niedziela, 13 kwietnia 2014

~ MNzG 13 + EPILOG ~

I jak podoba wam się zakończenie? :D Piszcie jak wam się podobała całość, ciekawa jestem  xd A tym czasem czekajcie na zapowiedź nowego opowiadania bo już niebawem :) 

***
- Ile może to trwać?
- Sam nie wiem. Poinformujemy was gdy już wszystko się zakończy. Jeśli nie ja to na pewno ktoś przeżyje. Zabierzcie z domu najpotrzebniejsze rzeczy. Powiedzcie rodzicom, że macie jakie wolne. Pewnie nie znają się na świętach w Korei, coś im musicie powiedzieć, byle nie prawdę.
Siwon wysadził dziewczyny na lotnisku po czym sam wrócił do reszty.
- Strasznie się martwię.
- Wiki wszystko będzie dobrze. Jeszcze tu powrócimy.
- Ja mam dziwne przeczucie, że ktoś...
- Nawet tak nie mów. Wszystko będzie dobrze. Zadzwonię do taty żeby po nas wyjechał.
Wiktoria czuła się teraz tak samo jak tego dnia kiedy wyjeżdżała do Korei. Tylko, że teraz pełna obaw i zmartwień. Zostawiła ukochaną osobę, nie wiedząc czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą.
Marcela zaś zastanawiała się co powiedzieć tacie, gdy zapyta się czemu wróciły.

W tym samym czasie Cheonsa i Sooyeon były już na statku znajomego Siwon'a. Płynęły na jakąś wyspę, gdzie miały być bezpieczne. Obie również martwiły się o losy swoich chłopaków oraz przyjaciół.

Zapadła noc. W domu Leeteuk'a i Sungmin'a nikt nie mógł zmrużyć oka.
- Wie może o której on zamierza tu przybyć?
- Obawiam się, że na niego poczekamy. I obawiam się też, że nie będzie tylko on. - Starzec odpowiedział na pytanie zadane przez Donghae przez co ten jeszcze bardziej zaczął się bać.
- Co z mamą? - Spytał Sung.
- Spokojnie. Jest bezpieczna. Yesung ją gdzieś ukrył.
W pewnej chwili wszyscy usłyszeli, że ktoś podjeżdża pod dom.
- Wiedziałem, że przyjedzie dziś.
- Jak to dziś!
- Spokojnie, myślałeś, że jeśli napisał że będzie tu jutro mówił prawdę?
- Dobra wszyscy na stanowiska!
Wszyscy tak jak wcześniej kazał im Siwon z Heechul'em zajęli swoje pozycje. Drzwi jednym kopnięciem wyleciały z nawiasów i padły z hukiem na ziemie. Zaczęło się...
Padły pierwsze strzały. Jeden z napastników, a było ich około 5 padł na ziemie i przestał się ruszać. Donghae wycelował w jednego i trafił go w ramię. Sam dostał niedługo potem i osunął się w róg pokoju. Podbiegł do niego Eunhyuk.
- Hae! Nic ci nie jest! Donghae!
- Nie drzyj się nade mną! Tylko idź i rozwal tego skukinsyna bo ja nie dam rady!
Eunhyuk odwrócił się i wymierzył prosto w kolesia z ranną ręką. Tamten padł i już nie wstał. Zostało już tylko trzech. Hyuk przeciągnął rannego Donghae do łazienki zamknął go tam na klucz. Gdy wrócił zobaczył dziadka leżącego już na ziemi. Strzelił do jego zabójcy od razu go zabijając strzałem w sam środek głowy. Sungmin kryjąc się przed strzałami siedział za kanapą. Kolejny napastnik leżał w kałuży krwi. Padł kolejny strzał i ostatni napastnik leżał już bez ducha. Ostatnimi siłami zabił go Siwon. Potem już stracił przytomność. Na chwilę zapanowała cisza. Henry stał na środku pokoju, słychać było tylko kogoś kroki. Dosłownie pięć metrów przed nim stał ten który odebrał mu jego rodziców.
- Henry, jak miło cię poznać.
- Bez wzajemności...
- Widzę, że dziadzia ci umarł.... Ah a widzisz? Nie zdążyłeś.... Czy ja nie mam zawsze racji?
- Ojcze....
- O Leeteuk, o ile mi wiadomo to nie jesteś moim synem. Bo twoja matka puściła się z innym. Jego już zabiłem, nie martw się, ona jest następna. Ale może najpierw zabije twojego braciszka, a potem ciebie co? - Wycelował broń w stronę Henry'ego. Sungmin wstał... padły tylko dwa strzały i...

Było już po wszystkim....Sungmin płacząc trzymał martwe ciało własnego brata. Siwon także leżał już bez ducha. Dziadek resztkami sił wyciągnął tylko mały medalionik z matką boską i wręczył go Henry'emu po czym padł bez oddechu.
- Boże.... Leeteuk! Po co ty...! Po co mnie przed nim osłoniłeś! Po co! - Wydzierał się Henry. Eunhyuk podbiegł szybko do martwego ciała przyjaciela. Wszystko działo się tak szybko.
Heechul płakał nad ciałem Siwon'a i dziadka.... Eunhyuk poszedł do łazienki. Donghae wstał o swoich siłach. Był ranny tylko w ramię. Opatrzył go.
- Hyuk?..... Hyuk? Co się stało? Ktoś....?... Nie....- Kręcił głową. - Kto?
- Dziadek, Siwon i....i Leeteuk....- Donghae nie wierzył własnym uszom.
- To nie możliwe... Eunhyuk powiedz, że to nie prawda? Błagam, powiedz to!
- To prawda Hae.
- Ja muszę....

- Gdzie idziesz Hae! -  próbował go zatrzymać jednak nic z tego. Hae stał po środku tych wszystkich trupów. Ujrzał klęczącego i obejmującego ciało Leeteuk'a Sunga. Podbiegł do przyjaciela i objął obu ramieniem.
- Leeteuk... - wyszeptał po czym opadł na ziemie i zemdlał.
- Trzeba zawieść go do szpitala. - Stwierdził Yesung. - I trzeba pozbyć się tych ciał.
- Co?! Nie oddam Leeteuk'a! Nie oddam mojego brata!
- Nie Sungmin, nie musisz go oddawać. Pochowamy go, nie martw się. Jeszcze dziś zajmę się tym.  Pochowamy dziadka Siwon'a i naszego brata. A tamtych zbirów wynieście gdzieś i spalcie ich ciała.
- Co z domem? - Spytał Heechul.
- To proste. - Odezwał się zapłakany Sungmin. Spalmy go....

***
W tym samym czasie Wiktoria i Marcela siedziały już w domu. Obie okropnie martwiąc się. Nie zdając sobie sprawy, że już jest po wszystkim. W Polsce zapadła już noc a w Korei zaczynał się właśnie nowy dzień.... Dzień na który czekać przyjdzie im jeszcze długi czas....

***
Yesung, Heechul, Henry i Kyuhyun pozbyli się ciał tamtych bandytów, a Eunhyuk i Sungmin pojechali z Donghae do szpitala.
Yesung gasząc już ognisko z martwych ciał zwrócił się do reszty towarzyszy.
- Szef... On chciał po tej akcji, żebyśmy to wszystko zakończyli...
- Zakończyli? Co? - Heechul nieco skrzywił się. - Myślisz, że tak łatwo nam to pójdzie? Rozbiliśmy szefa jednej z najbardziej wpływowych mafii tutaj... Jego ludzie nie dadzą nam teraz spokoju. Jak myślisz? Oni nie spoczną dopóki nas nie załatwią.
- Wiem.
- Więc musimy to zakończyć.... Skończyć z nimi, żebyśmy my byli wreszcie wolni.
- Henry... Nie ty... Od początku nie powinniśmy cię w to mieszać.
- Zabił mi prawie całą rodzinę....Czas na zemstę... Bo nie będę mógł spać w nocy. Proszę.
- Młody ma racje. Załatwimy ich, a potem odetchniemy już wszyscy. Yesung nigdy nie chciałeś już nie żyć w strachu?
- Sami nie damy rady...
- Kto powiedział że jesteście sami? - Wtrącił się Kyuhyun. - My wam pomożemy, tylko nas trochę podszkolcie.

Pół godziny później już wszyscy siedzieli w domu u Eunhyuk'a i Donghae.
- Trzeba ją powiadomić... - Odezwał się Sungmin. - Mamę, że Lee.... że on nie żyje.
- Jak przyjdzie to jej powiemy. - Henry usiadł koło brata i objął go ramieniem.
- Kto zadzwoni do dziewczyn? - Spytał Donghae.
- Może na razie im nie mówmy co?
- Musza wiedzieć.
- I tak teraz ich nie sprowadzimy, nie rozwikłamy sprawy do pogrzebu.
- Ale powiadomić je możemy.
- Donghae dobrze mówi. trzeba im powiedzieć. - Eunhyuk wyjął komórkę i wybrał numer najpierw do Cheonsa po czym gdy skończył rozmawiać zadzwonił do Wiki.
- Eunhyuk? Co się dzieje?
- Słuchajcie, nie możecie teraz wracać do Korei.
- Dlaczego? Co się stało?
- Jest tu zbyt niebezpiecznie. Jak będziecie mogły wrócić to na pewno was powiadomimy. Jest jeszcze coś....
- Co? Nie strasz mnie proszę...
- Dziadek, Siwon  i Leeteuk.... Oni nie żyją... - W słuchawce zapanowała cisza. Hyuk kontynuował. - Nie możecie nawet przyjechać na pogrzeb, przykro mi. Nie martwcie się o resztę nic nikomu nie jest.
- Boże.... jak czuje się Sung i Henry?
- Nie są w najlepszym stanie. Tak samo jak reszta. Proszę was, zostańcie tam i do usłyszenia.
Rozłączył się.
- Co??! - Dopiero teraz wszyscy zorientowali się, że w progu stała matka Sunga i zmarłego Leeteuk'a. - Jak to mój synek nie żyje! Jak to! Gdzie mój Leeteuk! Nie prawda! To nie prawda!
Do rodzicielki podbiegł Sungmin i mocno ją przytulił. - Jakoś sobie poradzimy mamo. Damy radę. Nie martw się.


EPILOG: 

Dziś mija rok od tego nieszczęśliwego wydarzenia. Leeteuk został pochowany razem ze swoim dziadkiem, a Siwon tuż obok. Yesung zginął przy jednej z akcji rozbicia mafii. Heechul dołączył się do Eunhyuk'a, Donghae, Sungmin'a, Henry'ego i Kyuhyun'a. Co prawda każdemu brakuje Leeteuk'a, ale życie toczy się dalej. Chłopakom udało się rozbić resztki mafii. Wreszcie czują się wolni. Żyją tak jak zawsze chcieli. 
Dziś 30 września równo rok gdy dziewczyny wyjechały. dziś wracają. 

Dla miłości można robić straszne rzeczy, można zabić lub zostać zabitym, ale prawdziwa miłość nie wygaśnie nigdy i nigdy nie zostanie zapomniana .... bo prawdziwa Miłość nie Zna Granic... 


THE END !!!





3 komentarze:

  1. Leeteuk nie żyję
    O boże : (((((((((((((((((((((((((((((((((
    Cudne opowiadanie i z niecierpliwością czekam na następne ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)