piątek, 27 grudnia 2013

~MNzG 6 ~

[...]
***
- Jejku ile tu ludzi...
- Nie to co w Polsce co?
- Zupełnie inaczej. Ale na co czekamy? Chodźmy na parkiet! Jutro czeka nas uczelnia, powinnyśmy wykorzystać te ostatnie chwilę swobody. - Wiktoria pociągnęła za sobą Marcelę. W drugim końcu sali piątka przyjaciół wypatrywała właśnie jakich dziewczyn.
- O ja widzę niezłą! - Krzyknął Sungmin, szturchając Leeteuk'a w ramię.
- Gdzie? - Donghae zaczął rozglądać się dokoła.
- Widzisz te dwie? Tam, tańczą na samym środku sali. To chyba jakieś turystki, nie uważasz?
- Gdzie?! Nigdzie nie widzę!
- O boże ślepoto! Chodź za mną!- Sung pociągnął Hae za rękaw w stronę
wypatrzonych dziewczyn.
- No patrzcie państwo! Oni mają już z kim tańczyć, a my ?
- Kyu, to nie marudź tylko się rozejrzyj!
- Jesteś taki mądry to proszę bardzo, pierwszy znajdź sobie dziewczynę!
- O patrz ja już mam swoją boginię. - Eunhyuk wskazał na słodką Koreankę tańczącą niedaleko baru. - Ale zobacz Kyuhyun ona jest z kimś, to chyba jej siostra, może przyjaciółka.
- To na co czekamy? Ruszmy te nasze sexi tyłki!
Tylko Leeteuk stał i dalej rozglądał się, ale wcale nie za dziewczyną. po prostu patrzył na dobrze bawiących się ludzi. Nie miał ochoty nikogo poznawać, nie po tym co musiał przechodzić przez jedyną dziewczynę, którą miał dawniej.

- Witam drogie panienki, czy można prosić? - Donghae przyciągnął Wiktorię do siebie i zaczął rytmicznie tańczyć z dziewczyną. To samo zrobił Sungmin, przyciągając Marcelę.
Kawałek dalej Eunhyuk i Kyuhyun tańczyli już z nowo zapoznanymi Koreankami. Mijały piosenki jedna za drugą i żadne z nich nie chciało wymienić się partnerkami. Po przetańczeniu kilku kawałków Donghae zaproponował Wiktorii drinka, chwilę później dołączyli do nich Kyuhyun, Sungmin i Eunhyuk, także ze swoimi partnerkami.
- Dziewczyny nie jesteście z Korei prawda?
-Nie, dopiero dziś jesteśmy tu pierwszy dzień. przyjechałyśmy tu aby studiować. - Wiki posłała ciepły uśmiech do Hae.
- Serio? Jejku to wspaniale! Pewnie nie znacie miasta. Co wy na to żebyśmy jutro ja i Sungmin oprowadzili was?
- Nawet was nie znamy..- Wtrąciła Marcela.
- Ahhh Mianhe, Ja jestem Lee Donghae.
- A ja jestem Lee Sungmin.
- Ja jestem Lee Hyuk Jae, ale wszyscy mówią na mnie Eunhyuk. 
- A ja jestem Cho Kyu Hyun. A wy dziewczyny? - Teraz zwrócił się do całej czwórki dziewcząt. 
- Ja jestem Wiktoria a to moja najlepsza przyjaciółka Marcela. Jesteśmy z Polski.
- A wy? - Zwrócił się teraz do dwóch Koreanek. 
- Ja jestem Jung Sooyeon , a to moja przyjaciółka Kim Cheonsa - Sooyeon wskazała na przyjaciółkę.
- Miło was poznać.
- Was też, mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Już idziecie dziewczyny? - Donghae złapał Wiktorię za nadgarstek. - Możemy was chociaż odprowadzić? Jesteście tu nowe, jeszcze się zgubicie.
- Dobry pomysł Hae, chodźmy zatem. - Przytaknął Sungmin klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- W sumie to nie jest zły pomysł, trochę boję się chodzić sama ciemnymi uliczkami po nieznanym mieście.
- To my też odprowadzimy dziewczyny.- Eunhyuk objął ramieniem swoją partnerkę.
- Ej chłopaki, a Leeteuk? Gdzie on jest?
- Kto to jest Leeteuk? - Spytała ciekawa Cheonsa.
- A, to nasz przyjaciel i brat Sungmin'a ma na imię Park Jung Soo, ale wszyscy na niego mówimy Leeteuk, od małego. - Wytłumaczył Eunhyuk.
- O idzie! - Zawołał Sungmin.
- Hyung! Poznaj nasze nowe koleżanki. Te dwie koleżanki są z Polski wiesz? Przyjechały tu studiować. Fajnie co nie?
- Fajnie Sung. Skoro poznaliście te słodkie panie to może kiedyś zaprosimy je na obiad? Co wy na to?
- O, hyung! Wspaniały pomysł, czemu ja wcześniej na to nie wpadłem?
- No Sung już chodź! - Donghae pośpieszył swojego przyjaciela.
Wszyscy dziewięcioro wyszli z zatłoczonego klubu stojąc teraz na chodniku.
- To wy idźcie w swoje strony, a ja pójdę do domu.
- Na pewno nie chcesz iść z którymś z nas hyung?
- Nie, na pewno, idźcie bawcie się dobrze i szybko wracajcie bo jest późno. A Donghae weź uważaj na Sunga.
- Mówisz jakby to był pięcioletni bachor.
- To mój brat, jedyny jakiego mam i masz go pilnować, już się chwieje po tym drinku sam zobacz. - Leeteuk pchnął lekko Sunga, a ten na chwilę stracił równowagę, na szczęście w porę złapał go Kyuhyun.
- Dobra, hyung daj spokój! Ostatnio zachowujesz się dziwnie. Daj spokój damy sobie radę. - Powiedziawszy to odwrócił się na pięcie łapiąc Marcelę pod rękę i ruszył do przodu. Za nim zaraz podążył Donghae. Eunhyuk i Kyuhyun poszli w inną stronę, zostawiając Leeteuk'a na środku chodnika.
Niecałą godzinę później wszyscy czworo byli już w domu Leeteuk'a i Sungmin'a.
- Ej gdzie on się podziewa? - Nieco zaniepokoił się Sungmin gdy spostrzegł się, że Leeteuk nie wrócił jeszcze do domu.
- Nie ma go? Co ty gadasz?
- Eunhyuk nie żartuje, nie ma go.
- Pewnie zaraz wróci, nie martwmy się na zapas.
- Kurwa jest już po pierwszej, jak mam się nie denerwować!
- Sungmin uspokój się, poczekamy pół godziny, jeśli nie przyjdzie pójdziemy go szukać.
Tak więc wszyscy usiedli na kanapie w salonie wpatrując się na zegarek. Te pół godziny dłużyło się nie ubłagalnie.
W TYM SAMYM CZASIE I NIECAŁĄ GODZINĘ WCZEŚNIEJ:
- No tak, zostawili mnie samego, no trudno.- Leeteuk wolnym krokiem zaczął kierować się w stronę domu.
Gdy był własnie w połowie drogi ogarnęło go dziwne, a zarazem niepokojące uczucie. Jakby ktoś go śledził. przyśpieszył kroku i teraz wyraźnie słyszał kroki za sobą. Ktoś przyśpieszył. Serce ścisnęło mu się w piersi, musiał się bronić. Natychmiast odwrócił się, przed nim także zatrzymali się dwaj mężczyźni, dość postawni. Jeden z nich zaczął się śmiać. Leeteuk bronił się jak tylko mógł, lecz oni byli silniejsi jednym cisem większy z mężczyzn powalił go na ziemię. Drugi złapał go za nogawkę i zaczął ciągnąć w stronę ciemnej uliczki.
- POMOCY! RATUNKU!
-Zamknij się szczeniaku to nic wielkiego ci się nie stanie!
- Dawaj forsę!
- Kiedy ja przy sobie nie mam już ani grosza!
- Nie ściemniaj!
- Na prawdę, gdybym miał oddałbym! Proszę puśćcie mnie!
- No właśnie młody gdybyś miał, miałbyś szczęście, nie masz kasy, nie masz szczęścia. - Drugi napastnik zaczął się śmiać po czym uderzył chłopaka z pięści w brzuch. Przez chwilę Leeteuk nie mógł złapać oddechu, a z jego oczu popłynęły łzy. Napastnik powtórzył czynność i rzucił go z powrotem na ziemie. Drugi z napastników zaczął go kopać. Leeteuk skulił się w kłębek dostawał po brzuchu, twarzy nogach. Kopali gdzie popadnie. Nie miał siły krzyczeć. Czekał na śmierć, bal się. W nieoczekiwanym momencie trzecia postać ukazała się tuż przy nim. Widział tylko cień swojego wybawcy, który raz po raz rozprawiał się z napastnikami, którzy uciekli tak szybko jak się pojawili. Leeteuk nie mógł zobaczyć twarzy osoby która uratowała mu życie bo stracił przytomność.

W tym czasie Sungmin, Donghae i Eunhyuk wyszli na miasto szukać swojego przyjaciela. Kyuhyun został w domu na wypadek gdyby się pojawił. Szukali go dobrą godzinę, zajrzeli do wszystkich pobliskich barów, lecz nigdzie nie znaleźli przyjaciela. Sung był załamany, okropnie się martwił. W oczach kręciły mu się łzy, lecz nie chciał płakać przy chłopakach. Wszyscy się martwili nie wiedząc nawet co mogło przydarzyć się ich kumplowi.
- Sung, wracajmy do domu, to nie ma sensu.
- Nie! Musimy go szukać!
- Słuchaj, może gdy sobie poszliśmy poznał jakąś dziewczynę po drodze i poszedł do niej ?
- To niemożliwe, odkąd Sara go rzuciła nigdy nie spotykał się z żadnymi dziewczynami.
- No to może....
- Nie! Przestań! A jak ktoś go napadł? Teraz dużo opryszków chodzi po drogach!
- Weź nie przesadzaj, przyjdzie pewnie rano, wracajmy do domu.
- A jak nie wróci? - Eunhyuk spojrzał na smutnego Sungmin'a zadającego to pytanie i jednym tchem na nie odpowiedział.
- Wtedy będziemy musieli zgłosić zaginięcie.- Sung spuścił głowę i pierwszy ruszył w kierunku domu.
- Trochę mi go szkoda.
- Mi też Hae, ale Leeteuk wróci, zobaczysz.
Po niecałych 20 minutach byli już w domu. Kyuhyun od razu zerwał się z miejsca.
- I co! Znaleźliście go!
- Nie, a nie przyszedł do domu?
- Nie. - Sung słysząc negatywną odpowiedź z ust przyjaciela zacisnął wargi i poszedł do swojego pokoju.
- Sung? Potrzeba ci czegoś ? - Troskliwie spytał Donghae.
- Nie i najlepiej by było jakbyście mi nie przeszkadzali i zostali tu na noc, nie chce żebyście i wy się zgubili. - Smutny powędrował do swojego pokoju.  Reszta usiadła na kanapie dyskutując gdzie mógł się podziać ich przyjaciel.

W tym samym czasie nieznajomy, który ocalił Leeteuk'a jechał razem z nim w karetce do szpitala. Kompletnie nie wiedział kim jest osoba, którą uratował, nie wiedział czy ma rodzinę.
- Pan jest kimś znajomym? Wie pan kto to jest? Należałoby poinformować rodzinę. - Spytał lekarz.
- Niestety doktorze, zauważyłem, że dwóch mężczyzn go biję próbując wyłudzić pieniądze, więc postanowiłem mu pomóc.
- No tak, dużo się teraz słyszy o takich, aż strach wychodzić w nocy na ulice. To już 5 wezwanie w tym tygodniu. Biedny, miał sporo szczęścia, że byłeś niedaleko.
- Tak, szkoda że jest nieprzytomny, nawet nie wiemy kim jest.
- Trudno żeby po  takim pobiciu był przytomny, jest w ciężkim stanie to widać od razu, lepiej dla niego, że stracił przytomność, nie wytrzymałby z bólu.
- Doktorze, czy on przeżyje?
- Nie wiem, nie potrafię tego powiedzieć. Rany i obrażenia wyglądają na poważne nie wiemy czy nie doszło do krwotoku wewnętrznego, dlatego natychmiast musi trafić do szpitala. Jesteśmy, odsuń się mały. Możesz wracać do domu rodzice pewnie się o ciebie martwią.
- Doktorze!
- Tak?
- Jak ten chłopak się ocknie, niech pan mu powie co się stało, niech natychmiast powiadomi rodzinę.
- To oczywiste. A teraz na prawdę muszę....
- Oh, tak... niech się pan śpieszy, ratuje mu życie.
Nieznajomy patrzył jak lekarze w pośpiechu wnoszą rannego Leeteuk'a do budynku szpitala. Stał tam jeszcze przez chwilę po czym wrócił do domu.

*** PARĘ GODZIN WCZEŚNIEJ ( SIEDZIBA MAFII )

... Henry śledził ruchy warg Siwon'a, które mówiły...
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak odważny mały. Szczerze to nie wierzyłem, że ci się uda. Biedna Sulli, zapłakana, zraniona dziewczyna. Wiesz co mi powiedziała?
- Nie. - Odpowiedział krótko, nadal się bojąc.
- Że nigdy Ci tego nie wybaczy, że jesteś skończonym kretynem, że nie chcę cię znać. Mam wyliczać dalej?
- Sam kazałeś mi z nią skończyć, kazałeś zapomnieć, czemu więc teraz mi to mówisz?
- A tak dla zabawy. Lubię patrzeć jak ludzie cierpią. To sprawia mi frajdę, nawet trochę śmieszy.
- Jesteś okropny!
- Dlatego tu jestem mały. Ty też taki jesteś, ale jeszcze o tym nie wiesz. Płynie w tobie krew twojego dziadka i ojca.
- Ja wca....! - Chciał już coś powiedzieć, jednak się powstrzymał i dopowiedział. - Wcale nie jestem taki jak oni, mogę założyć się, że jestem lepszy od nich i od Ciebie!- Stali teraz twarzą w twarz. - Zrobię wszystko, żeby cię zniszczyć.
- Chcesz mi dorównać? Czyżby? O ile wiem nie wykonałeś polecenia szefa. Gość jeszcze stąpa po ziemi.
- Jak mam go załatwić skoro nawet nie wiem jak ma na imię, ani jak wygląda.
- Ahh tak, racja. Sorry młody mój błąd. Szukaj człowieka o imieniu Park Jung Soo. Jak już się z nim rozprawisz to czeka cię niespodzianka od szefa. Masz to zrobić bez rozgłosu, zrozumiałeś?
- Siwon? - Henry zwrócił się do mężczyzny gdy ten miał już wychodzić.
- Co?
- Mogę wyjść?
- Gdzie? Gdzie będziesz szwendał się o tej porze?
- Dziś wcale nie wychodziłem, chciałbym się przewietrzyć- Skłamał.
- Dobra, ale nie długo.
- Okey- Gdy tylko Siwon wyszedł z pokoju, Henry odetchnął z ulgą. Cieszył się, że może wyjść na powietrze.
Szedł własnie uliczkami bez celu, gdy z dala usłyszał czyjś głos, a raczej krzyk, wołanie. Ktoś wołał ,, pomocy,, Pobiegł w stronę dźwięku, doprowadziło go to w ciemną uliczkę. Ujrzał dwóch mężczyzn, którzy kopali jakiegoś młodego chłopaka. Nie mógł stać bezczynnie. W tym momencie lekcje walki, które dawał mu ojciec na coś się przydały. Szybko pozbył się napastników i zadzwonił po pogotowie. Nie znany mu chłopak leżał nieprzytomny, wokół było pełno jego krwi. Henry chciał znaleźć jakieś dokumenty czy telefon, jednak chłopak nie miał nic przy sobie. 10 minut później przyjechało pogotowie. Karetka zabrała nieznajomego do szpitala. Henry towarzyszył mu. Gdy dojechali na miejsce Henry wrócił z powrotem do domu nieświadomy, że uratował chłopaka, który niebawem miał zginąć z jego ręki....~CDN ~


_________________________________________________________________________
I jak szybko co nie :D Wiem, wiem :D Cieszycie się :D
Ja też się cieszę, trochę... szkoda że nie ma komentarzyków :<
Chciałabym tak bardzo poczytać co myślicie a wam aż tak bardzo się nie chce? Szkoda ;(
Niebawem następny bo mam wenę :) To chyba przez te święta xd



środa, 25 grudnia 2013

~ MNzG 5 ~ + życzonka dla moich kochanych czytelników

Ten ważny dzień na który czekały Wiktoria wraz z Marcelą wreszcie nadszedł. Mama Wiki odwiozła dziewczyny na lotnisko. Rozstanie było dla kobiety najtrudniejszą chwilą w życiu. Zdała sobie sprawę, że zaniedbywała córkę przez ostatnie parę miesięcy. Patrzyła teraz jak dziewczyna znika wraz ze swoją przyjaciółką za wyjściem prowadzącym do samolotu. Otarła tych kilka kropel spływających z jej oczu i wróciła do samochodu. Wiktoria wraz z przyjaciółką usiadły wygodnie na wolnych miejscach. Pełne obaw co może się wydarzyć, co je spotka i czy na pewno sobie poradzą oderwały się od powierzchni Ziemi.

KOREA:

- Donghae, porozmawiajmy.- Poprosiła matka chłopaka. Ten posłusznie usiadł obok niej.
- Tak dalej być nie może. Wiem, że Eunhyuk czasami cię denerwuje, ale nie możesz się tak zachowywać. W końcu jesteś mężczyzną czy nie? Pomyśl to twój jedyny brat, czy warto tak się kłócić o byle co?
Hae spojrzał w stronę swojej rodzicielki, skinął głową i wrócił do swojego pokoju. Usiadł na łóżku w którym kiedyś spał, był w pokoju który kiedyś dzielił ze swoim starszym bratem. Gdy ten wyprowadził się Donghae poszedł za nim bez zastanowienia, nie chciał go opuszczać. Po tym długim rozmyślaniu po prostu wstał i wyszedł żegnając się z matką. Kierował się teraz w stronę domu, w którym mieszkał razem z Eunhyuk'iem. Przez drogę zastanawiał się czemu tak się zachowuje, jak ten głupi bachor. Stanął teraz przed drzwiami. Jeszcze jeden krok, a znajdzie się za nimi. Wszedł jak gdyby nigdy nic i widząc, że jego przyjaciele też tu są uśmiechnął się i przywitał ze wszystkimi.
- Hae, przepraszam. - Donghae spojrzał w stronę swojego hyung'a, który właśnie kierował się ku niemu.
- To ja przepraszam. - Wszyscy byli zdziwieni, nie spodziewali się takiej odpowiedzi, gdyż Hae nigdy nie przepraszał. - Wiem, że was już wszystkich wkurzam.
- Co ty gadasz, wcale...
- Dobra Eunhyuk nie podlizuj się tylko powiedz mi prawdę, wiem o tym. I chciałbym jeszcze coś powiedzieć. Postaram się to z mienić bo wiecie.... - Wszyscy spojrzeli na niego dopytującym wzrokiem. - Zachowuje się jak dupek, czas to zmienić nie sądzicie?
- O mój Boże! Nasz Donghae nam dorasta! - Sung śmiejąc się złapał się za głowę.
- Weź bo ci zaraz strzele!
- Hae dobrze się czujesz? Teraz powinieneś się chyba obrazić. - Hae spojrzał na Sungmin'a lekko się uśmiechając.
- Bo teraz stoi przed Tobą całkiem inny Donghae, jakiego jeszcze nie znasz.
- Bracie, nie wiem co ci mama nagadała, ale chyba muszę jej podziękować.
- Hyung, nikomu nie musisz dziękować. Przecież idziemy na studia, najwyższa pora wprowadzić małe zmiany. Jaka dziewczyna chciałaby takiego mięczaka?
- W sumie to żadna. - Wtrącił Leeteuk.
- Dobra chłopaki no to chyba musimy to jakoś uczcić co nie ? - Kyuhyun już zerwał się ze swojego miejsca.
- Eee.. raczej nie Kyu, mam dość po ostatniej imprezie. - Sungmin wyraźnie nie był zainteresowany tak samo jak reszta.
- To co robimy?
- Hm...To ja polecę szybko do jakiejś wypożyczalni filmów i załatwię jakąś komedię. - Leeteuk wyszedł, a reszta czekała na jego powrót. Gdy wrócił włączyli wybrany przez niego film, ale wcale nie był on śmieszny.
- Kurna! Ty to zawsze coś wybierzesz! - Z miejsca zerwał się po pewnej chwili Eunhyuk.
-Powiedzieli, że to świetny film więc go wziąłem.
- Świetny! Chyba dla osób poniżej 10 lat.
- Dobra, to następnym razem ty idziesz i wypożyczasz.
- Wiedziałem, że to tak będzie. A nie mówiłem, że lepszym rozwiązaniem byłoby pójść się napić?
- Kyu ma rację. - Odezwał się zaspanym głosem Sungmin.
- No to na co czekamy? Idziemy!?  - Z miejsca poderwał się Donghae.
- Hola, hola! Nie bądź taki hej do przodu, bo cię z tyłu zabraknie! Jutro już mamy zajęcia, zapomnieliście?
- Eunhyuk, zawsze musisz wszystko psuć?
- Ale przyjacielu, jak chcecie to idźcie, ale ja i Donghae nigdzie się nie wybieramy.
- Ale hyung...- Jęknął Donghae.
- No i co ci to da że tam pójdziesz i się dziś upijesz? Jutro znów nie będziesz w stanie wstać. Z resztą jesteś dorosły, rób co chcesz.
- No dobra, to co robimy? Bo tego filmu nie mam zamiaru dalej ciągnąć.
- Zróbmy konkurs! Kto zje najwięcej Ramen!
- Donghae, graliśmy w to już tyle razy, chcesz żebym już na prawdę się roztył?- Od razu wtrącił się Leeteuk łapiąc się za brzuch. Miał już dość ramen i tego że cały czas przegrywa.
- To chodźmy już do tego klubu, ale ja was nie będę odprowadzał do domów- ostrzegł ich Eunhyuk.
- Wiedziałem! Wiedziałem, że w końcu ulegniesz.
- Ty tak się nie ciesz Kyu, ja wracam o 21 do domu i nie będzie mnie obchodziło, że leżysz gdzieś pod barem.
- No zobaczymy. - Kyu zmroził przyjaciela wzrokiem. Eunhyuk widząc jego minę uśmiechnął się, po czym zaprosił wszystkich do wyjścia. Na drogach panował straszny tłok, wszyscy kierowali się do klubów, inni wracali z pracy, jeszcze inni dopiero jechali aby pracować.

W TYM SAMYM CZASIE:

Wiki i Marcela już od dwóch godzin były w Seulu. Okropnie się bały, zupełnie nowe, nieznane miasto. Po wylądowaniu poszły coś zjeść do najbliższej restauracji. Jedzenie było zupełnie inne niż w Polsce. Wszystko wyglądało ładnie i smakowicie, tak też smakowało.
- Masz tę kartkę z adresem?
Wiki sięgnęła do kieszeni swoich spodni.
- Jest!
- No to chodźmy do naszego nowego mieszkania.
Obie dziewczyny cieszyły się, gdyż ich marzenie w końcu zaczęło się spełniać. Po dotarciu do niewielkiego mieszkanka rozpakowały się i usiadły wygodnie na kanapie w małym także saloniku.
- Co robimy?
- W sumie to nie wiem, poszłabym na miasto.
- Może do jakiegoś klubu?
- No nie wiem Wiki, jutro zaczynamy zajęcia.
- No chodź wrócimy wcześniej, nie jesteś ciekawa? No nie wierzę. - Błagała Wiktoria, aż w końcu Marcela musiała jej ulec. Tak więc we dwie przygotowywały się teraz do wyjścia. Pół godziny później Marcela zamykała właśnie drzwi. Najbliższy klub oddalony był od ich mieszkania o jakieś 5 uliczek.
Niecałe pół godziny później były już przed wejściem. Ustawiły się w dość długiej kolejce, zanim weszły do środka minęło ok. 15 minut. Impreza rozkręcała się w najlepsze, a dziewczyny dobrze się bawiły.
W tym samym czasie w klubie bawili się także Leeteuk, Sungmin, Donghae, Eunhyuk i Kyuhyun, wszyscy nieświadomi tego co może wydarzyć się w przyszłości.

***

Henry leżał właśnie na łóżku oglądając zdjęcia swojej dziewczyny Sulli. Nie miał serca z nią zrywać, trzymał ten album w tajemnicy przed innymi pod deskami w podłodze. Siwon'owi powiedział, że zerwał z dziewczyną. Nie chciał tego robić i stwierdził, że nie da rady. Na szczęście dziewczyna poszła na inną uczelnie i nie będzie miała zbyt dużo czasu aby się codziennie spotykać. Wiedział, że kiedyś będzie musiał jej powiedzieć prawdę i miał nadzieje, że uda im się jakoś ukryć ich związek dla jej bezpieczeństwa. Jeden błąd mógł kosztować go jej życie. Życie w strachu, nigdy tego nie chciał. Do tego wszystkiego miał załatwić jakiegoś kolesia, który odważył się sprzeciwić Yesung'owi. Nie chciał go zabijać i nie miał zamiaru. Nie był typem mordercy. Musiał szybko coś wymyślić aby uratować chłopakowi jakoś życie. W tym czasie gdy rozmyślał jak to wszystko zrobić, żeby się udało w salonie reszta chłopaków omawiała inne ważne sprawy, a raczej drożyła jeden temat... Jego...
- [...] Yesung daj sobie spokój ten mały tego nie zrobi, ja w to nie wierzę.
- To jest próba dla niego, chyba nie chcesz żebym przypominał tobie jak to z tobą było na samym początku?
- Ale ja go znam, nigdy tego nie zrobi...
- Heechul?
- Tak?
- Pamiętasz jak na samym początku nasz Siwon srał w gacie ?
- Heh no jasne! Miałem z tego niezłą zabawę.
- No widzisz? Henry się dostosuje, nie martw się o to. Posmakuje i sam będzie chciał potem abym rozdawał mu kolejne rozkazy.
- No to się chyba przeliczysz.. Chodziłem z nim przez 6 lat do jednej szkoły, nigdy nie skrzywdził nigdy nawet muchy. Aż się dziwię jak on zerwał ze swoją dziewczyną... O ile w ogóle z nią zerwał...
- O czym ty mówisz?
- O tym drogi kumplu, że nie za bardzo mu wierzę i trochę go znam.
- To twoim zadaniem będzie się tego dowiedzieć. Pójdziesz do niej i po prostu zapytasz się jej. Jeśli to prawda to w porządku, a jeśli ten mały kłamie to rozlicz się z dziewczyną, tylko po cichu.
- Okey szefuniu!
- Ile razy mam ci mówić, żebyś tak do mnie się nie zwracał - Yesung podniósł się z fotela łapiąc za kołnierz rozbawionego Siwon'a. Żaden z nich nie domyślał się nawet, że za drzwiami stoi Henry, który słyszał większość rozmowy. Przerażony szybko wrócił do swojego pokoju. Chodząc z kąta w kąt zastanawiał się gorączkowo co teraz zrobić. Jak wyjść niepostrzeżenie, aby nikt go nie zauważył. Nie mógł tego zakomunikować gdyż wiedział, że ludzie Yesung'a będą go śledzili, a wtedy odkryją prawdę. Nie mógł do tego dopuścić. Na samą myśl, że Sulli mogłoby się coś stać nogi miał jak z waty. Nie myślał racjonalnie, bał się. Nie wiedział kiedy Siwon pójdzie aby to sprawdzić. Nie miał czasu musiał działać. Przeczesał swoje gęste włosy ręką i otarł czoło z którego spływały kropelki potu. W pośpiechu złapał kurtkę, która leżała na łóżku i wyszedł z pomieszczenia. Po cichu przemknął się do korytarza. Z salonu dobiegały głośne śmiechy Heechul'a i Yesung'a. Dziwne, nie było słychać Siwon'a. Henry jeszcze bardziej się przestraszył, a serce podskoczyło mu do gardła. W głowie pojawiały się coraz to nowe wizje jak jego ukochana ginie z rąk Siwon'a. Odetchnął z ulga gdy nagle usłyszał jego głos. Czym prędzej wyszedł z domu i jak najszybciej umiał pobiegł do ukochanej. Drzwi otworzyła mama dziewczyny.
- O Henry! Jak dobrze, że jesteś. Mam do ciebie takie jedno pytanie.
- Nie teraz, musze natychmiast widzieć się z Sulli, czy jest w domu?
Kobieta widząc zakłopotanie i strach w oczach chłopaka natychmiast wpuściła go do domu. Pośpiesznie zawołała córkę. Dziewczyna na widok chłopaka szeroko się uśmiechnęła, jednak zaraz spoważniała zauważając jego wyraz twarzy.
- Henry? Czy coś się stało?
- Nie tu... Musimy porozmawiać na osobności.
- Ale o co chodzi?
- O twoje życie. - Gdy Henry wypowiedział te ostatnie zdanie matka dziewczyny natychmiast złapała go za rękaw.
- Jeżeli chodzi o życie mojej córki też chcę wiedzieć o co chodzi! O co chodzi! W coś ją wplątał! Gadaj!
- Mamo! Przestań proszę,a  ty Henry siadaj i mów szybko o co tu chodzi? Co jest grane?
- Powiem, ale ostrzegam, ze jeżeli ktoś oprócz was dwuch dowie się o tym że wiecie zginiecie i ja też.
- O boże przenajświętszy coś ty zmalował?!
- Mamo nie przerywaj mu niech mówi! Obiecujemy, że nikt się nie dowie. Kochanie jesteśmy jak rodzina.
- Sam niedawno się wszystkiego dowiedziałem i byłem w ogromnym szoku, jednak tego nie da się już odwrócić. Mojego taty zawsze nie było w domu, a teraz dowiedziałem się wreszcie dlaczego i sam zostałem w to wciągnięty, otóż mój ojciec jest [...] - Henry opowiedział wszystko z najmniejszymi szczegółami. Nie da się ukryć, że obie kobiety były w niemałym szoku. Sulli płakała, jej mama złapała się za głowę i nie odezwała się ani słowem.
- Ale Henry co teraz będzie z nami? Oni chcą się mnie pozbyć? Ja nie chcę umierać!
- Kochanie ja te·ż tego nie chce. Dziś lub w najbliższym czasie przyjdzie tu Siwon po to aby dowiedzieć się czy na prawdę zerwaliśmy. Musisz go okłamać i powiedzieć, że to prawda, że z Tobą zerwałem. Musisz być przekonująca i nie możesz dać po sobie poznać, że coś ukrywasz. To dotyczy się także twojej mamy.
- A jak to powiem? To co wtedy?
- Wtedy uratujesz swoje życie. Pamiętaj, pod żadnym pozorem nie kontaktuj się ze mną przez pocztę ani telefon, boje się, że będą mi go sprawdzali. Ja będę się z tobą kontaktował. Gdy będzie taka możliwość będę starał się cię odwiedzić. Wiem, że to będzie dość trudne, jednak jakoś damy radę. Dla ciebie przekroczę wszystkie granice. Obiecuje, że pod koniec tego koszmaru będziemy jedną, szczęśliwą rodziną i nie będziemy musieli się ukrywać.
- Jak chcesz to zrobić?
- Mam pewien plan, jednak nie mogę nikomu go zdradzić. Teraz muszę iść. Nie zobaczymy się przez pewien czas, teraz nie mogę się zbyt narażać. - Chłopak skierował się już w stronę drzwi, zatrzymując się na głos dziewczyny.
- Obiecaj mi Henry...
- Tak?
- Że nikogo nie skrzywdzisz, że nikogo nie zabijesz. Przecież nie jesteś taki.
- To mogę ci obiecać. Będzie trudno, ale to obiecuje ci na wszystko co chcesz. A teraz kochane pamiętajcie co wam powiedziałem, niedługo się zobaczymy.
Henry wyszedł ostrożnie rozglądając się czy oby nikt go nie widzi i okrężną drogą przez parki kierował się w stronę ,, siedziby,, bo domem tego nie można było raczej nazwać. Gdy dotarł na miejsce niepostrzeżenie wdarł się do swojego pokoju. Chyba nikt nie zauważył jego nieobecności. Yesung z Heechul'em nadal siedzieli w salonie, lecz teraz oglądali jakiś film. Siwon'a nigdzie nie było widać.
~ Może poszedł już do domu Sulli? ~ , ~ Co jeśli nie uwierzy dziewczynie i zacznie coś podejrzewać? ~ , ~ A jeśli ją zabije?~, ~ A jeśli zorientuje się, że kłamie, ale nie da tego po sobie poznać i ja nie będę o tym wiedział i pewnego dnia będzie mnie śledził, gdy będę do niej szedł i zabije nas oboje? ~ Takie myśli przychodziły Henry'emu do głowy. Okropnie się bał. Miał nadzieje, że Siwon przyjdzie i powie, że mu wierzy. Czekanie było dla niego wiecznością. To była najdłuższa godzina w jego życiu, po której przeminięciu w progu jego pokoju stanął Siwon z założonymi rękoma. Henry okropnie się bojąc, jednak nie okazując tego czekał co teraz usłyszy. Sekundy dłużyły się i jak w zwolnionym tępię Henry śledził ruchy warg Siwon'a, które mówiły...


_____________________________________________________________________________

OMG ! Skończyłam! Na reszcie skończyłam! Cieszycie się? Ja bardzo! Bardzo mi się to przedłużyło, rozdział miał być jeszcze przed świętami, ale nie chciało mi się bardzo pisać. Wiecie jak to jest jak to jest xd
A z okazji świąt oczywiście chciałabym wam złożyć najserdeczniejsze życzonka. Trochę sþóźnione, ale zawsze jakieś :) A wszystkim czytelnikom którzy tak jak ja kochają Azję i Kpop i ogólnie to co związane życzę w przyszłości aby spełniły się wasze marzenia :) Dążcie do celów, spełniajcie marzenia a może kiedyś uda wam się wyjechać do tego przepięknego kraju zwanego Koreą Południową! <3 Niech się nikt nie poddaje mówiąc że i tak nic z tego nie wyjdzie bo kto wie? Może nie macie racji, jak się czegoś bardzo pragnie to chociaż powinno próbować aby się spełniło! SUPER ŚWIĄT KOCHANI KPOPERSI I MOI KOCHANI CZYTELNICY!
Ps. Możecie dać mi prezent - KOMENTARZ POD ROZDZIAŁEM <3