- Dziecko, w co ty wierzysz? Skąd niby weźmiesz na to pieniądze! A po za tym spójrz na swoje wyniki w nauce. Tam przyjmują tylko geniuszy.
- Mamo nawet nie wiesz z jaką średnią ukończyłam liceum.
To była prawda, odkąd urodził się brat Wiktorii jej matka zupełnie przestała interesować się własną córką. Nie wiedziała nawet o ocenach i dobrych wynikach. WSspierał ją tylko jej wójek, brat jej matki, który dostrzegał jej wysiłek.
Następnego dnia Wiki wstała wcześnie rano nie mogąc się już doczekać. Mieli wyjechać dopiero o 14, a była dopiero 7 rano. Nie wiedząc co ze sobą zrobić leżała na łóżku wpatrując się w sufit swojego pokoju na którym miała powieszszone zdjęcia swojego ulubionego zespołu z Korei ,, SHINee". Po dwugodzinnym, bezczynnym leżeniu wstała w końcu i poszła coś zjeść. Czas płynął tak wolno co trochę ją denerwowało. W kuchni siedziała jej mama oraz braciszek. Kochała go i z jednej strony nie chciała go zostawiać, za to z drugiej nie miałaby co robić bez swojej przyjaciółki. Matka jak zwykle zapatrzona w swojego synka nawet nie zwróciła uwagi na dziewczynę. Już nie miała kochającej rodziny jak kiedyś. Wszystkie problemy i zmartwienia pomagała jej rozwiązać Marcela. Siedziała teraz w swoim pokoju czekając aż zadzwoni jej przyjaciółka. W pewnej chwili usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Zbiegła szybko na dół żeby je otworzyć.
- Cześć!
- Siemka, gotowa?
- Jasne, czekaj chwilkę.
Wiktoria pobiegła do swojego pokoju po walizkę. Na chwilę jeszcze weszła do kuchni aby pożegnać się z mamą.
- Pa mamo! Już jadę, zadzwonię kiedy będę wracała.
Kobieta robiła akurat coś do zjedzenia dla małego i nawet nie zwróciła najmniejszej uwagi na córkę. Do tego jeszcze mały zaczął płakać.
- Dobra, dobra! Wiki, możesz go uspokoić? Ja mam całe ręce brudne.
- Ale mamo...
- To jedź! Nie zawracaj mi głowy! Nawet małego nie potrafisz uspokoić!
Wiktoria spojrzała na swoją matkę. Nigdy nie sądziła, że kobieta będzie odnosić się do niej w taki sposób. Wyszła z pomieszczenia ze łzami w oczach.
- Co jest? - Spytała Marcela, gdy tylko to zauważyła.
- Nic takiego, po prostu moja mama....
- Znowu cię olała?
- No nic, tak widocznie musi być. Chodź twój tata pewnie już na nas czeka.
Wyszły z domu, ojciec Marceli zapakował wszystko do bagażnika i ruszyli w drogę. Pan Słowik zadawał dużo pytań i jakoś ten czas leciał. Na wieś w której mieszkał jechało się około dwie godziny.
- Tato? A ile będziemy mogły zostać?
- Ile chcecie. To nie sprawi mi żadnego problemu, wręcz przeciwnie, babcia też będzie się cieszyć.
- A właśnie co u niej? Dobrze się czuję?
- Teraz już tak, ale w zimę było z nią kiepsko. Obawiam się córeczko, że babcia nie ma już po prostu siły, ma 90 lat.
Na twarzy Marceli pojawiło się zmartwienie.
- Ale nie martw się, gdy tylko cię zobaczy na pewno wrócą jej siły.
Dziewczynę słowa ojca wcale nie uspokoiły. Chciała jak najszybciej zobaczyć się z babcią. Gdy tylko dojechali na miejsce Marcela i Wiktoria pobiegły przywitać się ze starszą kobietą. Opowiedziały jej ze szczegółami cały miniony rok. Na wieczór postanowiły, że przejdą się w swoje ulubione miejsce. W tamte wakacje chodziły tam codziennie. Była to duża łąka na skraju lasu, gdzie panowała idealna cisza, której w mieście nigdy nie było.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoEoPX1pSp9L8Yoi99TZ6yoFFECLNBFhfdJa3WEidVPPO8AU2HfBy7-VN1MzQZU6ho7h3vRJ-171-3lsGV-BNhmLT5AFJZZypmlUlPaUK08nImyVwFKpjLe2w_GMHD0nvIioAK1cOH_RXe/s1600/1.jpg)
- Mam wrażenie, że rodzice już wcale przestali się mną interesować.
- Co ty gadasz, kochają cię, ale teraz...
- No właśnie, teraz mają małego Krystianka.
- Nie smuć się, babcia woła nas na chwilę do siebie.
Obie poszły do pokoju babci. Właśnie odpoczywała, była już w takim wieku, że nawet przejście z jednego końca podwórka męczyło ją.
- Dobrze się czujesz babciu? - Spytała Marcela po czym usiadła obok kobiety. Wiki przysiadła na łóżku które znajdowało się na przeciwko.
- Wnusie, jak widać robię się już coraz słabsza.
- Co ty babciu, jeszcze wrócą ci siły.
- Marceluś, ja wiem co mówię. Przeżyłam na tym świecie 90 wiosen. Wiele w życiu widziałam, wiele wycierpiałam, ale też dużo się nauczyłam. Wnusie długo ja już na tym świecie nie będę pomieszkiwać.
- Babciu, nie mów tak. - Jednak kobieta znów przerwała.
- Już dawno spisałam testament, nie chce jednak żebyście czekały aż odejdę. Wakacje mijają, a wy wybieracie się przecież na studia prawda? Tak więc moje wnusie za młodu, jeszcze jak byłam w pełni sił, miałam bardzo dobrą pracę. Wszystkie oszczędności składałam w moim małym tajemniczym schowku. Żyłam skromnie, czekałam i zbierałam je dla moich wnuków. Chciałabym wam przekazać te pieniądze. Macie marzenia i cel w życiu prawda? Jedźcie na wymarzone studia. Pracowałyście ciężko, należy się wam.
- Ale babciu...
- Moje dziecko, za nim odejdę chcę was o coś poprosić. Obiecajcie mi, że nigdy nie zrezygnujecie z marzeń. I jeszcze jedno. Wiecie, że pieniądze są wasze, jednak same musicie je znaleźć.
- A skąd będziemy wiedzieć, że to te?
- Wnusiu, oczywiście, że będziecie.
- Ale one mogą być wszędzie.
- Wiem, ale to już wasza w tym głowa, żeby je odnaleźć. Wydajcie je tam w Korei mądrze i z rozsądkiem.
Dziewczyny opuściły pokój babci zastanawiając się jak to wszystko się teraz potoczy. Nie wyobrażały sobie życia bez babci.
- To pewnie jej minie, przecież nie może umrzeć, nie może nas tak zostawić.
- Podobno ludzie przeczuwają takie chwilę.
- Weź Wiki nawet tak nie mów.
- Ale co zrobimy gdy nie znajdziemy tych pieniędzy?
- Wygląda na to, że nie mamy wyjścia. Mamy jeszcze dwa tygodnie do końca wakacji. Mało czasu, ale zawsze coś.
- Pomyślimy nad tym w bardziej ustronnym miejscu, chodź. - Marcela pociągnęła swoją przyjaciółkę za sobą. Parę minut później były nad małym jeziorkiem w środku lasu. Ktoś, kiedyś wybudował tam małe molo.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD9lcVWYsMepQbi8VlPuC1ciTSTiPM8HQZaKdmASqrxkyheG90sVz9XpfPP25aMbxO4UtxPpaA86fWHG0-4cRGQ2RSbVw1gtlAtsK-NGbe-xEVtKUpCD0Uz0F2Cc4qWDzZWgWQ2uC8q7mu/s1600/2.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7Nz9qyb0fxN2m6yWV02jA1bZikbPNZs500dSwNjpRfDYsvm3kAUc1Wjmk9hIFkSSrlzvx1KVopQrA6jiMgWBkR1N-Bh8D2aeuQRgvW0BQOOAAmDr17Zgq6zcnKh_7YIO24pPw07v8h8CX/s1600/33.jpg)
- Twoja babcia ma jakieś ulubione miejsce?
- No tak, jej ulubionym miejscem jest strych. Jejku Wiktoria! Co ja bym bez ciebie zrobiła! - Marcela zerwała się z miejsca i pociągnęła Wiktorię z powrotem do domu. Dotarły tam w oka mgnieniu. Obie skierowały się na górę. Chyba z godzinę przeszukiwały strych, jednak nic nie znalazły.
- Tu nie znajdziemy tej skrytki.
- Nie możesz tak rezygnować. - Wiki dalej się rozglądała.
- Ej Marcela! Chyba coś mam!
W drewnianej ścianie wyryty był malutki znak ,,X"
- To tylko znak, to przecież nic nie znaczy.
- Tak piraci oznaczają miejsce ze skarbem. A co jeśli babcia ukryła pieniądze w ścianie?
Wiktoria puknęła w deski, jedna z nich drgnęła. Nie była przybita Dziewczyny odłożyły ją na bok. Ich oczom ukazał się niewielki sejf.
- A skąd mamy znać szyfr?
- Może to data urodzenia babci? Sprawdź. - Marcela sprawdziła jednak nic z tego.
- A może wpisz swoją datę urodzenia? - Marcela wpisała i udało się. Obie prawie co nie zemdlały z wrażenia, gdy zobaczyły ile pieniędzy znajduję się w tej tajemnej skrytce. Po chwili wpatrywania się Wiktoria wyjęła jego zawartość.
- Przecież my nigdy tego nie policzymy.
- Wiem, tego policzyć nie dałby rady nawet najlepszy matematyk.
- Ja nie mogę tego przyjąć. To twoja babcia, ty jesteś jej wnuczką. Ja tak na prawdę jestem dla niej obcą osobą, to należy do ciebie.
- Wiktoria o czym ty mówisz, nie słyszałaś babci? Podarowała je nam, a nie tylko mi.
- Trzeba je gdzieś schować. Najlepiej na kącie w banku.
- Masz rację, pomoże nam mój tata.
Zaraz obie pobiegły do ojca Marceli. Gdy usłyszał jaki prezent sprawiła im babcia aż usiadł z wrażenia. Oczywiście pomógł założyć im konto i cała suma wpłynęła na nie w przeciągu 24 godzin. Babcia czuła się coraz gorzej, nawet lekarz nie pomagał. Wiki i Marcela nie mogły zostać dłużej za dwa dni miała przyjść odpowiedź czy dostały się na studia. Obie były zestresowane. Marceli trudno było pożegnać się z babcią oraz ojcem. No cóż jednak musiała wracać.....
______________________________________________________________________________
Oto 2 rozdział :D Wiem, że trochę mi nie wyszedł i sorry, że tak długo musieliście czekać.
Nie wiem kiedy następny, nie mam internetu dobrze, że udało mi się opublikować ten rozdział...
Przepraszam za błędy jeśli jakiekolwiek się pojawią.
Liczę na waszą opinię :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)