował w domu. Martwiłem się o niego, cały czas pił, chodził taki przygnębiony. Hae też pokłócił się z Wiktorią. Jednym słowem wszystko się pochrzaniło. Wiki poszła do kuchni aby przygotować śniadanie, a ja nadal siedziałem przed wyłączonym telewizorem. W domu panowała idealna cisza którą w pewnej chwili przerwał sygnał dzwoniącego telefonu w mojej kieszeni. Spojrzałem na ekran, to była Ola. Odebrałem.
- Hej Sungmin.
- O cześć. - Powiedziałem niezbyt entuzjastycznie.
- Nadal jesteś przybity? Nie martw się Mika się znajdzie.
- Ale... a z resztą nie ważne.
- Tylko nie płacz. Mogę dziś do ciebie przyjść jeśli zechcesz.
- Wiesz co chyba... - Nie dokończyłem bo Ola przerwała mi w połowie zdania.
- Nie marudź! Przyjdę o 14, do zobaczenia.
- No cześć... - Rozłączyłem się. Położyłem telefon na kanapie i nadal siedziałem rozmyślając o mojej biednej kotce. Nie poszedłem nawet na śniadanie, ale nie tylko ja. Nie było jeszcze Donghae i Eunhyuk'a. Leeteuk się trochę wkurzył i też zrezygnował z jedzenia. Chyba się o nas martwił i szczerze mówiąc nie dziwię mu się. W końcu był liderem. Niedługo mamy mieć koncert a próby szły tragicznie. Raz słyszałem rozmowę lidera z naszym menadżerem. Zagroził, że jak będzie tak dalej to Super Junior przestanie istnieć. Trochę się przestraszyłem i wziąłem się w garść. Gorzej było z Eunhyuk'iem, on nie potrafił się pozbierać. Krótko mówiąc sytuacja w zespole była napięta. Ola przyszła tak jak mówiła, o 14. Usiadła obok mnie i przytuliła na powitanie. Na mojej twarzy na chwilę pojawił się uśmiech. Nie wiem co ona ma w sobie takiego, tylko ona potrafi mnie pocieszyć gdy jestem przybity. Chociaż upierałem się, że nie chce wychodzić, ona potrafiła mnie do tego namówić. Całe popołudnie chodziliśmy bez celu rozmawiając. Chwilami zapominałem, że Mika zginęła, zapominałem o wszystkich problemach i śmiałem się razem z nią. Jednak tak czy siak to miało swój koniec, gdy tylko trzeba było się rozstać. Wtedy znów przypomniałem sobie o Mice i o zespole. - Gdyby tylko ona mogła ze mną zamieszkać. Zapomniałbym o tym wszystkim i śmiałbym się razem z nią. - Pomyślałem, znów siedziałem na kanapie w salonie wpatrując się w czarny ekran. Odwróciłem się przestraszony w stronę drzwi wejściowych, które z hukiem niespodziewanie się otworzyły.
- Sungmin! - Usłyszałem, to była Ola. Tylko co ona robiła tutaj o tej porze, przecież niedawno się widzieliśmy.
- Sungmin! Znalazłam Mikę! - Słysząc to zerwałem się z miejsca pędząc w jej stronę. Fala nieograniczonej radości ogarnęła moje ciało.
- Mika! Znalazłaś się!- Przytuliłem kotkę do piersi. Była wygłodzona i zmarznięta.
- Gdzie ją znalazłaś?
- Biedna błąkała się na osiedlu obok.
- O biedulka, zaraz dam jej coś do zjedzenia.
- Co to za hałasy? - Zza rogu wyłonił się Siwon.
- Patrz Mika!
- O Mika, gdzieś ty była, a już się martwiłem, że nie wrócisz.
Siwon wziął ją na ręce. - Nakarmię ją.
Pokiwałem głową na znak że się zgadzam. Myślałem że zaraz wybuchnę od nadmiaru szczęścia. Odwróciłem się z powrotem w stronę Oli złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Teraz nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Nie mogłem zmarnować tej okazji. Podziękowałem jej delikatnym pocałunkiem, jednak nie mogąc się powstrzymać postanowiłem kontynuować. Dziewczyna nie protestowała. Szczerze mówiąc pierwszy raz się całowałam i podobało mi się to. Towarzyszyło mi przy tym dziwne uczucie. Czułem się lekki jak piórko i nie chciałem żeby ta chwila miała swój koniec. Spojrzałem jej w oczy, ona także spoglądała w moje. Jej usta nadal były lekko otwarte. Przytuliłem ją do siebie.
- Dziękuje, dziękuje.
Ta jednak nie odezwała się. Być może nadal była w szoku.
NARRACJA OLA:
Przyszłam do Sungmina żeby trochę go pocieszyć. Udało mi się nawet wyciągnąć go na spacer. Widać było, że się martwi. Przynajmniej na chwilę udało mi się go rozweselić. Jednak jego radość zniknęła jak tylko nadszedł czas się pożegnać. Na jego twarzy znów pojawił się smutek. Miałam nadzieje, że niedługo wszystko wróci do normy. Wracałam właśnie do domu. Byłam już na osiedlu obok gdy nagle usłyszałam cichutki pisk. Na początku przestraszyłam się, że to mysz przebiega mi obok nogi, jednak gdy się wsłuchałam pisk zaczynał przypominać miauknięcie. Schyliłam się w miejscu z którego dochodził. Odchyliłam liście i ujrzałam Mikę. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wzięłam ją na ręce i czym prędzej poszłam z powrotem do Sungmina. Nie myliłam się, Sung skakał ze szczęścia. Nie spodziewałam się jednak, że mnie pocałuje. Czułam jego miękkie, ciepłe wargi. Całował mnie tak delikatnie. To był mój pierwszy pocałunek. Wiedziałam że nie zapomnę go nigdy. Chciałam zapisać sobie w głowie każdą jego sekundę. Gdy było już po wszystkim spojrzał mi w oczy, widziałam w nich tyle szczęścia. Właśnie tego Sungmin'a wolałam, szczęśliwego, a nie smutnego i płaczącego.
NARRACJA DONGHAE:
Usłyszałem jakiś hałas na dole więc postanowiłem to sprawdzić. To Ola przyszła. Zobaczyłem szczęśliwego Sungmin'a i Mikę którą trzymał na rękach. Uśmiechnąłem się, wreszcie Sung przestanie płakać. Po chwili patrzyłem już jak się całują. - Przynajmniej oni są szczęśliwi- Pomyślałem. Wiktoria prawie przestała się do mnie odzywać po tym wybryku w kuchni. Zupełnie nie wiedziałem jak mam ją przekonać. Musiałem to jakoś naprawić, lecz nadal nie wiedziałem jak. Martwię się o nią. Te sny nie dają jej spokoju. Nie wiem co śniło się jej tej nocy, ale to nie wyglądało na nic dobrego. Chciałem żeby skonsultowała się z psychologiem, jednak nie posłuchała mnie. Nie tylko pomiędzy mną i Wiktorią psuły się relację. Ucierpiał też zespół. Pewnego dnia do naszego domu przyszedł na prawdę zdenerwowany menadżer. Musieliśmy ukryć Wiktorię, ponieważ nie możemy przyprowadzać tu dziewczyn. Oznajmił, że jeżeli nadal tak będzie zespół się rozpadnie. Miał nawet zawiesić nasz koncert który ma odbyć się za niedługo, jednak Leeteuk go ubłagał. Musimy starać się z całych sił bo inaczej nas zawieszą. Nie lubię rozczarowywać swoich fanów, więc postanowiłem dać z siebie wszystko. Miałem tylko nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.


******************************************************************************
No i jest kolejny rozdział :D Hmmm szkoda, że tak mało komentarzy ;/ to wcale mnie nie motywuje do pisania a przecież to tylko chwilka dla was. Piszcie co myślicie to bardzo pomaga. Widać że czytacie ale jakie macie o tym zdanie to już nie i to mnie dołuje....
A tak przy okazji zapraszam na tego oto bloga http://nikuspisze.blogspot.com/ prowadzą go moje koleżanki :D może znajdziecie tam coś dla siebie :)
Liczę na komentarze booo kurdee nie napisze kolejnego i będziecie czekać! ( I mówię poważnie! )

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 12

NARRACJA WIKTORIA
Widać że Sungmin polubił Olę, nawet mnie to ucieszyło. Wczorajszy dzień był naprawdę jednym z najlepszych. Dziś czekała mnie randka z Donghae. Nie mogłam się doczekać. Postanowiłam, że przygotuje się trochę wcześniej niż planowałam, żeby się nie spóźnić. O 14 ja i Donghae byliśmy już w drodze. Szczerze mówiąc nie wiedziałam gdzie zamierza mnie zabrać. Po jakimś czasie doszliśmy do bram jednego z największych wesołych miasteczek w Seulu.
- Wesołe miasteczko? - Trochę byłam zaskoczona, jednak nie mogłam wymarzyć sobie lepszego miejsca na pierwszą randkę.
- To może najpierw... Hm...Pojedziemy kolejką. Co tyt na to?
- Niech będzie. Tylko jest mały problem. Mam lęk wysokości.
- Przecież będziesz ze mną. Nic ci się nie stanie. - Hae podszedł do mnie i objął mnie w pasie. To prawda przy nim czułam się bezpieczna i wiedziałam że nic mi się nie stanie.
- No dobrze, w takim razie chodźmy.
Gdy weszłam do kolejki serce podeszło mi do gardła. Donghae siedział obok mnie. Spojrzałam w jego stronę z przerażoną miną.
- Nie bój się- Powiedział, uśmiechając się ciepło. Kolejka ruszyła. Najpierw ruszyła z wolna lecz po chwili zaczęła przyśpieszać. Zamknęłam oczy i chwyciłam Donghae mocno za rękę. Chwilę potem poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Otworzyłam oczy, a on w tej samej chwili złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam jak jego język powoli i delikatnie dotyka mojego. Z chęcią odwzajemniłam pieszczotę, strach odpłynął gdzieś w dal. Teraz liczyła się dla mnie tylko ta chwila. Nawet nie zauważyłam kiedy kolejka się zatrzymała. Donghae delikatnie zakończył nasz pocałunek i wyciągnął do mnie rękę, pomagając mi wysiąść.
- Było wspaniale.
- Chodzi ci o jazdę czy pocałunek?
- Hmm... - Wymamrotałam trochę zawstydzona. On jednak znał odpowiedź. Złapał moją drugą dłoń i przyciągnął bliżej. Nasze wargo teraz znowu stanowiły jedność. Za każdym razem gdy to robił dziwny dreszcz przechodził moje ciało. Jego usta były tak słodkie, jak cukierek od którego nie można się oderwać. Sama nigdy nie chciałam tego przerywać. Tym razem także musiał przerwać tę cudowną chwilę.
- To gdzie teraz?
- Może tam- Wskazałam w stronę stoisk z maskotkami do wygrania. Oczywiście od razu się zgodził.
Udało mu się nawet wygrać za pierwszym razem. Wręczył mi śliczną maskotkę kotka.
- A teraz pozwól że pójdziemy coś zjeść.
Donghae złapał mnie za rękę kierując się restauracji ,która była na przeciwko. Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze ,zajadając kraba. Niestety wieczór jak każdy inny nie może trwać wieki. Nie wiedząc co czeka nas w domu przekroczyliśmy jego próg. Gdy tylko weszliśmy moim oczom ukazała się zapłakana twarz Sungmin'a ,oraz przytulająca go moja najlepsza przyjaciółka Ola. Z boku przed telewizorem
siedział smutny Eunhyuk oraz Heechul i Siwon też w kiepskich nastrojach. Bez wahania podeszłam do Sung'a i Oli.
- Co się stało? Czemu macie takie miny?
- Zgi... Zgi... nęła.... ! -wykrztusił Sungmin  ,lecz nadal to nic mi nie mówiło.
Spojrzałam na chłopaków ,Eunhyuk podrapał się po czole i powiedział cichym głosem.
- Mika zginęła.
- Co?!!! Jak to?! Jejku Sungmin tak mi przykro. -Przytuliłam przyjaciela.
- Na pewno się odnajdzie.- Powiedziałam.
- A już ją zdążyłem polubić.
- Siwon zamknij się! Mika na pewno do nas wróci.- Warknęła Ola  na chwilę odrywając się od zanoszącego się płaczem Sung'a.
- Ob...Obie...cujesz? -Wydukał.
- Tak Sunguś- Powiedziała przytulając go z powrotem.
- A jak poszła wam pierwsza randka ?
Donghae widząc minę Eunhyuk'a skierowaną do Heechula który zadał pytanie po prostu wyszedł. Nadal nie rozumiałam zachowanie Eunhyuk'a, poszłam więc za Donghae nie odpowiadając na zadane pytanie.
- Co się stało? Czemu wyszedłeś jak Heechul zapytał o randkę?
-Hmm... To nie jest takie łatwe bo widzisz... - Zawaha się- Eunhuyk.....
- No właśnie nie rozumiem co Eunhyuk ma z tym wspólnego ?
- No dobra powiem ci. Wiem że powinienem zrobić to wcześniej ale...
- Dobra nie owijaj w bawełnę tylko mi to po prostu powiedz.
- No dobrze. A więc...
NARRACJA DONGHAE:
- A więc ja i Eunhyuk nim poznałem ciebie...my- zawahałem się na chwilę, jednak musiałem kiedyś to powiedzieć. - My...
- My byliśmy razem. Ja kochałem jego, a on kochał mnie, a gdy pojawiłaś się ty to wszystko zniszczyłaś. Zabrałaś mi całe szczęście, które on dawał mi każdego dnia, zabrałaś mój cel. - Natychmiast się odwróciłem. W drzwiach stał Eunhyuk, który dokończył za mnie to co chciałem, bez tych dodatkowych linijek powiedzieć Wiktorii. Dziewczyna spojrzała na mnie zupełnie zaskoczona. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć. Cisze panującą między nami ponownie przerwał Eunhyuk.
- A ja nadal go kocham i nie potrafię przestać. Bo wiesz Hae...- Teraz zwrócił się do mnie. - Byłeś moją drugą połówką, tym brakującym puzzlem do wspólnego życia, a teraz znów go straciłem.
- Eunhyuk, proszę przecież wiesz że to już ...
Nie zdążyłem jednak dokończyć zdania ponieważ Eunhyuk zatkał moje usta swoimi. Przez chwilę nie wiedziałem właściwie jak mam teraz postąpić. Chciałem się wyrwać starszemu jednak ten mocno mnie trzymał. Nawet nie wiedząc kiedy zacząłem odwzajemniać jego pocałunki. Moje dłonie teraz czesały włosy mojego hyounga. Jedna z moich dłoni w pewnym momencie przycisnęła mocniej jego ciało ku mojemu. Czułem jak jego ręka dotyka jednego z moich pośladków i zsuwa się powoli by po chwili znaleźć się na przedniej części mojego ciała. Pogłębiłem pocałunek czując że dłużej nie zniosę dotyku starszego. Otworzyłem oczy spoglądając na hyounha, który delikatnie musnął moje wargi.
- Kocham cię. - powiedział. Ja zaś odskoczyłem jak oparzony. Rozejrzałem się po kuchni, Wiktorii nie było. Natychmiast wybiegłem za nią zupełnie nie wiedząc gdzie pobiegła. ~ Może pobiegła do pokoju~ pomyślałem i od razu ruszyłem w tamtą stronę. Drzwi były zamknięte. Próbowałem na wszystkie sposoby dostać się tam, jednak nic nie pomagało. Nie miałem klucza. Siedziałem jeszcze dobre dwie godziny pukając, czekając aż otworzy. W końcu usłyszałem trzask otwierającego się zamka. Uchyliłem drzwi niepewnie zerkając do środka. Siedziała na łóżku, zupełnie nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, jak zareaguje.
- Przepraszam, ja ...
- Nie musisz się tłumaczyć, gdybym była na twoim miejscu też pewnie nie powiedziałabym że byłam z kimś tej samej płci co ja, no bo przecież to wcale nie jest takie ważne i po co miałbyś o tym wiedzieć.
- Wiem, źle zrobiłem. przepraszam, nic mnie teraz nie usprawiedliwi. Ja już nic do niego nie czuje.
- Kogo ty chcesz okłamać Hae?  Samego siebie? Mnie nie da się oszukać. Ty nadal go kochasz z resztą sama widziałem.
- Nie prawda! Wiki kocham cię! Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła?
- Nic nie rób. To nie ma sensu.
- Kocham cię- powiedziałem stanowczo po czym do niej podszedłem ujmując jej twarz w dłonie i całując delikatnie.
NARRACJA EUNHYUK:
To że Donghae ze mną zerwał, że mnie zostawił dola Wiktorii bolało bardziej niż cokolwiek innego. Czułem że  długo tego nie wytrzymam, że nie poradzę sobie. Nie myliłem się, ja sobie nie radziłem. Życie bez mojego ukochanego u boku wcale miało sensu. Przez ostatnie tygodnie chodziłem jak cień. Zaniedbywałem próby, zespół. Popadłem w alkoholizm, siedziałem cały czas w ciemnym pokoju z butelką w ręku. Często budziłem się na następny dzień z ogromnym bólem głowy i ostrym kacem, którego leczyłem otwierając kolejną butelkę. Z lekkim strachem przechylałem ją z lękiem że gdy odlecę mogę już się nie obudzić i śnić już całą wieczność. To mnie jednak nie zrażało bo może to nawet lepiej. W końcu co to za życie bez miłości, bez niego. Był moim tlenem bez którego nie da się żyć. Czułem jak moje serce co dzień gdy tylko widziałem jego z nią krwawiło bardziej. Widząc jak Hae zareagował na pytanie Heechul'a poszedłem za nim i za Wiktorią. Usłyszałem ich rozmowę, słyszałem jak Donghae nie mógł przyznać się co do mnie czół. To bardziej mnie zabolało. Zrobiłem to za niego.Po wszystkim chciałem ten ostatni raz skosztować jego ust, ostatni raz powiedzieć mu ,, Kocham cię " Nie spodziewałem się że odwzajemni pocałunek. Może ta miłość jeszcze nie zgasła do końca, jednak on uparł się że mnie nie kocha. Znów poczułem się odrzucony, poszedłem za nim. Widziałem jak przez dwie godziny prosił ją żeby go wpuściła do środka. Wtedy zdałem sobie sprawę, że on już do mnie nie należy, ani ja do niego, że uczucie którym ją darzy jest prawdziwe. To był na prawdę koniec i nastąpiłby prędzej czy później. Nie miałem zamiaru tak dłużej tam stać. Wyszedłem sam nie wiedząc gdzie mam teraz iść. Błąkałem się bez celu aż doszedłem do jednego z najdroższych barów w mieście. Usiadłem przy barze.
- Co podać? -Usłyszałem głos. Spojrzałem na barmana.
- Dwie butelki czystej i kieliszek.
- Już się robi.- Mężczyzna znikł   gdzieś na chwilę. Wracając trzymał w ręku dwie butelki zamówionego przeze mnie trunku.
Obserwowałem mężczyznę przez cały czas pijąc kieliszek za kieliszkiem. Coraz bardziej miałem na niego ochotę. Właśnie miałem wlać  w siebie ostatni kieliszek gdy ktoś złapał mnie za ramię. To był ten barman. Wstałem z miejsca.
- Przepraszam pana, ale już zamykamy, musi pan opuścić lokal.
- Hmm... Wymamrotałem opierając się o mężczyznę. - Słuchaj jak masz na imię?
- Jestem Onew.
- Onew.. Onew. Chesz.... Nie, nie tak. Słuchaj mam na ciebie ochotę, idziesz?
- Jest pan kompletnie pijany.
- Tylko trochę, no nie daj się prosić.
- Niech pan opu.... - Nie dokończył, gdyż moje usta przywarły do jego. Oderwałem się na chwilę.
- Jestem Eunhyuk- po czym z powrotem pocałowałem Onew.  Widocznie musiało mu się podobać bo nie zamierzał tego przerwać. Na chwilę jeszcze oderwałem się od jego słodkich warg sięgając po kieliszek wypełniony wódką. Po wypiciu go straciłem świadomość. Na drugi dzień obudziłem się z ogromnym kacem, a do tego w nieswoim łóżku. Miejsce to było mi nieznane. Obok mnie leżał przystojny mężczyzna, tak to był ten barman. Po chwili dopiero zacząłem sobie przypominać. Smak jego ust, jego słodki oddech. On także otworzył swoje oczy i przywitał mnie delikatnym pocałunkiem.
- Onew?
-Hmm ?
- Czy wczoraj, no wiesz? Coś po miedzy nami?
- Jeśli chodzi ci o sex, to nic takiego nie miało miejsca. Chodź przyznam że było blisko. Trochę szkoda że mnie powstrzymałeś.
- Ja cię powstrzymałem?
- Gdy już miałem ściągać twoje bokserki ty powiedziałeś, że nie chcesz. Usłuchałem twojej prośby.
- Dziękuje.
- Właściwie to nie powinieneś tyle pić.
- Wiem ale mam problem.
- Chyba raczej złamane serce.
- Skąd to wiesz?
- Bo mi wszystko powiedziałeś.
- Wszystko?
- Tak, że rzucił cię jakiś Donghae dla jakiejś laski, że nie mogłeś się z tym pogodzić i dla tego zacząłeś pić. A i to że już cię nie obchodzi i nawet pytałeś czy chcę z tobą być.
- Ja?
- Tak.
- Przepraszam, byłem pijany.
- Rozumiem.
Wstałem, zacząłem się ubierać. Spojrzałem na Onew, nawet nie wiem dla czego go o to zapytałem.
- Spotkamy się jeszcze ?
- Jasne. - Odpowiedział uśmiechając się. Ja też odwzajemniłem uśmiech i wyszedłem. Nie bardzo wiedziałem gdzie jestem, lecz to nie był problem. Zadzwoniłem po taksówkę, która zawiozła mnie do domu.



******************************************************************************
Jak widać kolejny rozdział  :) Liczę na wasze opinie w komentarzach :P

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 11

NARRACJA DONGHAE:
Gdy skończyłem jeść skierowałem się w stronę pokoju Eunhyuk'a. Nie było to dla mnie wcale takie łatwe. Stałem przed drzwiami do jego pokoju chwile jeszcze zastanawiając się czy się nie wycofać. Jednak obiecałem Leeteuk'owi. Zapukałem cicho lecz nikt się nie odezwał. Powtórzyłem czynność. Bez zmian.
Wszedłem więc do środka. W pokoju panował półmrok. Od razu poczułem nieprzyjemny zapach. - Jak
on może żyć w takim smrodzie?-Pomyślałem. Idąc głębiej co chwile napotykałem się na puste butelki od przeróżnych trunków. Rozejrzałem się dookoła. Dopiero teraz zauważyłem postać siedzącą ,a raczej skuloną przy łóżku. Niepewnym krokiem podszedłem bliżej siadając obok, jednak w znacznej odległości.
-Eunhyuk- Odezwałem się niepewnie. Nie liczyłem ,że mi odpowie więc kontynuowałem. Kompletnie nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
-Wiem że cierpisz ,ale już nic się nie zmieni. Musisz się w końcu z tym pogodzić. Przez pierwsze dni też było mi ciężko ,jednak dałem sobie radę.
- A ja nie potrafię.- Powiedział zachrypniętym głosem. A jednak się odezwał ,czego w ogóle się nie spodziewałem.
-Ale popadanie w alkoholizm to nie jest dobre rozwiązanie.
-Nie będziesz mówił mi co mam robić.To przez ciebie rozumiesz?. Wcześniej byłem szczęśliwy ,a teraz to szczęście odeszło razem z tobą. Piję bo tylko to mi pozostało. Nic innego mnie nie obchodzi.
-Nie obchodzi?! To znaczy że zespół cię nie obchodzi ,że przez ciebie Super Junior może przestać istnieć ,
to cię nie obchodzi! Właśnie widzę że ci nie zależy! Masz przestać pić ,zrozumiałeś! Bo inaczej będziemy szukać kogoś innego na twoje miejsce.- Wstałem i wyszedłem. Byłem trochę zdenerwowany i było mi go trochę szkoda ,muszę przyznać. Nie lubiłem go gdy taki był. Jeszcze ten alkohol ,widziałem że sięgał po niego tylko wtedy gdy naprawdę było mu ciężko. Poszedłem więc do swojego pokoju ,usiadłem no łóżku
kompletnie nie pewny co teraz będzie.
-Czemu jesteś taki zmartwiony?- Usłyszałem za sobą głos ,który tak dobrze znałem.
-Nie jestem. Zdaje ci się.- Wiktoria usiadła obok mnie. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Po chwili
nasze usta złączyły się delikatnym pocałunku. Ta chwila nie trwała jednak długo. Przez przypadek do pokoju wszedł Sungmin. Oderwałem się od ust dziewczyny patrząc na przyjaciela.
-Co wy tu robicie?- Spytał kompletnie zaskoczony.
-Sungmin poczekaj!- Krzyknęła Wiktoria ,lecz ten wybiegł z pokoju. Ja zaś kompletnie nie widziałem co jest grane. Pobiegłem za Sungiem i Wiktorią.
-Sungmin czemu się tak zachowujesz?- Zapytałem.
-Nic nie rozumiesz!- Zwrócił się do Wiktorii.
-Ale co?
-Nadal się nie zorientowałaś? Po co miałbym zapraszać cię do ZOO ,po co prawiłem ci te wszystkie komplementy? Co nadal nie rozumiesz czemu tak dużo spędzałem z tobą czasu przez te ostatnie tygodnie?
-Sungmin ja...Nie widziałam. Przepraszam.
Ja zaś stałem obok kompletnie zmieszany.
-Kocham cię Wiktoria.
-Sungmin...Przykro mi ,ale jednak...Ja nie chcę żebyś był smutny. Nie kocham cię ,jesteś dla mnie jak brat ,przyjaciel. Przepraszam- Patrzyłem jak po policzku mojego przyjaciela spływa malutka kropelka. Widziałem jak musi mu być przykro. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
-Sung przepraszam ,tez nie widziałem.- Jednak on nie miał zamiaru słuchać moich tłumaczeń.
Z całej siły uderzył mnie w twarz i wbiegł z domu. Wcale mu się nie dziwiłem.
NARRACJA SUNGMIN:
Siedziałem przed telewizorem ,oglądając jak zwykle Animal Planet(akurat leciał najnowszy odcinek o lwach afrykańskich), gdy przez przypadek kliknąłem coś na pilocie. Nie widziałem jak to wyłączyć więc postanowiłem poprosić o pomoc Wiktorię lub Donghae. nikogo nie było w domu poza naszą czwórką ,jednak na Eunhyuk'a nie mogłem liczyć. to co zobaczyłem w pokoju przyjaciół dosłownie mnie zaskoczyło.
Od dawna podobała mi się Wiktoria ,chciałem powiedzieć jej co czuję ,lecz za bardzo się wstydziłem.
Teraz tego żałuję ,Donghae mnie ubiegł. Wreszcie zrozumiałem dlaczego Eunhyuk tak cierpiał i popadł w alkoholizm. Szczerze mówiąc nie uderzyłem Donghae za Wiktorią ,lecz za Eunhyuk'a. Jak on mógł tak postąpić! Wybiegłem z domu. Nie wiem kiedy ostatnio się tak poczułem ,chyba jak zdechł mój ukochany kotem Snickers. Szedłem ulicami Seulu kiedy wpadłem na genialny pomysł. Może to poprawi moje samopoczucie. Potrzebowałem przyjaciela takiego jak Snickers ,żeby był ze mną w tych trudnych chwilach.
Poszedłem do najbliższego schroniska.
-W czym możemy pomóc?- Skierowały się do mnie dwie panie ,które znajdowały się akurat w pobliżu.
-Szukam kotka ,a dokładnie kotki.
-Proszę za mną.- Powiedziała kobieta w blond lokach.-Tutaj ,niech sobie pan wybierze odpowiedniego.
Długo zastanawiałem się nad wyborem właściwego zwierzaka. Były tam rasowe i bardziej zwykłe ,ale wszystkie były śliczne. Po godzinie szukania stanąłem przed kolejną klatką. Ujrzałem duże zielone oczka.
Zwierzak wpatrywał się we mnie błagalnym wzrokiem. Oczka miał ja szkiełka ,lśniły tak jakby zaraz miała
popłynąć z nich łezka. Widziałem że to właśnie ta kotka jest odpowiednia. Poprosiłem kobietę już widocznie zmęczoną ciągłym chodzeniem. Wyjęła kotką i wręczyła w moje ręce. Poczułem jak mruczy i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Miała taki piękny nosek ,zaś futerko w biało-czarne plamki. Pogłaskałem ja po łebku.
-Już wiem jak cię nazwę- Kotek spojrzał jakby zaciekawiony.
-Mika! ,moja mała Mikusia!
Poszedłem razem z nią do sklepu zoologicznego ,aby kupić jej obróżkę ,coś do zjedzenia ,legowisko
oraz smycz. Kupiłem także klatkę przenośną bo w czymś musiałem zanieść ją do domu. Gdy wróciłem otwierając drzwi z serdecznym uśmiechem postanowiłem przedstawić Mikę.
-Cześć. Mam wam coś do...-Przerwałem. To co zobaczyłem zaskoczyło mnie bardziej ,niż sytuacja sprzed
paru godzin. Stałem jak wryty patrząc się na całujących się Siwon'a z Heechul'em.
-Co tu sie dzieje?!- Spytałem troszkę zaskoczony.

- Sungmin? Eee no ten...
- Dobra Heechul i tak by się wydało. Ja i Heechul jesteśmy razem. - Powiedział wprost Siwon.
- Kurczę nie wiedziałem. Od Kiedy ?
 - Od.. Od dziś.
- O to świetnie. W takim razie życzę szczęścia.
Na prawdę się cieszyłem że chociaż oni są szczęśliwi. Od razu postanowiłem przedstawić im Mikę.
- O chłopaki! To jest Mika. Moja nowa kotka.
- Znów kolejny zwierzak? Nie za dużo już ich masz?
- Siwon daj mu spokój. Zobacz jaki ten kotek jest słodki.
Heechul wziął Mikę na ręce i pogłaskał po grzbiecie ,ta zaś zaczęła głośno mruczeć. To był na prawdę słodki widok.
NARRACJA WIKTORIA:
Było mi trochę szkoda Sungmin'a. Na prawdę nie widziałam że coś do mnie czuł. Był dla mnie jak brat ,nic więcej.
-Nie przejmuj się ,przejdzie mu.
-Nam nadzieję.- Uśmiechnęłam się do Hae ,który właśnie wyszedł z łazienki.
-O właśnie. Chłopcy powiedzieli że zajmą się jutro tymi rzeczami z twojego domu. Zawiozą je jutro do domu twojej przyjaciółki.
-Już jutro? To koniecznie muszę do niej zadzwonić.
-A jeśli chodzi o te wpisy twojej mamy ,dzwoniłem do tego znajomego ,ale teraz jest w Chinach i wróci za miesiąc.
-Dopiero?
-No tak ,ale powiedział że to nie problem i żebym wysłał to pocztą ,a on jak tylko przetłumaczy odeśle z powrotem.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie mogłam się doczekać kiedy przeczytam wreszcie co napisała tam
moja mam. Pozostała tylko sprawa kuferka ,zajmę się tym później. Teraz musiałam zadzwonić do Oli.
Sięgnęłam po telefon.
-Halo?- Usłyszałam głos przyjaciółki w słuchawce.
-Hej Oluś. Przepraszam że nie odzywałam się przez te wszystkie dni.
-Nie przejmuj się. Nic się nie stało. Co słychać?
-U mnie wszystko w porządku. Słuchaj jutro chłopcy zawiozą ci te rzeczy o których by6ła mowa.
-Okej. Nie ma sprawy ,będę czekała.
-Dobra. Możemy się potem spotkać ,dawno się nie widziałyśmy.
-Jasne. Przyjadę z powrotem z chłopakami.
-O, to wspaniale. w takim razie ,do zobaczenia.
Rozłączyłam sie i położyłam telefon na szafce obok łóżka. Następnego dnia Siwon ,Heechul, Leeteuk
i Yesung pojechali po rzeczy ,aby zawiść je do domu mojej przyjaciółki. mieli także zabrać meble
dla potrzebujących. Donghae wyszedł na pocztę aby wysłać notatki mojej matki swojemu znajomemu.
Zeszłam więc na dół do salonu. Sungmin leżał przed telewizorem razem z Miką <3 oglądając program o kotkach. Długo zastanawiałam się czy się do niego nie dosiąść. Jednak zebrałam się na odwagę.
Zobaczyłam że na kolanach trzyma małego słodziutkiego kotka.
-Nowe zwierzątko?- Spytałam kompletnie nie wiedząc jaka będzie jego reakcja.
On jednak odpowiedział uśmiechając się od ucha do ucha.
-To moja nowa kotka Mika <3
Malutki kotek spojrzał na mnie z zaciekawieniem pomrukując.
-Jest słodka.
-Wiem ,a jaka kochana <3
-Bez wątpienia wszyscy ją polubią.
Jeszcze raz uśmiechnęłam się do kotki i skierowałam się w stronę kuchni. Już nie mogłam się doczekać kiedy przybędzie Ola.
NARRACJA OLA:
Już nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę się z Wiki. Tak dawno się z nią nie widziałam. Co prawda dzwoniłyśmy do siebie od czasu do czasu ,jednak to nie to samo. Byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
Czekałam tylko aż zjawią się chłopcy i mnie do niej zabiorą. Przygotowałam miejsce gdzie miały stać rzeczy.
O 14 usłyszałam rozbrzmiewający dzwonek. Byłam pewna że to oni.
- Cześć , to ty jesteś Ola ?-Spytał Yesung.
- Tak. Proszę, połóżcie te pudła o tam. - Wskazałam ręką w stronę otwartych drzwi do kotłowni. Po niecałych 15 minutach Heechul niósł ostatnie pudełko.
- To jedziesz z nami? Wiktoria już na ciebie czeka.- Zwrócił się do mnie Leeteuk.
- Tak, wezmę tylko torebkę i możemy ruszać.
Pięć minut później byliśmy już w drodze. Cieszyłam się jak nie wiem co, Po pierwsze, zobaczę się z Wiki, a po drugie, spędzę resztę dnia w domu gdzie mieszkają Super Junior. Taka okazja nie zdarza się zbyt często. Miałam szczęście że mam tak wspaniałą przyjaciółkę. Po jakimś czasie byliśmy już przed domem chłopaków. Gdy Siwon otworzył drzwi zobaczyłam swoją przyjaciółkę i od razu rzuciłam się jej w ramiona.
- Wiki!
- Ola! Jak dawno...
-Wiem! Wiem opowiadaj co u ciebie. Widać że jesteś już w o wiele lepszym nastroju.
- Jest lepiej. Chodź czasami bywa na prawdę ciężko.
Przywitałam się z resztą , a potem ja i Wiki  poszłyśmy na górę.  Długo rozmawiałyśmy. Nadal nie mogłam uwierzyć że mieszka w jednym pokoju z samym Donghae i ze są razem. Wiki opowiedziała mi wszystko. O notatkach jej mamy o tym co kryła strychu ,o dziwnym kuferku, o którym dowiedziała się dopiero teraz oraz o tych niepokojących snach. Mi też wydawało się to dość dziwne. Postanowiła że pomogę jej jak tylko będę potrafiła. Naszą rozmowę przerwało ciche miauknięcie. Do pokoju przez uchylone drzwi wszedł malutki czarno- biały kotek.
- O Mika!
- Jaka słodka, twoja?
- Nie to kotka Sungmina.
- O tru jesteś Mika- Do pokoju wkroczył Sungmin.
- O Sung to moja przyjaciółka Ola. Opowiadałam ci o niej.
- Ah tak, przypominam sobie. - Odwrócił się i miał już wychodzić, lecz zwrócił się do mnie. 
- Hmm Lubisz koty? - To pytanie mnie trochę zbiło z tropu.
- Tak uwielbiam, Sama mam dwa w domu 2 koty.
- Serio? - Spytał wyraźnie zachwycony. i przysiadł obok.
- Jak mają na imię?
- Jeden ma Puszek a drugi Tygrys.
- Koniecznie musisz mi kiedyś je pokazać. Może zaprzyjaźnią się z Miką.
- Na pewno.
- Idziesz?- złapał mnie za rękę - Obejrzysz ze mną film o kotach domowych?
- Czemu nie... Chodźmy. - Sungmin był taki słodki. Nie potrafiłam mu się oprzeć. - Sama czasami oglądałam programy o zwierzętach.Wiki nie chciała iść i została w pokoju. Mam nadzieje że się na mnie nie pogniewała.





********************************************************************************

 Jak widać kolejny rozdział:) Piszcie jak wam się podoba. Licze na wasze opinie:)
Jakby co te serduszka obok to nie moja robota tylko mojej ,, szalonej,, siostry która przepisywała ten rozdział.... ( ma bzika na punkcie MIKI <3333 ) ( Gdybym nie zabrała jej klawki to przy każdym zdaniu o Mice były by takie o to serduszka ,,<3,, i o takie minki ,,:),, )  Jednak dzięki za pomoc :D
 niebawem następny ;)
    
                           

środa, 14 sierpnia 2013

~ Rozdział 10 ~

NARRACJA DONGHAE:
Ja i Wiki byliśmy w drodze do jej rodzinnego domu. Radość która towarzyszyła jej do południa znikła gdzieś a na jej twarzy pojawił się grymas smutku, zdenerwowania. Rozumiałem ją sam nie chciałem żeby rozpamiętywała stratę rodziców. Przez całą drogę oboje milczeliśmy. Byliśmy już prawie na miejscu lecz gdzieś z przodu zdarzył się wypadek i teraz staliśmy w ogromnym korku.
- Wiki? - Pytaniem przerwałem tą niezręczną ciszę.
- Tak ?
- Co zamierzasz potem?
- To znaczy kiedy ?
- No wiesz. Pójdziesz tam, zabierzesz parę rzeczy i co dalej ?
- Myślę nad sprzedażą domu. Wiem że wiąże się on z samymi dobrymi wspomnieniami, z rodzicami ale cały czas przypominałby mi ten feralny dzień. Jechali akurat załatwiać jakieś sprawy. Ja szykowałam się z Olą na wasz koncert. Po koncercie wróciłam do domu ale ich nie było co bardzo mnie zdziwiło. Poszłam  więc do Oli. Do dziś pamiętam sen który przyśnił mi się tej nocy. Dwa reflektory zbliżały się prosto na mnie i gdy były całkiem blisko przyjęły kształt ludzkich ciał. Moich rodziców. Biegłam za nimi ale oni coraz bardziej się oddalali aż znikli. Potem poszłam do domu ich nadal nie było a ty przyniosłeś mi torebkę.
- Dalej już wszystko wiem. - przerwałem jej. Było mi jej naprawdę szkoda. Widać było że powstrzymuje łzy. Jednak wiedziałem że nie zdoła tego zrobić jak tam wejdzie.
- Zamierzasz wziąć z domu wszystkie rzeczy prawda?
- Tak. Oprócz mebli. Sprzedam go razem z umeblowaniem. Zabiorę tylko pamiątki a resztę zbędnych rzeczy wyrzucę. Ola powiedziała że przechowa je dla mnie do puki nie znajdę nowego mieszkania.
- Nowego mieszkania? - Spytałem zaskoczony.
- Tak. Dużo czasu spędziłam u was. Nie możemy ciągle razem mieszkać. Wy jesteście zespołem ja waszą fanką.
- I co z tego? Przecież możesz z nami jeszcze mieszkać ile tylko zechcesz.
- Donghae. Muszę w końcu się pozbierać zacząć żyć swoim rytmem. Nauczyć się samodzielnego życia.
- Rozumiem. - Ona miała rację. Chociaż było mi przykro bo bez niej wszystko znów stanie się takie monotonne.
- Posmutniałeś?
- Ja ? Może trochę. - przyznałem się nie miałem powodu żeby skłamać.
- Nie smuć się przecież będziemy się spotykali.
- W sumie racja.
Po chwili korek się ruszył i jechaliśmy już dalej. Zaparkowałem na posesji należącej teraz do Wiktorii a wcześniej do jej rodziców. Wysiadłem z auta czekając co zrobi Wiki. Podeszła do mnie i złapała moją dłoń. Weszliśmy tam razem. W salonie na podłodze nadal leżały butelki po alkoholu które sama opróżniła. Na kominku było zdjęcie ale leżało do góry nogami wywrócone. Spojrzałem na nią rozglądała się badając każdy centymetr każdą rzecz.
- Musisz mi pomóc Hae. Musisz mi pomóc spakować to wszystko.
Nie odezwałem się tylko skinąłem twierdząco głową na znak że się zgadzam.
NARRACJA WIKTORIA:
Gdy weszłam do mieszkania panowała w nim pustka. Nigdy się tak nie czułam nawet gdy rodzice byli w pracy a ja byłam sama w domu. To był inny rodzaj pustki. Teraz wiedziałam że oni tu już nigdy nie wejdą. Nie przywitają mnie ciepłym uśmiechem. To wszystko było już przeszłością.
- Lee na dole o tam - wskazałam palcem na drzwi obok- schodzi się do piwnicy tam są puste pudełka. Pomożesz mi je przynieść?
- Jasne.
Zeszliśmy na dół. W piwniczce nie było nic oprócz pustych pudełek i paru skrzyń z starymi meblami które mój ojciec miał zamiar oddać potrzebującym. Pomyślałam że skoro on nie zdążył to może ja bym to zrobiła.
Zanieśliśmy część pudełek na górę i zaczęliśmy pakować rzeczy. Wyciągałam z szafek różne albumy ze zdjęciami przeglądając je. Wspominałam te wszystkie chwile. Godzinę później cały salon był opróżniony zostały tylko meble i dywany. Poszliśmy teraz do kuchni. Tam dużo rzeczy nie było do zabrania. przeważnie wszystkie poszły do wyrzucenia. Z korytarza i pokoju gościnnego też nie było dużo do zabrania. Nadszedł czas na mój pokój.
- O widzę że jesteś naszą mega fanką. - Gdy Donghae wszedł do mojego pokoju zobaczył na ścianach pełno plakatów zespołu Super Junior. Ale nie tylko ich plakaty tam wisiały min. jeszcze  SHINee, Teen Top, NU'EST i EXO. Opróżniłam do końca szafę z ubraniami oraz zabrałam wszystkie kosmetyki płyty oraz inne rzeczy znajdujące się w pokoju. Teraz nadszedł czas na najgorsze. Nadszedł czas na pokój moich rodziców. Nie wiedziałam czy dam radę. Złapałam Lee za rękę i weszliśmy tam razem. Od dawna nie wchodziłam do tego pomieszczenia. Łóżko było nie pościelone, wszystko zostało zostawione tak jak zostawili to rodzice tego feralnego dnia. Razem zabraliśmy się za porządkowanie. Wszystko było już w pudełkach. Gdy mieliśmy wychodzić zawiał chłodny wiatr który stłukł doniczkę ze storczykiem. Spojrzałam do tyłu. Okno było uchylone.
- To dziwne nie uważasz?
- Co takiego to tylko uchylone okno.
- Nie o to chodzi nie zauważyłaś że na dworze jest okropnie gorąco. Skąd więc ten zimny wiatr?
Słowa Lee trochę mnie zastanowiły. Rzeczywiście miał racje. Schyliłam się ponieważ skrawki doniczki poleciały pod łóżko. Donghae poszedł w tym czasie po szczotkę i coś do zebrania. Coś zauważyłam. Coś było pod łóżkiem. Jakiś kuferek. Hm ciekawe co to mogło być. Próbowałam go otworzyć lecz bez klucza to było teraz nie możliwe. Kiedy wrócił Hae zobaczył że trzymam kufer w rękach.
- Co to? -zapytał.
- Znalazłam kufer. Nie mogę go otworzyć. Potrzebny jest klucz. Należał widocznie do mojej mamy i taty ale nigdy go nie widziałam.
- hmm serio tego nie widziałaś?
- Nie. Pewnie są tam jakieś dokumenty ale lepiej sprawdzę to.
- Masz racje. Jest jeszcze jakieś pomieszczenie do posprzątania?
- Nie raczej... A no tak jeszcze strych trzeba go posprzątać.
- Okej to prowadź.
Weszliśmy na strych. Dawno tu nie zaglądałam. Szczerze mówiąc byłam tu tylko parę razy w życiu. Na środku pomieszczenia stała szafa. Była piękna drewniana ozdobiona różowymi kwiatami. Otworzyłam ją. Moim oczom ukazała się sterta malutkich różowych i innych ubranek. Były też średnie. Skądś je znałam. Kiedyś chyba musiały należeć do mnie. Oprócz szafy były tam moje zabawki wszystkie i było ich na prawdę dużo. Podeszłam do regału gdzie stały lalki. Mój wzrok utkwił w drewnianej malutkiej laleczce. Pamiętam ją należała kiedyś do babci potem do mamy a gdy skończyłam 10 lat mama podarowała ją mi. Sięgnęłam po nią.
- Co to ? - zapytał Lee
- Ona należała do mojej babci i matki teraz należy do mnie. Ja zaś kiedyś podaruje ją swojej córce.
- Wow ile ona musi mieć lat.
- Nie wiem ale ok 100  na pewno. Moja babcia dostała ją jak się urodziła. Mama mi tak mówiła.
- Hm ciekawe. Warto żebyś ją wzięła.
- Tak. Wezmę.
Rozejrzałam się jeszcze w około. Zauważyłam malutkie łóżeczko z różowym baldachimem. Podeszłam do niego. Ono też pewnie należało do mnie. Uśmiechnęłam się. Donghae podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. Odwróciłam się w jego stronę. Nasze usta złączyły się w krótkim pocałunku.
- Co zrobisz z tym wszystkim ?
- Oddam. Oddam do sierocińca tam dzieci potrzebują ubranek i zabawek.
- To przyjedziemy tu z chłopakami po nie w następnym tygodniu ok ?
- Na prawdę? jesteś wspaniały. - Ucieszyłam się.
- Lee a mogłabym cię prosić o jeszcze jedną rzecz ?
- Tak ?
- W piwniczce są stare meble. Są w doskonałym stanie bo nie dawno je wymieniliśmy. Czy moglibyście je zawieść komuś kto ich potrzebuje?
- Jasne o to też możesz się nie martwić.
Słowa Hae bardzo mnie ucieszyły. Mieliśmy już wychodzić ze strychy lecz Lee zauważył coś.
- Wiki patrz tu są jakieś tajemne drzwi.
- Co jakie drzwi ?
- No patrz.
Zbliżyłam się do miejsca gdzie stał Hae. Rzeczywiście było tam jakieś ukryte wejście. Wspólnymi siłami przesunęliśmy ścianę na kółkach. Gdy zobaczyłam to co było w środku zdębiałam a w głowie mi się zakręciło. Lee patrzył się w prost i chwilę potem ze zdziwieniem spojrzał na mnie.
- Wiki?? Nie mówiłaś że miałaś rodzeństwo.
- Bo ja nie mam rodzeństwa. Zupełnie nie wiem skąd to tutaj się wzięło.
Gdy otworzyliśmy tajemne drzwi zdębiałam w środku znajdowało się łóżeczko dla dziecka. Nie należało do mnie po co mi 2 łóżeczka a po za tym było niebieskie. Obok stał śliczny wózek. Nie rozpakowany z foli brązowy. Widać że nie używany z resztą tak samo jak łóżeczko. Czyżbym miała rodzeństwo i o tym nie wiedziała. Ale skoro bym je miała to bym wiedziała. Może mama urodziła nie żywe dziecko dla tego nie chciała o tym mówić.
- Ej Wiki spójrz jakiś segregator.
Spojrzałam na segregator. Otworzyłam go był tam tylko jeden wpis po koreańsku. Reszta była po Chińsku jednak nie znałam tego języka. Zobaczyłam wpis mojej matki. Pisała że straciła dziecko. Nie pisała jednak jakiej było płci.
- Może do niego należały te rzeczy. Mama opisuje że straciła dziecko. Że odebrała je śmierć. Tylko tyle.
- Hm To przykre.
- Mama nigdy mi nic o tym nie wspominała.
- Może nie chciała do tego wracać.
- Możliwe. Ale czemu inne wpisy są po Chińsku?
- Nie wiem. Hm weźmy to mam znajomego który jest Chińczykiem ale mieszka teraz w Korei.
Wzięliśmy segregator i wyszliśmy. Chłopcy w następnym tygodniu mieli przyjechać po pudła a potem po meble i rzeczy ze strychu. Wracaliśmy właśnie do domu w ręku trzymałam segregator kufer oraz lalkę którą podarowała mi mama. Byłam niezmiernie ciekawa co było w kufrze. Zastanawiałam się gdzie może być klucz. Nie chciałam go niszczyć. Postanowiłam że dorobię klucz.
Siedziałam już w pokoju trzymając w rękach tajemniczy kuferek.
- Ciekawe co w nim może być. - usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos. Hae usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Nie wiem ale zamierzam niedługo się dowiedzieć.
- Dobrze ale teraz musisz odpocząć. Za dużo zagadek i tego wszystkiego na dzisiaj.
- Masz rację. Jestem padnięta.
Położyłam kuferek tuż obok lalki oraz segregatora. Położyłam się i nawet nie wiedziałam kiedy zmorzył mnie sen. Znowu miałam sen byli w nim rodzice.... Tak samo jak wtedy. Siedzieli w salonie na kanapie. Siedziałam obok nich. Tylko teraz mama trzymała kuferek. Wyglądał tak samo jak ten który wzięłam z pod łóżka rodziców. 
- Przebacz nam przebacz! - Jęczeli obydwoje wyciągając kuferek w moją stronę. Przerażona odsuwałam się od nich. W pewnej chwili zobaczyłam zakłócony obraz a gdy znowu się pojawił rodzice znikali a je siedziałam z twarzą ukrytą w dłoniach. Przede mną stał otwarty kuferek. 
Obudziłam się. Po policzku spływała mi łza a po czole zimny pot. Co to miało znaczyć? Czemu śnią mi się rodzice? Chyba zaczynam wariować. Leżąc na łóżku spojrzałam w stronę śpiącego Hae. Budzić go czy nie? Pomyślałam. Nie mogłam zasnąć. Tak bardzo chciałam teraz leżeć obok niego. Czułam się wtedy bezpiecznie. Podeszłam więc do łóżka chłopaka i próbowałam delikatnie położyć się obok niego. Jednak się obudził.
- Heh ? Wiki co ty robisz?
- Chciałam tylko....- Nie zdążyłam dokończyć gdyż Hae pociągnął mnie do siebie. Leżeliśmy teraz wtuleni a moje serce powoli zaczynało bić normalnie. - Chciałam się przytulić. - Dokończyłam a on uśmiechnął się i pocałował moje czoło.
- Co znowu ci się śniło?- zapytał. Wiec opowiedziałam mu ten sen ze szczegółami i poprzedni.
- Jutro nad tym pomyślimy a teraz śpij. - Zrobiłam jak kazał zamknęłam na chwilę oczy i odpłynęłam jednak mój błogi sen nie trwał za długo. Sen znowu się pojawił ale inny.
Stałam w jakimś pokoju. To był pokój dziecięcy. Z łóżeczka wydobywał się jakiś płacz. Tak to był płacz dziecka. Podeszłam aby zobaczyć malca lecz w łóżeczku nikogo nie było. Ktoś wszedł do pokoiku. Chciałam zobaczyć kto to. Gdy się odwróciłam zobaczyłam twarz Donghae. Płakał tylko nie wiem czemu. Natychmiast się obudziłam. ten sen był na prawdę dziwny. Czy mi się właśnie śniło że ja i Donghae mieliśmy jakieś dziecko którego nie było? To był głupi sen. Chciałam o nim zapomnieć. Wtuliłam się bardziej w klatkę chłopaka i z powrotem zasnęłam tak szybko jak się obudziłam.
Gdy obudziłam się rano Dongahe nie było przy mnie. Trochę mnie to zdziwiło gdyż lubił długo spać a była dopiero 7 rano. No cóż pewnie poszedł coś zjeść -pomyślałam. I miałam racje. Hae wracał właśnie z kuchni po czym się zorientowałam? Po wielkiej kanapce z którą właśnie szedł ku mnie.
- Byłem zrobić sobie coś do jedzenia - powiedział przegryzając kolejny kęs. - Jesteś głodna ?
- Nie. - wcale nie byłam głodna. Nie wiedziałam czy powiedzieć Hae o śnie z tym niewidzialnym dzieckiem. Jednak sobie odpuściłam. jeszcze wziął by mnie za jakiegoś świra.
- Znowu myślisz.
- Hę?
- O czym tak myślisz?
- Ja ? o wszystkim - Chłopak uśmiechnął się do mnie i usiadł obok. Dobrze że człowiek nie może czytać w myślach drugiego człowieka. Kompletnie bym się skompromitowała. Nawet jako dziecko chodziłam z głową w chmurach. Nie raz nauczyciele w szkole zwracali mi za to uwagę. Jednak tego nawyku nie udało mi się pozbyć. Mama mówiła że mam go po babci ona też chodziła i jakby cały czas o czymś intensywnie myślała.
O 9 zeszłam aby zjeść coś na śniadanie. Dziś gotował Kibum więc nie musiałam wstawać wcześnie rano. Trochę zdziwiła mnie nieobecność Eunhyuka.
- A gdzie Eunhyuk?- zapytałam.
- Ah nie wiem pewnie cały czas siedzi w swoim pokoju. Ostatnio nic do niego nie dociera. Chodzi tak załamany jakby kogoś zabił albo coś. Szczerze to zaczynam się martwić. Coraz częściej sięga po alkohol jak tak dalej pójdzie będę musiał zgłosić do menadżerowi.
- Leeteuk.... Nie rób tego. - Poprosił Donghae.
- Hae nie wiem co się dzieje ale prędzej czy później się dowiem i skopie wam obu tyłki.
- Pogadam z nim.
- Mam nadzieje. Za 2 tygodnie mamy koncert musimy się przygotować a on do niczego się nie nadaje. Hae zrób to dla zespołu. Bo inaczej po nas gdzie znajdziemy drugiego takiego Eunhyuka?
- Masz racje. Tylko najpierw daj mi zjeść śniadanie. - Leeteuk spojrzał tylko na Hae i z powrotem wrócił do jedzenia.

*********************************************************************************
No i kolejny już jest:D Mam nadzieje że wam się podoba ? hmmmm liczę na wasze opinię :) Piszcie co myślicie :P
Następny Już niebawem:) Obiecuje :)