poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Jedna ze stron życia PROLOG!

Jak widzicie nie musieliście długo czekać na PROLOG :D Mam nadzieje, że was zaciekawi :) Zapraszam do komentowania bo nie wiem czy mam pisać dalej czy dać sobie spokój :)




Jedna ze stron życia 
PROLOG

 Na dworze zapadała już noc. Mieszkałem teraz już całkiem sam. 
Siedzę teraz nad kartką papieru z czymś do pisania w dłoni, aby napisać wam swoją historię, swoją i moich przyjaciół. Postanowiłem to opisać gdyż moja głowa pełna jest wspomnień. Chce podzielić się z wami moimi poszczególnymi przeżyciami i nikomu z was nie życzę, aby wasze życie potoczyło się takim torem jak moje, Minho, Taemina, Jonghyuna i Key. 
Gdyby ktokolwiek opowiedziałby mi co może się wydarzyć, nigdy bym nie uwierzył, a gdybym to wiedział starałbym się zmienić bieg historii. Teraz siedzę tu i skrobie te kolejne słowa, a z każdym z nich jest mi coraz trudniej. Chce jednak aby ktoś kiedyś to przeczytał, żebym nie był z tym sam. Ta historia jest prawdziwa, a ty jesteś pierwszy z którym się nią podzielę. Czas aby świat poznał prawdziwą historię, a przynajmniej te część którą ja wam tu opowiem. Wiem, że nie wszyscy będą chcieli wierzyć To nic. Ja tam byłem i wszystko co wydarzyło się jest prawdziwe bez względu czy uwierzycie czy nie. A wszystko zaczęło się gdy byłem jeszcze małym dzieckiem...CDN...



sobota, 19 kwietnia 2014

Zapowiedź do nowego opowiadania+bohaterowie :)


Witam! Jak widać skończyłam wreszcie opowiadanie pt. Miłość nie zna granic ( MNzG ) :) Teraz nadszedł czas na kolejne nie uważacie? :) Mam dla was niespodziankę gdyż będzie ono z chłopcami z SHINee, ale z Super Junior też ktoś będzie :) Taka mieszanka, mam nadzieje, że zachęcę was krótkim opisikiem i przedstawieniem bohaterów i będziecie chcieli to czytać XD Postaram się dla was żeby nie było nudne obiecuje ;) Tak więc zacznijmy od krótkiego przedstawienia naszych bohaterów i mniej więcej fabuły :)
PS. Mam nadzieje, że to opowiadanie ktoś będzie komentował inaczej będę zmuszona dodawać rozdziały rzadziej :P 


Jedna ze stron życia

Opowiadanie jest takim jakby pamiętnikiem pisanym przez jednego bohatera. Opisuje on wydarzenia które miały miejsce około 5 lat wcześniej i wstecz. Opisuje przygody swoje i swoich czterech przyjaciół. Czy będą to szczęśliwe historie, czy przerażające krew w żyłach przeżycia, których już nigdy nie wymaże ze swojej pamięci? Na razie tylko on wie co się wydarzyło, jednak chce podzielić się z wami swoją niejedną tajemnicą i wspomnieniem. Chcecie go wysłuchać? Chcecie tkwić w tym razem z nim? A może uznacie, że to wszystko jedna wielka bzdura. To nie jest jakaś głupia hiostoryjka o dennej miłości, czułości. Każdy dzień jest coraz trudniejszy do przetrwania w tym okrutnym świecie. Pewnie czytałeś tylko historie kończące się happy endem, albo tragiczną śmiercią. Tu jednak autor pamiętnika pokarze nam jedną ze stron życia, która jest wszystkim doskonale znana, jest codziennością, ale nikt o niej nie pisze, jest pomijana, a jakże bardzo ważna w naszym życiu. Jesteś gotowy? Jeśli tak wkrocz śmiało w świat który opisuje jeden z tych który to wszystko przeszedł.... 


BOHATEROWIE PIERWSZOPLANOWI ( GŁÓWNI ) 

Lee Jinki ( Onew)
Autor pamiętnika. Przez przyjaciół nazywany Onew. Mieszka w Korei. Za czasów szkolnych nazywany Dubu przez innych uczniów. Ma słabą kondycje i niezwykły talent do pomagania ludziom. Kocha jeść kurczaki i słuchać muzyki. Jako jedyny wie co czują do siebie jego przyjaciele. 

Lee Taemin ( Taemin )
Najmłodszy z przyjaciół. Kocha taniec. Mieszka w Korei. Nie jest lubiany w szkole z powodu wyglądu. Ma wsparcie jedynie w swoich przyjaciołach. Potajemnie zakochany w swoim przyjacielu Minho jednak boi się wyznać komukolwiek co czuje. Uwielbia mleko bananowe. Przyjaciele mówią na niego zwyczajnie Tae, Taemin. 


Choi Minho ( Minho, Żabol )
Bardzo troszczy się o Taemina. W szkole był jednym z najpopularniejszych osób ze względu na jego kondycje fizyczną. Uwielbia patrzeć jak Taemin tańczy. Kocha się w nim skrycie jednak nie potrafi tak samo jak jego młodszy przyjaciel wyznać tych uczuć. Przez przyjaciół przezywany ,, żabol ,,. Kocha piłkę nożną. Mieszka w Korei. 

Kim Jonghyun ( Jonghyun, Dino) 
Mieszka tak jak reszta w Korei. Przez przyjaciół nazywany Dino . Od urodzenia przebywa w domu dziecka. Nie zna swoich rodziców. Zna Key odkąd pamięta. Sam nie wie czy czuje do niego coś więcej niż przyjaźń czy tylko przyjaźń. 

Kim Bum ( Key ) 
Tak samo jak Jonghyun wychowany w domu dziecka. Jego mama zmarła przy porodzie, zaś ojciec był wtedy nieznany. Jeden z najlepszych uczniów szkoły. Znajomi i przyjaciele mówią mu Key. Kocha sprzątać i oglądać zagraniczną telewizję. Kocha Jonghyuna. Odkrywa to po dość długim czasie nie mogąc sobie z tym poradzić zawsze kieruje się z problemami do Onew. Boi wyznać się co czuje przez to cierpi. 

BOHATEROWIE DRUGOPLANOWI:

Lee Donghae ( Donghae, Hae )
 Jeden z uczniów szkoły do której chodzili Onew, Tae, Minho, Jonghyun i Key. Nie lubi Key ani Taemina. Lubi grać w kosza i dokuczać innym. 

Lee Hyuk- jae  ( Eunhyuk ) 
Najlepszy przyjaciel Donghae. Wszędzie kręcą się razem. Są niczym bracia. Jest w wieku Donghae jak i wszystkich bohaterów. 

Kim Heechul ( Heechul )
Z nikim się nie przyjaźni. Jego słodki wygląd to niezła zmyłka ponieważ jest uznawany za niebezpiecznego typa. W szkole nikt nie ma odwagi się do niego odezwać. Ma bogatych rodziców, prześladowca wielu uczniów. 



Inni bohaterowie będą ujawniać się w trakcie... 
Przeważnie będą występowali przez niedługi czas... 
Będą to: 
rodzice
nauczyciele 
osoby przypadkowo spotkane 
osoby które czasem będą niosły pomoc 
dzieci z sierocińca oraz opiekunowie 
itd...


niedziela, 13 kwietnia 2014

~ MNzG 13 + EPILOG ~

I jak podoba wam się zakończenie? :D Piszcie jak wam się podobała całość, ciekawa jestem  xd A tym czasem czekajcie na zapowiedź nowego opowiadania bo już niebawem :) 

***
- Ile może to trwać?
- Sam nie wiem. Poinformujemy was gdy już wszystko się zakończy. Jeśli nie ja to na pewno ktoś przeżyje. Zabierzcie z domu najpotrzebniejsze rzeczy. Powiedzcie rodzicom, że macie jakie wolne. Pewnie nie znają się na świętach w Korei, coś im musicie powiedzieć, byle nie prawdę.
Siwon wysadził dziewczyny na lotnisku po czym sam wrócił do reszty.
- Strasznie się martwię.
- Wiki wszystko będzie dobrze. Jeszcze tu powrócimy.
- Ja mam dziwne przeczucie, że ktoś...
- Nawet tak nie mów. Wszystko będzie dobrze. Zadzwonię do taty żeby po nas wyjechał.
Wiktoria czuła się teraz tak samo jak tego dnia kiedy wyjeżdżała do Korei. Tylko, że teraz pełna obaw i zmartwień. Zostawiła ukochaną osobę, nie wiedząc czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą.
Marcela zaś zastanawiała się co powiedzieć tacie, gdy zapyta się czemu wróciły.

W tym samym czasie Cheonsa i Sooyeon były już na statku znajomego Siwon'a. Płynęły na jakąś wyspę, gdzie miały być bezpieczne. Obie również martwiły się o losy swoich chłopaków oraz przyjaciół.

Zapadła noc. W domu Leeteuk'a i Sungmin'a nikt nie mógł zmrużyć oka.
- Wie może o której on zamierza tu przybyć?
- Obawiam się, że na niego poczekamy. I obawiam się też, że nie będzie tylko on. - Starzec odpowiedział na pytanie zadane przez Donghae przez co ten jeszcze bardziej zaczął się bać.
- Co z mamą? - Spytał Sung.
- Spokojnie. Jest bezpieczna. Yesung ją gdzieś ukrył.
W pewnej chwili wszyscy usłyszeli, że ktoś podjeżdża pod dom.
- Wiedziałem, że przyjedzie dziś.
- Jak to dziś!
- Spokojnie, myślałeś, że jeśli napisał że będzie tu jutro mówił prawdę?
- Dobra wszyscy na stanowiska!
Wszyscy tak jak wcześniej kazał im Siwon z Heechul'em zajęli swoje pozycje. Drzwi jednym kopnięciem wyleciały z nawiasów i padły z hukiem na ziemie. Zaczęło się...
Padły pierwsze strzały. Jeden z napastników, a było ich około 5 padł na ziemie i przestał się ruszać. Donghae wycelował w jednego i trafił go w ramię. Sam dostał niedługo potem i osunął się w róg pokoju. Podbiegł do niego Eunhyuk.
- Hae! Nic ci nie jest! Donghae!
- Nie drzyj się nade mną! Tylko idź i rozwal tego skukinsyna bo ja nie dam rady!
Eunhyuk odwrócił się i wymierzył prosto w kolesia z ranną ręką. Tamten padł i już nie wstał. Zostało już tylko trzech. Hyuk przeciągnął rannego Donghae do łazienki zamknął go tam na klucz. Gdy wrócił zobaczył dziadka leżącego już na ziemi. Strzelił do jego zabójcy od razu go zabijając strzałem w sam środek głowy. Sungmin kryjąc się przed strzałami siedział za kanapą. Kolejny napastnik leżał w kałuży krwi. Padł kolejny strzał i ostatni napastnik leżał już bez ducha. Ostatnimi siłami zabił go Siwon. Potem już stracił przytomność. Na chwilę zapanowała cisza. Henry stał na środku pokoju, słychać było tylko kogoś kroki. Dosłownie pięć metrów przed nim stał ten który odebrał mu jego rodziców.
- Henry, jak miło cię poznać.
- Bez wzajemności...
- Widzę, że dziadzia ci umarł.... Ah a widzisz? Nie zdążyłeś.... Czy ja nie mam zawsze racji?
- Ojcze....
- O Leeteuk, o ile mi wiadomo to nie jesteś moim synem. Bo twoja matka puściła się z innym. Jego już zabiłem, nie martw się, ona jest następna. Ale może najpierw zabije twojego braciszka, a potem ciebie co? - Wycelował broń w stronę Henry'ego. Sungmin wstał... padły tylko dwa strzały i...

Było już po wszystkim....Sungmin płacząc trzymał martwe ciało własnego brata. Siwon także leżał już bez ducha. Dziadek resztkami sił wyciągnął tylko mały medalionik z matką boską i wręczył go Henry'emu po czym padł bez oddechu.
- Boże.... Leeteuk! Po co ty...! Po co mnie przed nim osłoniłeś! Po co! - Wydzierał się Henry. Eunhyuk podbiegł szybko do martwego ciała przyjaciela. Wszystko działo się tak szybko.
Heechul płakał nad ciałem Siwon'a i dziadka.... Eunhyuk poszedł do łazienki. Donghae wstał o swoich siłach. Był ranny tylko w ramię. Opatrzył go.
- Hyuk?..... Hyuk? Co się stało? Ktoś....?... Nie....- Kręcił głową. - Kto?
- Dziadek, Siwon i....i Leeteuk....- Donghae nie wierzył własnym uszom.
- To nie możliwe... Eunhyuk powiedz, że to nie prawda? Błagam, powiedz to!
- To prawda Hae.
- Ja muszę....

- Gdzie idziesz Hae! -  próbował go zatrzymać jednak nic z tego. Hae stał po środku tych wszystkich trupów. Ujrzał klęczącego i obejmującego ciało Leeteuk'a Sunga. Podbiegł do przyjaciela i objął obu ramieniem.
- Leeteuk... - wyszeptał po czym opadł na ziemie i zemdlał.
- Trzeba zawieść go do szpitala. - Stwierdził Yesung. - I trzeba pozbyć się tych ciał.
- Co?! Nie oddam Leeteuk'a! Nie oddam mojego brata!
- Nie Sungmin, nie musisz go oddawać. Pochowamy go, nie martw się. Jeszcze dziś zajmę się tym.  Pochowamy dziadka Siwon'a i naszego brata. A tamtych zbirów wynieście gdzieś i spalcie ich ciała.
- Co z domem? - Spytał Heechul.
- To proste. - Odezwał się zapłakany Sungmin. Spalmy go....

***
W tym samym czasie Wiktoria i Marcela siedziały już w domu. Obie okropnie martwiąc się. Nie zdając sobie sprawy, że już jest po wszystkim. W Polsce zapadła już noc a w Korei zaczynał się właśnie nowy dzień.... Dzień na który czekać przyjdzie im jeszcze długi czas....

***
Yesung, Heechul, Henry i Kyuhyun pozbyli się ciał tamtych bandytów, a Eunhyuk i Sungmin pojechali z Donghae do szpitala.
Yesung gasząc już ognisko z martwych ciał zwrócił się do reszty towarzyszy.
- Szef... On chciał po tej akcji, żebyśmy to wszystko zakończyli...
- Zakończyli? Co? - Heechul nieco skrzywił się. - Myślisz, że tak łatwo nam to pójdzie? Rozbiliśmy szefa jednej z najbardziej wpływowych mafii tutaj... Jego ludzie nie dadzą nam teraz spokoju. Jak myślisz? Oni nie spoczną dopóki nas nie załatwią.
- Wiem.
- Więc musimy to zakończyć.... Skończyć z nimi, żebyśmy my byli wreszcie wolni.
- Henry... Nie ty... Od początku nie powinniśmy cię w to mieszać.
- Zabił mi prawie całą rodzinę....Czas na zemstę... Bo nie będę mógł spać w nocy. Proszę.
- Młody ma racje. Załatwimy ich, a potem odetchniemy już wszyscy. Yesung nigdy nie chciałeś już nie żyć w strachu?
- Sami nie damy rady...
- Kto powiedział że jesteście sami? - Wtrącił się Kyuhyun. - My wam pomożemy, tylko nas trochę podszkolcie.

Pół godziny później już wszyscy siedzieli w domu u Eunhyuk'a i Donghae.
- Trzeba ją powiadomić... - Odezwał się Sungmin. - Mamę, że Lee.... że on nie żyje.
- Jak przyjdzie to jej powiemy. - Henry usiadł koło brata i objął go ramieniem.
- Kto zadzwoni do dziewczyn? - Spytał Donghae.
- Może na razie im nie mówmy co?
- Musza wiedzieć.
- I tak teraz ich nie sprowadzimy, nie rozwikłamy sprawy do pogrzebu.
- Ale powiadomić je możemy.
- Donghae dobrze mówi. trzeba im powiedzieć. - Eunhyuk wyjął komórkę i wybrał numer najpierw do Cheonsa po czym gdy skończył rozmawiać zadzwonił do Wiki.
- Eunhyuk? Co się dzieje?
- Słuchajcie, nie możecie teraz wracać do Korei.
- Dlaczego? Co się stało?
- Jest tu zbyt niebezpiecznie. Jak będziecie mogły wrócić to na pewno was powiadomimy. Jest jeszcze coś....
- Co? Nie strasz mnie proszę...
- Dziadek, Siwon  i Leeteuk.... Oni nie żyją... - W słuchawce zapanowała cisza. Hyuk kontynuował. - Nie możecie nawet przyjechać na pogrzeb, przykro mi. Nie martwcie się o resztę nic nikomu nie jest.
- Boże.... jak czuje się Sung i Henry?
- Nie są w najlepszym stanie. Tak samo jak reszta. Proszę was, zostańcie tam i do usłyszenia.
Rozłączył się.
- Co??! - Dopiero teraz wszyscy zorientowali się, że w progu stała matka Sunga i zmarłego Leeteuk'a. - Jak to mój synek nie żyje! Jak to! Gdzie mój Leeteuk! Nie prawda! To nie prawda!
Do rodzicielki podbiegł Sungmin i mocno ją przytulił. - Jakoś sobie poradzimy mamo. Damy radę. Nie martw się.


EPILOG: 

Dziś mija rok od tego nieszczęśliwego wydarzenia. Leeteuk został pochowany razem ze swoim dziadkiem, a Siwon tuż obok. Yesung zginął przy jednej z akcji rozbicia mafii. Heechul dołączył się do Eunhyuk'a, Donghae, Sungmin'a, Henry'ego i Kyuhyun'a. Co prawda każdemu brakuje Leeteuk'a, ale życie toczy się dalej. Chłopakom udało się rozbić resztki mafii. Wreszcie czują się wolni. Żyją tak jak zawsze chcieli. 
Dziś 30 września równo rok gdy dziewczyny wyjechały. dziś wracają. 

Dla miłości można robić straszne rzeczy, można zabić lub zostać zabitym, ale prawdziwa miłość nie wygaśnie nigdy i nigdy nie zostanie zapomniana .... bo prawdziwa Miłość nie Zna Granic... 


THE END !!!





niedziela, 6 kwietnia 2014

~ MNzG 12 ~

Ah widzę moi drodzy wyświetlenia są, ale brak komentarzy :< A szkoda... najwidoczniej poprzedni rozdział nie był zbyt dobry.... mam nadzieje, że ten wam się spodoba. Jest to przed ostatni rozdział... Na prawdę liczę na wasze opinię.... I zapraszam do czytania :) 

Leeteuk cieszył się w końcu, że może opuścić szpital. Od razu wszyscy pojechali do jego domu.
- To jak? Z tej okazji robimy imprezkę co nie?
- Kyuhyun... ty byś tylko imprezował.
- Czas ten trzeba uczcić. Nasz kumpel wreszcie jest zdrowy.
- On ma rację. - Odezwał się Leeteuk. - Eunhyuk leć po jakiś alkohol
- Synu! Jak to alkohol? Przecież dopiero co wyszedłeś ze szpitala.
- Nie musisz mamo się o mnie martwić. Już zupełnie nic mi nie jest. Na prawdę dziękuje za waszą troskę. Może zaprosimy tego chłopaka, który uratował mi życie? Wiecie gdzie mieszka? Ma ktoś jego numer?
Wszyscy zaprzeczyli. - No trudno. To jak go kiedyś spotkacie zaproście go tu. Chciałbym się z nim poznać i jeszcze raz podziękować.
- Jeszcze nie raz go spotkasz.
- Jak to?
- No bo ja zauważyłem, że on chyba chodzi do nas na uczelnie.
- Ej... Donghae ma rację ja chyba też go widziałem. - Potwierdził Sungmin.
- Dobra imprezę czas zacząć! - Krzyknął Eunhyuk wchodząc do domu z 5 butelkami alkoholu.
- Oh to może ja nie będę wam przeszkadzać. - Oznajmiła matka Sunga i Leeteuk'a. - Idę do koleżanki to bawcie się dobrze.
- ej czekajcie chłopaki?! A gdzie Cheonsa i Sooyeon?
- Kyu, dzwoń po nie.
- Już się robi. Bez mojego kwiatuszka się nie bawię. - Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem.
- No i czego rżycie debile? A wy dwaj... - Zwrócił się w stronę Hae i Sunga. - Moglibyście w końcu się ruszyć a nie... - Obydwaj spłynęli rumieńcem.
- Dobra, dziewczyny już jadą. To jak zaczynamy?
- No na co czekamy? Polewaj Hyuk.
Impreza u chłopaków trwała w najlepsze, tym czasem Henry przeżywał najgorszy koszmar w swoim życiu.



***
Za nim wszyscy dobiegli do domu chłopaka było już za późno. Matka Henry'ego leżała na dywanie w salonie całkiem poćwiartowana, a ojciec tuż obok z poderżniętym gardłem. Henry stojąc jak słup przyglądał się ciałom własnych rodziców. Padł na kolana i zapłakał.
- Kurwa.... rzeź.... - Odezwał się w końcu Yesung.
- Zabierz stąd młodego. - Odezwał się Heechul.
- Nie chcę! Nie chcę! Kurwa zostawcie mnie!
- Podnieś się. Nic już nie zrobisz. Wyjdź stąd. Zemścimy się zobaczysz.
- Kartka... - wyszeptał.
- Jaka kartka co on bredzi?
- On zostawił gdzieś tu kartkę, kto jest następny. - Wszyscy zaczęli się rozglądać po pomieszczeniu. W końcu Henry zauważył liścik przyczepiony na firance.

Oh jaka szkoda prawda? Zapewne nie wiesz czemu ja ci to robię prawda?
Wszystkiego dowiesz się już niebawem.... Teraz pora na dziadziusia... 
Zdążysz? Nie sądzę. 

Henry podał kartkę Yesung'owi. 
- O cholera... Szef! Heechul po auto! Jedziemy! - Chwilę później byli już w drodze do domu dziadka. 
Pośpiesznie wbiegli do środka domu. Na szczęście żył. 
- Dziadku! 
- Henry? Chłopaki? Co jest granę? 
- Nie teraz szefie! Chcą szefa załatwić... Zabili już rodziców chłopka. Nie zdążyliśmy, przepraszamy. 
- Co? Mojego syna?!
- Nie teraz pora dziadku na płacze. Trzeba się odegrać. 
- Pierwszy raz gadasz tak jak trzeba - Poklepał go po ramieniu Siwon. 
- Jaki jest znak od zabójcy? 
- Zostawia liściki... Kto następny. 
- O cholera... Wszyscy do piwnicy. Wiem kto to jest. 
- Kto? 
- Ojciec, a raczej przybrany ojciec twojego brata Henry   
- CO! Jak to dziadku?! 
-   Twój tata zdradził kiedyś twoją mamę i narodził się mój drugi wnuk... Jego ojciec, który go wychowywał uznał się za zmarłego, a teraz mści się na naszej rodzinie za to, że został tak oszukany. Obawiam się, że twojemu bratu też grozi niebezpieczeństwo.
- Kim jest mój brat?
- To Park Jung Soo....
- Co! Jak to?!
- Szefie? Jak to. - Siwon nie mógł uwierzyć. - Przecież kazałeś nam go zlikwidować.
- Wiem i teraz to odwołuje. Chciałem zemścić się na jego żonie za to, że nie powiedziała mojemu synowi prawdy przez tyle lat.
- I ja miałem.. zabić własnego brata! Dobrze że wtedy uratowałem mu życie!
- Co?
- Tak, kiedyś szedłem na spacer i zobaczyłem, że ktoś go bije. Uratowałem go. Miałem takie dziwne uczucie, za wszelką cenę chciałem dowiedzieć się jak się czuje, czy żyje....
- Henry...
- Nic nie mów dziadku... Musimy znaleźć wiadomość od tego kolesia... On tu nie przyjdzie.
Siwon zerwał kartkę z lutra i przeczytał głośno...

Rozumiem Henry, że jesteś w lekkim szoku... Postanowiłem na dziś trochę odpocząć, ale jutro zajmę się twoim przyrodnim braciszkiem oraz jego mamusią....
Zabije też każdego kto się napatoczy... 
Uda ci się go znaleźć? Nie sądzę... 

- Dziadku prawda, że wiesz gdzie on mieszka? 
- Niestety Henry, nie wiem. 
- Ale chyba ja wiem gdzie mieszka. - Siwon klasnął w dłonie. - Kiedyś go śledziłem. 
- Dobry chłopak.- Starszy człowiek poklepał go po ramieniu. - Jedźmy tam. Nie ma czasu na nic.  

***

Sooyeon i Cheonsa akurat zdążyły wejść do mieszkania. Przysiadły się do chłopaków. jeszcze nikt nie był aż tak pijany. Nie skończyła się nawet jedna butelka. W pewnej chwili wszyscy usłyszeli jak z piskiem opon na podjazd podjeżdżają dwa auta. 
- Ej to nie jest Henry? Ale co to za kolesie z nim? 
- I czemu są uzbrojeni po zęby?- Spostrzegł się Donghae. Za nim Eunhyuk zdążył dobiec do drzwi, odleciał na jakiś metr, gdyż Siwon otworzył je z impetem.
- Ej co jest! Kurwa kim wy jesteście! - Zaczął wydzierać się Kyuhyun. Na samym końcu wszedł dziadek. - Spokojnie kochani... Jung Soo - zwrócił się do Leeteuk'a. - Zadzwoń proszę po swoją mamę. 
- Po co!? Kim jesteś? 
- Czego chcesz od mojego brata! 
- Oh... Mały Lee Sungmin... Jak ty wyrosłeś... 
- Skąd pan mnie zna ?! 
- Zaraz się wszystkiego dowiecie. Proszę zadzwoń po mamę, jesteście wszyscy w niebezpieczeństwie. O was też już wie... Najlepiej by było gdybyście się ukryli. On skrzywdzi wszystkich których wasz przyjaciel kocha. - Zwrócił się do dziewczyn. 
- Ale dlaczego? Kto? 
- Bo chce zemsty....Za ile będzie twoja matka? 
- Za chwile. - Odpowiedział. Pięć minut później kobieta wbiegła do domu jak oparzona. Na widok dziadka zamarła. 
- Co ty tutaj robisz? Czego chcesz? Mówiłam żebyście zostawili naszą rodzinę w spokoju! 
- Mamo kim oni są! 
- Właśnie, proszę powiedz kim ja jestem. - Kobieta na chwilę zamilkła, po czym westchnęła i powiedziała. 
- Leeteuk to jest twój prawdziwy dziadek. 
- Co? - wszyscy patrzyli się raz na niego, raz na kobietę. 
- Możecie mi wszystko wyjaśnić? 
- Jasne, ale nie przerywajcie. Mamy mało czasu. - tak więc starzec zaczął swoją historię.... 
- Ty - Zwrócił się do Leeteuk'a. - Ty i Sungmin nie jesteście rodzonymi braćmi. 
- CO! - Wrzasnął Sungmin. 
- Prosiłem nie przerywać! - wszyscy znów umilkli. - Może zacznę od tego, że człowiek, który uważał się za twojego ojca tak na prawdę żyje... Niedawno dowiedział się o tym, że Henry to twój przyrodni brat. Twoja matka zdradziła kiedyś ojca Sungmin'a z moim synem czego owocem jesteś ty Leeteuk . Na początku chciałem cię zabić, ale Henry uratował ci życie. Teraz wiem, że dobrze postąpił. Sam niedawno dowiedziałem się prawdy. Niestety twój prawdziwy ojciec nie żyje. Dziś został zamordowany. Ten człowiek poluje teraz na ciebie Leeteuk. I na ciebie. - Wskazał na kobietę. - Chce się zemścić za zdradę. Potem zabije mnie. I na końcu Henry'ego. Nie możemy do tego dopuścić. Trzeba walczyć. Jutro tu przyjdzie. Myśli, że nie wiemy gdzie mieszkasz. Ukryjemy auto i tu się na niego zaczaimy. Kobiety jednak będą musiały opuścić to miejsce. Najlepiej jakbyście wyjechały na jakiś długi czas, dopóki sprawa nie ucichnie. 
- Nie... to nie możliwe. Mamo? Henry jest moim bratem? Czemu? Czemu nic nam nie powiedziałaś! Wiedziałaś, że ojciec żyje? 
- Nie wiedziałam....Urodziłam cię. Nie wiedziałam na początku, że nie jesteś taty... Potem się zorientowałam jak wcale go nie przypominałeś... Potem urodził się Sungmin i też wcale nie był do ciebie podobny. Wtedy miałam już pewność. Potem ojciec Sungmin'a znikł naglę... wszyscy myśleli że nie żyje, ja też. Widocznie się myliłam. Przepraszam. 
- Nie czas teraz na przeprosiny, trzeba działać. Dziewczyny wy musicie opuścić Seul. - Heechul zwrócił się do czwórki dziewcząt. -Macie się gdzie podziać?
- Wy nie jesteście stąd prawda? - Spytał Siwon. Marcela pokiwała głową
- A skąd? 
- Z  Polski- Pisnęła Marcela. 
- Będziecie musiały tam wrócić na jakiś czas. 
- A studia? 
- Nie martwcie się. Wszystko załatwimy. A wy? - Zwrócił się do Cheonsa i Sooyeon. - Skąd? 
- My stąd. Nie wiemy gdzie możemy wyjechać. 
- Jasne, poczekajcie chwilkę. - Siwon wyjął telefon i wybrał jakiś numer. Mówił po japońsku więc nikt go nie rozumiał. - Załatwione. Za pół godziny możemy ruszać. odwiozę was na lotnisko i wracacie do Polski najbliższym samolotem, a was zawiozę i z przystani odbierze was mój znajomy. Będziecie tam bezpieczne. 
- A co z nami? -Odezwał się Eunhyuk.
- Jak to co? Umiecie strzelać w razie czego? 
- Co mamy walczyć?! Z wami? - Donghae się przeraził. 
- Ja walczę. - Wszyscy spojrzeli w stronę Leeteuk'a, który zrobił krok do przodu. Ten sukinsyn zabił mojego prawdziwego ojca i próbuje zabić mojego brata. Będę z wami walczył. 
- Jak Leeteuk to ja też. 
- Sungmin! - Krzyknęła matka obydwóch. - Jesteś jeszcze za młody. Proszę cie nie rób tego. 
- henry uratował mojego brata. Wszyscy jesteśmy mu coś winni. 
- On ma rację, jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ja też wam pomogę. 
- Donghae? 
- Eunhyuk, oni są w potrzebie. 
- To ja tez w to wchodzę. 
- Ok, widocznie zostałem tylko ja. - Stwierdził Kyuhyun. - Nie będę gorszy, idę z wami. 
- Wspaniale! - Starszy człowiek klasnął w dłonie. 
Wiktoria rzuciła się w ramiona Donghae. To samo uczyniła Cheonsa, Marcela i Sooyeon. 

- Sung? Uważaj na siebie. Wrócę tu. Napisz jak tylko to się wszystko skończy. 
- Nie musisz się martwić. Kocham cię. A teraz wracaj. Spotkamy się niebawem. 

Sooyeon wtulona w Kyuhyun'a zanosiła się płaczem. 
- Nie płacz słonko. Jak tylko wszystko się skończy od razu każe cię tu przywieźć i pójdziemy na najbardziej romantyczną randkę na świecie. Obiecuje. 

Donghae i Wiki całowali się na pożegnanie. 

Eunhyuk i Cheonsa trzymając się za ręce również się żegnali. Ucałował jej czoło po czym wszystkie cztery zniknęły z Siwon'em. 

Zaczęły się przygotowania... już jutro wszystko miało się rozpocząć i miało się też coś zakończyć.... 





czwartek, 3 kwietnia 2014

~MNzG 11~

Moi drodzy... przepraszam, że tak długo musieliście czekać :D Trochę się przedłużyło, ale cóż. 
Jak widzicie opowiadanie zbliża się do końca. Nie mogę dłużej go ciągnąć bo na prawdę wychodzą głupoty. Ale nie martwcie się dokończę je :) Zacznę dziś pisać następny rozdział bo jakoś wena wróciła :) Mam nadzieje że bd czekać komentować i zrozumiecie mnie :) 

Następny dzień. Kyuhyun i Sooyeon oboje byli w niezłym szoku budząc się całkiem nadzy obok siebie.
- Kyuhyun?! Czemu my....dlaczego ja... dlaczego ty...?!
- Dlaczego leżymy razem w łóżku i jesteśmy nadzy? - Dokończył przecierając oczy. - Nie krzycz... Na prawdę nie pamiętasz co wczoraj się wydarzyło?- Sooyon oparła się o poduszki łapiąc się za głowę.
- Co boli?
- Jeszcze nigdy nie byłam tak pijana.
- To już wiesz jak to jest. Ja zdążyłem już przywyknąć.- Kyu nachylił się nad swoją wybranką i ucałował jej czoło. Leżeli tak jeszcze około godziny wtuleni w siebie, gdy nagle zadzwonił telefon dziewczyny. To była Cheonsa.
- Hej Sooyeon, gdzie się podziewasz?
- Jestem jeszcze u Kyuhyun'a, a o co chodzi?
- Zamierzasz wracać do domu?
- Daj mi jeszcze chwilę
- Ok, ale informuje was, że Eunhyuk zaraz tam się zjawi.
- Co!
- Co ty taka zdenerwowana? Czyżby wydarzyło się coś niezapomnianego?
- Wiesz co opowiem ci w domu, kończę. Pa. - Rozłączyła się po czym zerwała się z łóżka.
- Co się tak przyglądasz? - Spytała Kyu, który śledził ją wzrokiem.
- Nie wiem czy wiesz, ale jesteś kompletnie naga. Naga i piękna. - Na te słowa dziewczyna pośpiesznie nakryła się kocem.
- Nie musisz się ukrywać i tak cię już widziałem.
- Kyuhyun! Bo Eunhyuk tu idzie....
- Co? A on nie powinien być jeszcze u Cheonsa?
- Najwidoczniej już wraca od niej, jest rano... a nawet prawię południe. Chyba nie chcesz żeby zobaczył nas w takim stanie?
- No jasne, że nie. Ok odwrócę się, a ty się ubierz. - I tak zrobił... Nie licząc ile razy udało mu się podejrzeć co nieco. Na szczęście dziewczyna tego nie zauważyła....

** 2 godziny wcześniej**

Eunhyuk i Cheonsa prawie równocześnie otworzyli oczy. Żadne z nich nie było zaskoczone. Cheonsa wtuliła się w tors chłopaka delikatnie go głaszcząc.
- Mógłbym leżeć tak wiecznie. - Szepnął jej do ucha. - Jednak nie mogę...
- Hmmm śpieszy ci się gdzieś?
- Musze iść na chwilę do Kyuhyun'a.
- Po co?
- Zapomniałem przepisać notatek z ostatniego wykładu. Powiedział żebym dziś po nie poszedł.
- Na prawdę to jest teraz dla ciebie takie ważne?
- Nic nie jest ważniejsze od ciebie. Tylko jak nie zacznę tego przepisywać dziś to do jutra nie skończę.
- W sumie racja. To może ja zadzwonię do Sooyeon co?
- Dobrze by było. Nie chcę być zaskoczony.
Tak więc Cheonsa sięgnęła po komórkę i wybrała numer swojej przyjaciółki. Eunhyuk pożegnał się czule ze swoją ukochaną i powędrował w stronę domu przyjaciela.

Sooyon zdążyła wyjść dziesięć minut wcześniej za nim przyszedł Eunhyuk. Drzwi otworzył mu uśmiechnięty od ucha do ucha Kyu.
- Co się tak rżysz?
- A co? Nie można?
- Ja nic takiego nie powiedziałem. Masz dla mnie te notatki?
- Mam, ale przynieś mi je na jutro co?
- Pogrzało cię? Jak ja mam tyle notatek przepisać w tak krótkim czasie?
- A mnie to już gówno obchodzi stary... - Poklepał go z uśmiechem po ramieniu. - No dobra nie rób takiej skrzywionej minki tylko właź i opowiadaj przeżycia z ostatniej nocy. - Wepchnął go do środka.
- Ha! I co myślisz, że opowiem ci wszystko ze szczegółami?
- No a co? Ciekawość mnie zżera czy ty czy ja lepiej się bawiliśmy.
- Nie pierdol tylko dawaj te notatki bo się w końcu nie wyrobię. Pewnie Donghae czeka na mnie w domu.
- A co ty się tak za naukę wziąłeś co?
- Musze wykorzystać czas gdy mam chęć na naukę bo potem już całkiem nie będzie mi się chciało.
- Stary ja cię nie poznaję... Czyżby twoja nowa dziewczyna tak na ciebie działała?
- Dobra, zamknij się i dawaj bo na prawdę się śpieszę. - Kyuhyun podśmiewając się podał Hyuk'owi notatki i niedługo potem już go nie było.
Jakieś dwadzieścia minut później otwierał właśnie drzwi do swojego domu, gdy nagle usłyszał przeraźliwy pisk i krzyk. Zostawił na chwilę notatki na ławce i pobiegł sprawdzić co się stało. Za rogiem starego budynku jakichś dwóch typów właśnie dobierało się do bezbronnej kobiety. Nie czekając dłużej Eunhyuk wyjął swój telefon i zadzwonił zaraz po policję. Gdy tylko skończył rozmowę włączył aparat i w razie czego zrobił zdjęcie całej sytuacji. Pięć minut później na miejsce dojechała policja. Eunhyuk podszedł do zapłakanej i przestraszonej kobiety.
- Nic pani nie jest? Wszystko w porządku?
- Ci dwaj.... - Przerwała na moment żeby złapać oddech. - Oni zabili mojego chłopaka, a teraz chcieli zemścić się na mnie. - Eunhyuk zawołał szybko jednego z funkcjonariuszy. Kobieta powtórzyła to co wcześniej powiedziała Eunhyuk'owi. Policja zabrało dwóch zbirów oraz kobietę na komisariat. Eunhyuk poszedł do domu. Z ławki zabrał notatki i wszedł do domu. W salonie czekał już na niego Donghae.
- Hyung słyszałeś?
- O czym?
- Szukają jakich dwóch typów którzy napadają na ludzi. Nie było cię całą noc, trochę się martwiłem, ale dobrze że już tu jesteś.
- Dwóch powiadasz?
- Dwóch, podobno z jakieś tam mafii, siedzieli ale uciekli z więzienia.
- To już tam wrócili z powrotem. Nie ma się o co martwić.
- Ale jak to?
- Jak szedłem do domu to usłyszałem krzyki i tych dwóch próbowało skrzywdzić jakąś kobietę. Ta kobieta powiedziała mi że zabili jej chłopaka i teraz chcieli dopaść ją. Zadzwoniłem po policję i przyjechali i ich zabrali.
- Hyuk, a jak to oni wtedy napadli na Leeteuk'a?
- Bardzo możliwe, ale teraz już jesteśmy bezpieczni. Nie ma się o co martwić.
- A właśnie hyung! Leeteuk czuje się już lepiej i wychodzi ze szpitala jutro po południu.
- Widziałeś się z nim?
- Tak wczoraj byłem u niego z Sungmin'em. Dziś też idziemy. Chcesz iść z nami?
- W sumie to mam sporo do pisania, ale ok. Zadzwonię po Kyuhyun'a.
- Dobra to ja zadzwonię po Marcelę i Wiki.


***
Henry leżąc i nudząc się w swoim łóżku nagle usłyszał czyjąś kłótnie dochodzącą jakby z dołu... Jakby pod jego podłogą. Położył się na podłodze i przez niewielką szparkę ujrzał swojego ojca, dziadka, Yesung'a, Siwon'a i Heechul'a.
- Słuchajcie na rynku pojawił Kang. - Powiedział zdenerwowanym głosem dziadek.
- Kang? Tato, ale przecież ja już dawno się z nim rozprawiłem. Pozabijaliśmy jego wszystkich najlepszych ludzi.
- I on odważył się tu wracać ?
- Wrócił. Powiedz mi synu, czemu w mieście ginie ostatnio tak dużo ludzi?
- To co teraz zrobimy? - Spytał Yesung.
- Trzeba go załatwić, tak jak ja zrobiłem to kiedyś.
- To nie będzie łatwo.
- Wiem i obawiam się że będzie polował na mojego wnuka.
- Co?! Przecież to jeszcze dzieciak.
- - I dlatego ty Siwon masz go pod opieką. Młody jednak nie może dowiedzieć się co jest grane. Niech wykonuje swoje obowiązki, ale pilnuj go jak oka w głowię bo inaczej sam zginiesz z moich rąk.
- Tak jest.
Henry przysłuchując się całej rozmowie zerwał się z miejsca. Już wiedział kto go wtedy śledził. To był jeden z ludzi Kanga. Szybko założył na siebie bluzę z kapturem i co sił w nogach pobiegł w stronę domu swojej dziewczyny. Wiedział że może być ona w niebezpieczeństwie. Nie zwracał uwagi na nic, biegł jak najszybciej potrafił. Co jeśli ten typ widział ich wtedy razem? Gdy tylko dobiegł na miejsce zaczął dobijać się do drzwi. Nikt nie otwierał. Szarpnął za klamkę. Dziwne drzwi były otwarte. Wszedł do środka.
- Suli?! Suli! - Nikt nie odpowiadał. Niepewnie wszedł do salonu Na szklanym stoliku stała zgięta w pół biała kartka na której było coś napisane. Złapał ją i odczytał to co na niej widniało.

Cześć Henry...
Dziś ujrzysz ją ten ostatni raz. Wejdź na górę. Tam masz odpowiedź. 

Nie wiedząc co się dzieje niepewnie wszedł na górę. Drzwi od jej pokoju były lekko uchylone. Serce podeszło mu pod samo gardło. Wyciągnął niepewnie rękę i otworzył je. Ujrzał jej bladziutką twarzyczkę. Leżała na łóżku. Jakby spała. Coś mu się nie podobało. Odchylił koc którym była nakryta. Zamarł. Wszędzie było pełno krwi a ona leżała bez ducha. Miała rozcięty cały brzuch a w ręku wsadzone było jej serce. Pod Henrym ugięły się nogi. 
-NIE! SULI?! DLACZEGO TY!
Wściekły podniósł się. Ujrzał kolejną białą kartkę na stoliku na której napisane było. 

Miła niespodzianka? Matka dziewczyny tez nie żyje. Jej zwłoki wysłałem ci w paczce. 
PS. Następny będzie twój tatuś i mamusia.... 
W sumie? Już czeka cię niespodzianka w domu. 
Zapraszam. 

Nie zastanawiając się zerwał się pośpiesznie i pobiegł w stronę domu. Był wściekły. Wbiegł do swojego pokoju. Wyciągnął broń i wybiegł czym prędzej kierując się w stronę rodzinnego domu. Zauważył go Siwon. 
- Henry kurwa! Dokąd tu biegniesz! 
- On zabił Suli! A teraz napisał, że zabije mamę i tatę! 
Swion słysząc słowa młodszego natychmiast zwołał wszystkich i pobiegli razem wszyscy za Henrym.....

*** 
W tym czasie właśnie Sungmin, Donghae, Eunhyuk Kyuhyun, Wiktoria i Marcela byli w odwiedzinach u Leeteuk'a, który czuł się już o wiele lepiej. Do sali weszła uradowana matka chłopka i oznajmiła, że lekarz zgodził się żeby ten wyszedł nie jutro, lecz dziś. Na tą nowinę chyba najbardziej ucieszył się Sung, bo w końcu nie będzie musiał spędzać czasu w domu sam.....