środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 4

Obudził się dopiero rano. Eunhyuk leżał tuż obok. W pewnej chwili przypomniał sobie o Wiktorii. przecież ona wczoraj czekała na kolację a on zabawiał się z przyjacielem. Zerwał się z łóżka i pospiesznie ubrał spodnie. Nie chciał obudzić swojego partnera lecz jednak ten zdążył już otworzyć swoje oczy.
- Gdzie tak pędzisz. Pali się?
- Nie tylko no wiesz Wik....
- Ta. No tak leć sobie do tej twojej Wiktorii.
- No ej nie bądź taki zazdrosny przecież wiesz że ja tylko ciebie kocham. Ona potrzebuje pomocy. No nie gniewaj się. - Pochylił się nad nim i pocałował w policzek, lecz Eunhyuk ani myślał nawet się do niego odezwać.  Donghae wyszedł z pokoju i skierował się w stronę swojego lecz nikogo tam nie zastał. Zszedł więc na dół. Widok który tam zastał trochę go wzruszył. Na kanapie Wiktoria z Sungminem spali sobie w najlepsze w pozycji siedzącej. ~ Widocznie zasnęli przy jakimś interesującym filmie ~ pomyślał z uśmiechem na twarzy. Postanowił ich nie budzić tak ładnie razem wyglądali. Poszedł więc do kuchni ale aż złapał się za głowę gdy zobaczył ten bałagan. Wszędzie brudne talerze i pełno okruchów od chleba a zlew pękał w szwach. Nie miał zamiaru tego sprzątać. No ale cóż jednak 10 mężczyzn ( nie licząc jego i Eunhyuk'a) i jedna kobieta to jednak dużo nie ma się co dziwić. Ale i tak nie zamierzał sprzątać tego syfu. Znalazł gdzieś skrawek czystego blatu i przygotował śniadanie dla siebie i Eunhyuk'a. No tak tylko jak zajrzał do lodówki całkiem się załamał gdyż nic w niej nie zostało. Musiał więc wyjść do sklepu. Wrócił dopiero za godzinę cały obładowany torbami. Sungmin i Wiktoria już nie spali. Chłopak spojrzał na przyjaciela trzymającego się za kark.
- Co Sungmin źle się spało ?
- Ha-ha bardzo śmieszne wiesz?!
- No już już spokojnie- odezwała się Wiki - Chodź pomogę ci z tymi zakupami- zwróciła się do obładowanego torbami Donghae. Oddał jej połowę torebek i zanieśli je do kuchni.
- Trochę tu bałagan. Zaraz postaram się to ogarnąć.
- Nie no co ty jesteś tu gościem nie będziesz sprzątać. Zajmą się tym chłopaki jak tylko się obudzą. A teraz chodź pomożesz mi zrobić śniadanie.
- No co ty !
- co? Nie mogę nawet śniadania zrobić?
- Nie o to chodzi tylko o to że chcesz robić jakiekolwiek dania w tym syfie? Najpierw tu posprzątamy a potem weźmiemy się za cokolwiek.
- Ahh no niech ci będzie ale zawołam Sungmina żeby nam pomógł inaczej nigdy tego nie ogarniemy.
No jak chcesz.- Hae chwilę później zaciągnął siłą swojego kolegę do kuchni.
- No co co! Po co ty mnie tam ciągniesz ?
- Nie wiesz? A kto zrobił taki syf w kuchni? Pomożesz nam go posprzątać.
- O nie nie ja czemu zawsze ja muszę sprzątać? - Donghae stanął przed swoim przyjacielem.
- Ah Sungmin bo to zawsze ty tu robisz najgorszy bałagan. Co rano kuchnię widzę w takim stanie jak robisz sobie śniadanie albo kolację. Nie możesz odkładać wszystkiego na miejsce?
- Gdybyś nie siedział całą noc u Eunhyuk'a i nie pieprzył się z nim to teraz byłoby tu czysto! Bo przypominam ci że wczoraj ty miałeś przygotować kolację!
Donghae spojrzał przerażony na Sungmina.
- Ej bądź cicho co? Ona nic nie wie!
- O no to co?  I tak jesteś gejem to co ci szkodzi żeby się dowiedziała?
- Sungmin przestań!
- No co przestań! Co przestań może powinna wiedzieć skoro tu mieszka!
- Co powinnam wiedzieć? - Zapytała zdziwiona Wiktoria która właśnie wyszła z kuchni. Donghae błagalnie spojrzał na Sungmina.
- Już nic- odezwał się Sungmin. - Chodźcie pomogę wam posprzątać ten bałagan.
Hae odetchnął z ulgą na chwilę się uśmiechając. Wzięli się za sprzątanie. Gdy kuchnia była już w miarę ogarnięta Donghae wziął się za robienie śniadania. Sungmin wykręcił się tym że musi iść spotkać się z jakimś ważnym gościem ale Hae dobrze wiedział że tylko wymigał się od gotowania. Tak więc Wiktoria pomogła mu je przyrządzić. Nie mieli żadnego pomysłu co mogli by przyrządzić wiec zrobili kanapki z serem sałatą i pomidorem. Jedną tacę Wiktoria położyła na stolę dla chłopaków. Sobie zaś zrobiła 2 kanapki i usiadła żeby je zjeść. Donghae z drugą tacą skierował się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz nie zjesz tutaj ?
- Nie to nie dla mnie.
- Ee?? A dla kogo ?
- hmm dla Eunhyuk'a.
- Nie może zejść tutaj jak reszta?
- Nie... no bo wiesz jest chory. - Wymigał się chłopak i znikł za drzwiami. Wiktoria wzruszyła tylko ramionami i dokończyła kanapkę. Chwilę później do kuchni wbiegli Siwon, Yesung, Kyuhyun,  i Kangin głodni jak wilki. Wiki stwierdziła że nie będzie im przeszkadzać więc wyszła z kuchni i skierowała się w stronę pokoju . Po drodze jednak usłyszała czyjąś kłótnie. Zatrzymała się przed drzwiami zza których dobiegały głosy.
- No i co? Myślisz że jak zrobiłeś śniadanie to bd już wszystko ok?!
- Ale posłuchaj mnie. Czemu taki jesteś przecież wiesz że ja nic złego nie zrobiłem.
- Nic nie zrobiłeś! Przyprowadziłeś tu tą sierotę!
Gdy to usłyszała łzy same pociekły z jej oczu. ~ Wiedziałam że to zły pomysł.~ Przeszło jej przez myśl. Z pokoju Donghae wzięła tylko swoją torebkę i wybiegła z mieszkania chłopaków.
Wiktoria Narracja:
Biegłam  teraz krętymi ścieżkami zupełnie nie wiedząc gdzie jestem . Nie znałam bowiem tej części Seulu. W głowie miałam mętlik zupełnie nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Błąkałam się tak chyba ze trzy godziny aż wreszcie dotarłam do swojego domu. To było najgorsze. Przejście przez próg domu pełnego wspomnień, wiedząc że już nigdy nie zobaczę w nim swoich rodziców. Usiadłam na kanapie. Leżał na niej sweter który mama zawsze nosiła w niedziele. Czułam na nim jej zapach łzy lały się z moich oczu strumieniem którego nie mogłam opanować. Podeszłam do kominka na którym stały ich zdjęcia ze mną. To zabolało mnie jeszcze bardziej. Zaczęłam zastanawiać się co teraz ze mną będzie. Jak poradzę sobie z utrzymaniem tak dużego domu, jak poradzę sobie ze świadomością że nie zobaczę już nigdy więcej tych dwóch osób które były dla mnie najważniejsze na świecie. Przecież nie mam tu nikogo. Czy będę musiała wrócić do Polski? Tego najbardziej się obawiałam. Miałam tam rodzinę ale nie chciałam wracać tu było moje miejsce. Nie mogąc dłużej wytrzymać w pustym domu wyszłam kierując się w stronę pobliskiego baru. Przy barze stał mój dobry znajomy.
- Wiktoria Ty tutaj co za niespodzianka! Co dla ciebie??
- A tak. Jak widać to ja. Przyszłam się czegoś napić.
- To może piwa co ?
- Nie nie. Daj coś mocniejszego. Piwo nie jest wystarczające.
- Ok jak chcesz.- powiedział patrząc się na mnie nieco podejrzanie. W sumie nie dziwie mu się bo jeszcze nigdy nie widział mnie w taim stanie i nigdy nie piłam wódki więc trochę mogło go to zaskoczyć. Podał mi butelkę którą natychmiast otworzyłam i przechyliłam zawartość prosto w usta. Po pierwszym łyku nie było prawie połowy.
- Ej Wiki dobrze się czujesz?
- Tak wspaniale nie widać?
- Nie no właśnie nie widać. Nigdy nie piłaś trochę mnie to nie pokoi.
- To może mnie nie znasz skoro tak sądzisz.
- Daj mi jeszcze dwie butelki na wynos i spadam z tond.
- Nie nie mogę.
- Ja tu jestem klientem czy ty? Ja za to zapłacę a ty mi sprzedasz. Proste.
- Niech będzie. Trzymaj ale najpierw wróć do domu i tam to wypij bo ty nie dojdziesz po jednej butelce a co dopiero mówić o trzech.
- Spokojnie. - Wyjęłam z portfela odpowiednią sumę pieniędzy i położyłam na blat zabierając butelki z alkoholem. Idąc do domu zdążyłam jedną wypić. Jednak mój kolega miał rację nie mogłam dojść po jednej i musiałam iść na czworakach. Z każdym łykiem coraz bardziej płakałam. Nie widziałam rodziców już 2 dni ale strasznie za nimi tęskniłam. Wiedziałam że bd tęsknić jeszcze przez długie lata. Nie wiedziałam jednak czy dam sobie z tym rade. Dopełzałam się do domu jednak nie dałam rady otworzyć drzwi. Usiadłam więc na schodach otwierając drugą butelkę trunku. Piłam duże łyki w pewnym momencie chyba zasnęłam. Obudziłam się ok 4 nad ranem. Byłam cała przemarznięta nie mówiąc jakiego miałam kaca. Zobaczyłam przed sobą 2 puste butelki i jedną jeszcze nie otworzoną. Wstałam. Okropnie rozbolała mnie głowa. Jeszcze nigdy tak nie miałam. To było okropne  uczucie. W salonie położyłam się na kanapie. Wszystko mi wirowało. Spojrzałam w stronę kominka nadal stały tam wszystkie zdjęcia. Podeszłam w tamtą stronę i wszystkie je położyłam tak żeby nie widzieć ich twarzy.
- Przepraszam ale nie mogę inaczej- Powiedziałam drżącym głosem i otworzyłam trzecia butelkę wódki która mi została. Piłam ją jak soczek bez żadnego przystanku a łzy znowu spłynęły mi po policzkach. Wszystko znowu zaczęło się kręcić. Chyba upadłam na podłogę i zasnęłam. Przez myśl przeszło mi tylko że mogłabym teraz zasnąć i nie obudzić się więcej. Tak bardzo chciałam dołączyć do rodziców ale niestety gdy obudziłam się rano poczułam nie tylko o wiele silniejszy ból głowy ale także rozczarowanie.


********************************************************************************

No dobra skończyłam ten rozdział i jak ? Podoba się czy nie?
Chciałam powiedzieć że dużo osób się o niego domagało żeby był koniecznie dziś hehe nawet grożono mi
a o to przykład ,,no weź no pisz, bo twoje fanki (w tym ja) nie mogą się doczekać aż coś napiszesz i jak nie napiszesz dziś nic to do ciebie przyjdziemy i będziesz miała prawdziwy wpierdol,, -
No tak :D sorry że poprawiłam twoje błędy :Dale zrozum :D hehe ludzieee błagam to nie jest takie łatwe coś wymyślić tu trzeba pomyśleć dłużej ale jak na ,, szybko ,, ten rozdział chyba nie jest taki zły co ?
Mam nadzieje na jakieś komenty a i sorry za błędy które mogą się pojawić :D
Niebawem następny :*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 3 Witajcie z powrotem! :D

Jednak chyba się pomyliłam. Usłyszałam jak pielęgniarka wybiega na korytarz wołając jakiegoś doktora. Zerwałam się z miejsca, chciałam tam wejść jednak kobieta odepchnęła mnie.
- Przykro nie może pani tu wejść.
- Ale... To mój ojciec! Niech mnie pani puści!!
- Przykro mi nie mogę. Niech pani tu poczeka.
Donghae odciągnął mnie od pielęgniarki i chwile później weszła do sali z z doktorem który właśnie przybiegł.  Wyrwałam się z uścisku chłopaka i podeszłam do okna. Zobaczyłam tylko tatę i doktora który go reanimował. ~ Nie.. nie! Tylko nie to.~ pomyślałam.
- Nie możesz mnie zostawić tu samej słyszysz! - uderzyłam w szybę. Do okienka podbiegła pielęgniarka i zasłoniła je. Osunęłam się na podłogę. Donghae usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Oni robią wszystko co w ich mocy. Musisz wierzyć że z tego wyjdzie.
- A jak nie? To co wtedy? Gdzie się podzieje? Nie mam tu rodziny. Został mi tylko on.
- Ciii... Nie płacz proszę.
- Prosisz mnie żebym nie płakała ? A ty ? A ty jakbyś był teraz na moim miejscu nie płakał byś?
- Słuchaj... musisz.... - Ale nie dokończył. Zerwałam się z miejsca. Z sali właśnie wychodził doktor.
- I co?! Wszystko dobrze ?- Doktor krótko się na mnie spojrzał po czym wolnym krokiem odszedł. Stanęłam w drzwiach. Kobieta która zasłoniła okienko właśnie przykrywała martwe już ciało mojego ojca.
- Co pani do cholery wyprawia! Co to ma... On... Nie to nie możliwe!
- Bardzo mi przykro. Na prawdę robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Nic więcej nie mogliśmy. Przepraszam. - Poczułam że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Odwróciłam się i przytuliłam do Lee.
- Chodź. -powiedział cicho - Wracajmy już.
Nie protestowałam poszłam razem  z nim. Nawet nie wiem gdzie jechaliśmy. To nie była droga do mojego mieszkania. Jednak nie zwracałam na to uwagi. Już było mi wszystko jedno. Nie miałam chęci się odzywać. Panowała taka cisza którą przerywał tylko mój szloch. Odezwałam się dopiero jak dojechaliśmy pod jakiś duży dom.
- Gdzie jesteśmy?
- No chyba nie sądziłaś że odwiozę cię do domu i będziesz tam sama. Teraz potrzebne ci wsparcie. Na razie zamieszkasz z nami.
- Ale jak to..? Niee.. nie mogę... ja..
- Nie dyskutuj. Nie chciałbym żeby ci się coś stało. Bóg wie co ci przyjdzie do głowy. Chodź.
Tak więc wysiadłam z samochodu. Czułam się trochę głupio że mam mieszkać z gwiazdami k-popu pod jednym dachem. Kiedyś może sprawiłoby mi to radość ale sytuacja była jaka była. Nie miałam wyboru musiałam się zgodzić. Gdy weszliśmy do salonu wszystkie oczy zwrócone były w moją stronę. Czułam się naprawdę niezręcznie. Donghae przedstawił mnie wszystkim.
- Chłopaki to jest Wiktoria. Właśnie zginęli jej rodzice. Nie ma się gdzie podziać i nie ma tu żadnej rodziny. Zamieszka z nami na jakiś czas.
- Nie ma sprawy- pierwszy odezwał się Yesung.
Pozostali członkowie zespołu chwilę jeszcze popatrzyli na dziewczynę. Donghae wziął Wiktorię za rękę i skierował się w stronę swojego pokoju gdy niespodziewanie odezwał się Eunhyuk.
- Przecież ona nie może tu... - ale nie dokończył gdyż w środku zdania przerwał mu Yesung.
- Może. Powiemy menadżerowi że to siostra Donghae która straciła rodzinę i nie ma gdzie mieszkać. Eunhyuk zrobił swoją zagniewaną minę i wyszedł z pokoju.
- Nie przejmuj się on tak ma jak tylko jakąś laska kręci się koło naszego Hae.  - zwrócił się do dziewczyny Siwon. - Idź zaprowadź ją do swojego pokoju i pokaż co gdzie jest. - Zwrócił się do kumpla. Tak więc Lee gestem ręki wskazał Wiktorii kierunek prowadzący do schodów. Gdy weszli do pokoju Wiktoria prawie nie omdlała z wrażenia. W tym pomieszczeniu przecież mogło by się zmieścić chyba ze 20 osób i jeszcze zostało by miejsca. Rozejrzała się gdzie mogła by usiąść. Zdecydowała się na kręcony fotel który stał przy biurku.
- Słuchaj tam masz łazienkę ty zrobię ci miejsce w garderobie i chłopaki kupią ci łóżko które wstawimy o tam - wskazał na ścianę obok której stała mała komoda.
- Ale nie musisz. Poradzę sobie na prawdę. Wrócę do domu nie będzie żadnego problemu.
- O nie nie moja droga. Chcesz mieszkać tam całkiem sama? Tam będziesz cały czas myślała o nich. To nie jest dobry pomysł. przynajmniej na jakiś czas zamieszkaj tu żeby oswoić się z tą sytuacją.
- No dobra niech będzie ale to i tak nic nie da. A tak w ogóle gdzie będę spała dziś?
- O kurczę.... O tym nie pomyślałem. Trudno dziś jakoś razem pomieścimy się na łóżku albo ja będę spał na podłodze. To chyba lepszy pomysł.
- Co na podłodze? Oszalałeś? Nie będziesz spał na zimnej podłodze to ja powinnam spać. Tylko namieszałam. - Powiedziała zmartwiona. Donghae widząc jej smutną minę wziął drugie krzesło i usiadł obok.
- Słuchaj nie martw się jakoś to będzie. I nie myśl więcej że jesteś dla nas jakimś ciężarem. Ja chcę ci pomóc. Gdybym nie chciał po prostu bym cię olał i poszedł wtedy, ale nie zrobiłem tego. Wiem jak ci ciężko zeszłego roku też umarł mi ojciec.
- Bardzo mi przykro - wyszeptała.
- Wierze ale już się z tym pogodziłem że nie widuje go codziennie rano. Ty też przywykniesz choć wiem że to potrwa i będzie to dla ciebie trudniejsze bo ty  straciłaś ich oboje. Nie martw się ja i moi przyjaciele pomożemy ci. Nie zostaniesz sama. A teraz przydał by ci się prysznic. Tam jest łazienka. Musisz trochę ochłonąć.
- Ale ja nie mam ubrań na zmianę. Może najpierw pojechałabym do domu i przywiozła parę swoich rzeczy.
- Nie. Dziś jeszcze nie. Pojedziemy jutro musisz ochłonąć. A dziś pożyczę ci moje spodenki i koszulkę. Proszę. - Podał jej ubranie po czym skierował się w stronę drzwi. - Ja pójdę na dół. Zrobię coś do jedzenia i zaraz wracam. - Wiki kiwnęła tylko głową i weszła do łazienki. Z resztą łazienka też była dość spora.
Donghae zszedł na dół większość  chłopaków już sobie poszło został tylko Siwon, Yesung, Sungmin i Leeteuk.
- Gdzie się podziała reszta ?
- Eh chłopaki poszli na spacer. Tylko Eunhyuk siedzi w pokoju od kont przyprowadziłeś Wiktorię. - powiedział Sungmin nie odrywając oczu od telewizora. - Poszedł byś do niego. Zdaje się że nie zbyt cieszy się jej obecnością.
- ok już idę.
Gdy stał przed drzwiami przyjaciela westchnął i nieśmiało otworzył drzwi. Rozejrzał się powoli. Nie mógł nic dostrzec gdyż  w pokoju panował mrok. Po chwili gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności dostrzegł sylwetkę siedzącą obok łóżka na podłodze. Nie ruszał się jednak. Po chwili usłyszał cichy śpiew. To Eunhyuk śpiewał ich ulubioną piosenkę. Robił to zawsze gdy był smutny albo zły to pomagało mu się wyluzować. Hae podszedł bliżej i usiadł obok przyjaciela który nagle przestał śpiewać i odsunął się od Donghae. Ten nie bardzo wiedział o co chodzi starszemu.
- Ej o co chodzi?
- Jeszcze się pytasz ?!
- No pytam się bo nie wiem czemu jesteś zły. Przecież jeszcze rano jedliśmy razem śniadanie i było ok.
- Nie będę ci się tłumaczył. Kim dla mnie jesteś co ? Nie jesteś moim ojcem ani matką.
- Czemu tak mówisz? Przecież nic ci nie zrobiłem.
- Wiesz co chyba musisz już z tond wyjść. Tam na górze czeka na ciebie ta dziewczyna idź z nią zjeść kolacje.
- Ale.. mieliśmy jeść ją razem.
- No to co? Zjesz ją z nową koleżanką. A teraz chce zostać sam. - Odwrócił głowę i zaczął ponownie śpiewać lecz teraz inną piosenkę. Hae poczuł się zraniony słowami przyjaciela. Jednak nie chciał się z nim kłócić z powodu Wiktorii. W jednej chwili przytulił się do skulonego Eunhyuk'a. Ten jednak nie drgnął. Donghae jednak nie dawał za wygraną i zaczął delikatnie przesuwać ręką po klatce piersiowej przyjaciela ( który był bez koszulki ).
- Nie gniewaj się. - Szepnął mu do ucha po czym delikatnie zaczął całować jego szyje. Czuł że Eunhyuk zaraz się podda i miał racje. Po niedługim czasie ten też objął Hae i zaczął namiętnie całować zdejmując przyjacielowi górną garderobę. Obaj wymieniali się pocałunkami i zdejmowali z siebie na wzajem resztę ubrań aż byli całkiem nadzy. Nawet nie wiedząc kiedy znaleźli się w łóżku. Eunhyuk położył się na Donghae. Ten zaś jęknął z rozkoszy. Raz po raz wchodził w młodszego bez opamiętania i żadnej ostrożności. Hae czuł ogromny ból jednak nie chciał oby ta chwila kończyła się za szybko. Nie pamiętał już kiedy ostatnio kochał się z nim. Brakowało mu tego widocznie Eunhyuk'owi też.
Zaś w tym samym czasie na dole czekała już  Wiktoria razem z Sungminem na kolacje którą miał przygotować Hae.
- Gdzie jest Donghae? - Zapytała Wiki.
- Pewnie u Eunhyuk'a w pokoju. - Powiedział zrezygnowany gdyż wiedział co może się tam dziać i że kolacji dziś raczej nie będzie.
- To może je po niego pójdę?
- Nie! To znaczy nie bo Ennhyuk nie  lubi jak ktoś przeszkadza jak rozmawia. Powiedział zakłopotany. Wolał żeby Wiktoria inaczej dowiedziała się że Donghae kocha swojego przyjaciela. - Ja po niego pójdę ok?
- No ok ok. - Sungmin poszedł na górę niby do pokoju Eunhyk'a. Po jakiś czasie jednak postanowił zajrzeć tam na chwilkę. Stanął przed drzwiami słysząc jęki i westchnienia Hae oraz Eunhyuk'a.
W pewnej chwili Donghae poczuł jak spływa po nim delikatna ciecz która wydobyła się z przyjaciela leżącego na nim. Odetchnął chwilę i pocałował namiętnie swojego Hyunga. Sungmin zaś uśmiechnął się do siebie i zszedł na dół. Wolał im nie przeszkadzać. Teraz obaj kochankowie leżeli obok siebie. Donghae całkiem zapomniał o Wiktorii. Zmęczony zasnął obok swojego przyjaciela.




****************************************************************************

O jejku PRZEPRASZAM że tak długo musieliście czkać na ten rozdział. To przez brak czasu i sił i ogólnie weny. I przepraszam że taki krótki. Miałam zrezygnować z pisania ale poczułam że znów chcę pisać więc bd pisać dalej. Obiecuje że następne rozdziały bd pokazywać się szybciej bo mam pomysł:D
Chyba podoba się wam ten rozdział ale obawiam się że musicie przypomnieć sobie 1 i 2 rozdział bo dawno to było ;p z Góry przepraszam za błędy:P Jejku jak jestem zmęczona i chyba zaraz pójdę spać :D Może na wieczór zacznę pisać następny rozdział XD