niedziela, 8 września 2013

Rozdział 20

Przez resztę nocy nie spałam. Z samego rana pojechaliśmy do Sungmin'a, nadal bez zmian. Lekarze mówili, że minię jeszcze trochę czasu za nim się wybudzi. Pisali o tym w gazetach, mówili w telewizji. Fanki płakały i nawet niektórzy przychodzili pod dom Super Junior, żeby się za niego pomodlić. Ola cierpiała, a ja nie wiedziałam jak ją wesprzeć. Heechul'owi i Donghae też nie było łatwo. Siedzenie w szpitalu i czekanie nie miało sensu. Zabrałam chłopaków i pojechaliśmy do nich. Wszyscy wyglądali tak jakby uszło z nich życie. W domu panowała cisza, nawet Mika nie miała na nic ochoty. Leżała tylko z otwartymi oczkami. Biedna, odkąd Sung był w szpitalu nic nie chciała jeść. Siwon próbował wcisnąć jej kawałek kabanosa, lecz nie przyniosło to żadnych rezultatów, nawet nie powąchała. Leeteuk powiedział, że jeżeli stan Sungmin'a polepszy się lub pogorszy będzie natychmiast poinformowany. Wszyscy żyli tym wypadkiem,tą sytuacją, nawet Hae i Eunhyuk przestali się na siebie złościć. Dopiero teraz przypomniało mi się, że Hae ma dziś urodziny.
- Donghae, wszystkiego najlepszego. - Powiedziałam.
- O nie! Hae dziś masz urodziny, przepraszam. Przez te całą sytuacje zapomniałem.- Powiedział Leeteuk.
- Nic się nie stało.
Widać, że Hae wcale nie cieszył się ze swoich urodzin. Wyszedł z salonu i skierował się na górę.
- Pójdę za nim. - Odezwał się Eunhyuk.
NARRACJA EUNHYUK:
Zupełnie zapomniałem o urodzinach Donghae. Jak mogłem? Zawsze pamiętałem, a teraz? A jeżeli poczuł się urażony? Siedziałem w salonie i myślałem o tym wszystkim . Donghae poszedł na górę. Pomyślałem, że to wspaniała okazja, żeby z nim porozmawiać. Poszedłem za nim. Dziś jego urodziny, a ja nie miałem prezentu. Stałem teraz przed drzwiami prowadzącymi do jego pokoju. Zapukałem lekko i uchyliłem je. Wszedłem do środka i spojrzałem na niego. Nie bardzo wiedziałem jak zacząć rozmowę.
- Wszystkiego dobrego. - Wyszeptałem. On także odpowiedział mi szeptem.
- Dziękuje. - Przysiadłem obok niego. Jeszcze przed chwilą nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, a teraz słowa same wydobywały się z moich ust.
- Przepraszam, za wszystko cię przepraszam. Wiem, że gdy byliśmy razem... Wiem, że czasami dawałem ci w kość i wkurzałem cię. Rozumiem, miałeś mnie już dość. Nie byłem dobrym partnerem, teraz to wiem. Zrozumiałem to, ale już było za późno. Wiesz cierpiałem, bardzo cierpiałem po tym jak mnie rzuciłeś, ale nie mam ci tego za złe. Po rozstaniu nie układało się pomiędzy nami tak jak przed naszym związkiem. Może i mnie już nie kochasz, może i już pomiędzy nami wszystko skończone, ale nie chce stracić przyjaciela. Hae chcę abyśmy znowu byli przyjaciółmi, nie chcę się więcej z tobą kłócić. Nawet nie wiesz jak cierpię patrząc jak ty cierpisz. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Daj nam szansę jako przyjaciołom, ja nie chce żeby to się tak skończyło.
- Ja też nie chce. - Usłyszałem łamiący się głos przyjaciela. - Ja też nie chcę się już kłócić. Nie jest mi z tym dobrze, też za tobą tęsknie. Dziękuje, że mi to powiedziałeś.
Przez chwilę jeszcze wpatrywałem się w płaczącego Donghae, po czym przytuliłem go do siebie. Zrobiło mi się lżej, o wiele lżej.
- Wiesz hyung, to najlepszy prezent jaki kiedykolwiek otrzymałem.
- Jak to? Przecież ci nic nie dałem.
- Dałeś. Dałeś to, ze nadal możemy być przyjaciółmi. Dałeś mi szansę po tym w jaki sposób cie potraktowałem. Wybaczysz mi kiedykolwiek?
- Gdybym ci nie wybaczył nie przyszedłbym tutaj i nie prosiłbym.
- Wiesz za co cię kochałem?
- Nie.
- Własnie za to, że potrafisz wybaczać. Nie potrafisz nienawidzić, to czyni cię wyjątkowym.
- Ty też dawałeś mi zawszę tę szansę. Wybaczałeś mi wszystko, a ja nie umiałem tego docenić dopóki cię nie straciłem. Głupiec ze mnie.
- Widocznie tak musiało być żebyś w końcu to zrozumiał i nie popełnił więcej takich błędów. Szanuj go Eunhyuk, kochaj Onew ale pamiętaj, nie popełniaj takich błędów.
- Jasne. - Spojrzałem na przyjaciela. Uśmiechał się a po policzku spływała mu łza za łzą.
- Nie płacz- Powiedziałem niemal się śmiejąc i przytuliłem go z powrotem. Na chwilę zapomnieliśmy co dzieje się wokół nas. Wspominaliśmy stare czasy, jak się poznaliśmy i jak nasz zespół zasłynął pierwszy raz. Wspominaliśmy nasz pierwszy koncert i tremę jaka wtedy nam przy tym towarzyszyła, tę rzeszę fanów, której w ogóle się nie spodziewaliśmy. Nawet wspominaliśmy jak Sungmin przyniósł do domu świnkę. Leeteuk dostał szału i zrobił się czerwony ze złości. Śmieliśmy się przy tym.
- A pamiętasz jak kupiłeś tę kurtkę?
- Którą?
- No tą taką skórzaną, wmówiliśmy Sungowi, że to z jakiegoś zwierzątka. Pamiętasz jak płakał?
- Pamiętam, potem się wściekł i ją spalił a zapłaciłem za nią sporo kasy. Potem to ja byłem na niego wściekły.
- A gdy dowiedział się że go wkręciliśmy to płakał bo czuł się winny, że ci ją spalił.
- I chodź tłumaczyłem mu, że nic się nie stało on i tak płakał, pamiętasz?
- No, jak mógłbym zapomnieć.
- Szkoda, że teraz nie może się śmiać z tego razem z nami.
- Hae, na pewno nie raz jeszcze z nami będzie się śmiał.
- Nie wiem czy będzie chciał akurat ze mną spędzać czas. Nie wybaczy mi tego. Zniszczyłem mu życie. Jak się wybudzi czeka go duże rozczarowanie i cierpienie.
- Sungmin nie potrafi się gniewać. Kocha cię jak przyjaciela i na pewno kiedyś ci wybaczy.
- Ale obawiam się, że ja sobie tego nigdy nie wybaczę i gdy zawszę będę na niego patrzył będę czuł się winny. Zawszę będę miał przed oczami te chwilę gdy zobaczyłem go wtedy w szpitalu.
- Będę cię wspierał, obiecuje. Nie zostawię cię samego.
- Dziękuje. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
NARRACJA DONGHAE:
Prezent jaki dostałem od Eunhyuk'a dzisiejszego dnia był najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek ktoś mi podarował. Nie było to nic materialnego. Tych parę słów sprawiło, że poczułem się inaczej. Ulżyło mi a za razem uszczęśliwiło mnie to że nadal mogę się z nim przyjaźnić. Wybaczył mi i to było najważniejsze. Myślałem, że już nigdy nie zamienię z nim przyjemnego słowa, że już nigdy mnie nie przytuli. To były najgorsze, a za razem najlepsze urodziny w moim życiu. Też chciałem się z nim pogodzić, próbowałem wiele razy, lecz zawsze brakowało mi odwagi. Cieszyło mnie to, że mogę się z nim śmiać, że mogę wypłakać się w jego rękaw i że nie będę musiał tego ukrywać. Tylko przy nim nie wstydziłem się niczego. Na wspólnych rozmowach spędziliśmy cały dzień. Od bardzo długiego czasu nie rozmawialiśmy tak długo. Warto było wyjaśnić sobie parę spraw. Eunhyuk został ze mną dopóki nie zasnąłem.
Następnego dnia obudziłem się strasznie głodny. Szybko poszedłem do kuchni, żeby przygotować sobie coś do zjedzenia. Jadłem właśnie ostatnią kanapkę, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Wszyscy jeszcze spali więc poszedłem otworzyć. Dziwiło mnie kto może tak wcześnie do nas witać.
- Witam, czy pan Lee Donghae?
- Tak, to ja. O co chodzi?
- Oto przesyłka dla pana. Proszę tu podpisać. - Listonosz wręczył mi dużą kopertę. Podpisałem odbiór i podziękowałem. To była przesyłka od mojego przyjaciela. W końcu przetłumaczył notatki matki Wiktorii. Już miałem dzwonić do dziewczyny, gdy nagle usłyszałem darcie się Leeteuk'a.
- Chłopaki wstawać! RUCHY!- Lider biegał z pokoju do pokoju budząc wszystkich.
- Co jest? Czemu się tak drzesz?- Pytałem.
- Stan zdrowia Sungmin'a się znacznie pogorszył. - Zamarłem słysząc słowa lidera. Rzuciłem otrzymaną paczkę gdzieś w kąt i pobiegłem czym prędzej się ubrać. Gdy wróciłem wszyscy byli już gotowi. Wszyscy pojechaliśmy czym prędzej do szpitala. Modliłem się żeby wszystko wróciło do normy. Bałem się, ręce mi się trzęsły i byłem zdenerwowany. Gdy tylko zaparkowaliśmy na parkingu wybiegłem z auta. Dobiegłem pierwszy do sali w której leżał mój przyjaciel. Zamarłem gdy zobaczyłem, że sala jest pusta. Zacząłem panicznie rozglądać się szukając kogoś, kto mógłby mi powiedzieć co się z nim dzieje. - To nie możliwe. - Pomyślałem. - Przecież on nie mógł umrzeć...
- NIE! - Wydarłem się na cały głos. Chwilę później podbiegł do mnie Eunhyuk. Płakał i starał się mnie uspokoić.
- Gdzie on jest? Gdzie nasz Sung? GDZIE SUNGMIN!!! LEE SUNGMIN!!! - Krzyczałem. Heechul podbiegł do szyby. Przyglądał się w puste łóżko po czym opadł na ziemię, też zaczął zanosić się płaczem.
- Proszę się uspokoić. - Podeszła do nas pielęgniarka, która wcześniej udzielała nam informacji.
- Proszę być spokojnym, pan Sungmin żyje, ale został przeniesiony ze względu na to, że jego stan się pogorszył. Doszło do zatrzymania akcji serca, teraz jest już wszystko w porządku.
- Żyje? - Spytałem z nadzieją.
- Tak, jeśli się pan uspokoi, będzie pan mógł go odwiedzić.
Pielęgniarka odeszła, Heechul podszedł do mnie.
- Hae ja cię kiedyś zabiję, uwierz mi. - Po czym przytulił mnie. Wielki kamień spadł mi z serca. Razem z resztą grupy poszedłem do Sungmin'a. Nadal spał, wyglądał jak śpiąca królewna a my byliśmy jak te krasnoludki. Ta bajka skończyła się dobrze i miałem nadzieje, że i ta będzie miała szczęśliwy koniec. Chciałem zostać z nim sam na sam. Poprosiłem chłopaków żeby wyszli, nie sprzeciwiali się. Usiadłem obok przyjaciela, a po moim policzku spłynęła kolejna łza.
- Sung tak bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem, uwierz mi. Nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz. Jestem draniem wiem, wiem też, że teraz mnie znienawidzisz, ale posłuchaj. Nie poddawaj się, słyszysz? Zrób to dla Oli, dla Miki, dla chłopaków, dla siebie. Nie rób tego dla mnie. Sungmin do końca życia będę czół się winny. Jeżeli teraz się poddasz ja, my nie otrząśniemy się z tego. Gdy tylko wyzdrowiejesz wezmę na siebie całą winę. Zgłoszę się i powiem, że to ja spowodowałem ten wypadek. To jedyna słuszna kara dla mnie przyjacielu.
Mówiąc te słowa coraz więcej łez napływało mi do oczu. To co się stało chwilę po moim wyznaniu zszokowało mnie. Trzymałem swoją dłoń na dłoni Sunga, gdy jego dłoń ścisnęła moją. Co prawda dość lekko, ale wyczuwalnie. Usłyszałem cichy szept.
- Nie...
- Sungmin? - Spojrzałem na przyjaciela, jego oczy lekko uchyliły się.
- Nie obwiniaj się..
- Sung...Ty... TY?
- Hae ja czuje.... ja czuje że nie dam rady.
- Sung co ty mówisz! Dasz. Musisz, trzymaj się.
- Proszę, nie wińcie się z Heechul'em.
- To ty obiecaj mi, że nas nie zostawisz.
Patrzyłem jak Sung próbuje się do mnie uśmiechnąć. Szybko zawołałem lekarza i chłopaków. Heechul widząc Sungmin'a płakał ze szczęścia. Lekarz jak najszybciej i kazał nam wszystkim opuścić salę. Czekaliśmy ze zniecierpliwieniem na werdykt lekarza. Gdy wyszedł zwrócił się do nas.
- Najgorsze minęło. Stwierdzam,że wróci do zdrowia. - Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Do szpitala zdążyły przybyć Ola i Wiktoria, Leeteuk zawiadomił je. Na początku przestraszyły się, lecz gdy usłyszały, że Sung się wybudził poczuły się o wiele lepiej.
- Sungmin potrzebuje teraz wypoczynku, dostał leki przeciwbólowe. Zabierzemy go na tomografie, żeby sprawdzić czy już nic mu nie grozi. Oczywiście poinformujemy państwa o wszystkim. - Dokończył lekarz.
- No cóż nic tu po nas i tak nas do niego teraz nie wpuszczą. Niech odpoczywa. - Stwierdził Yesung. Wróciliśmy więc wszyscy do domu.
NARRACJA WIKTORIA:
Z dnia na dzień Sungmin powracał do zdrowia. Ola cieszyła się mogąc z nim rozmawiać. Prawie całe dnie spędzała u niego w szpitalu. Donghae także chodził z uśmiechem na twarzy. Szkoda mi było jedynie Heechul'a, ten nadal nie chciał sobie wybaczyć. Nawet słowa Sungmin'a nic nie dawały. Za tydzień Sungmin miał wyjść ze szpitala. Planowaliśmy zrobić mu przyjęcie niespodziankę. Nie zapraszaliśmy nikogo. Chcieliśmy żeby odbyło się tylko w naszym gronie. Wszyscy już nie mogli się doczekać, a tu jeszcze ten tydzień trzeba było czekać. Menadżer też się cieszył. W tym roku zespołowi nie szło za dobrze. Do tego doszedł wypadek. Teraz już wszystko wracało do normy. Siedziałam na łóżku już u siebie w pokoju. Trzymałam w ręku ten tajemniczy kuferek. Zastanawiałam się czemu ja go jeszcze nie otworzyłam? Może dlatego, że się bałam? Nie. To nie był jeszcze ten czas. Czułam, że muszę otworzyć go w odpowiednim momencie. Jednak nawet wtedy nie wiedziałam, że nastąpi on tak szybko.

*********************************************************************************
Dobra dodałam jak widać rozdział 20. Ja widzę że wcale nie komentujecie co mnie dobija i nie pomaga. Szkoda, że nie mogę poznać waszego zdania. Wiem co myślicie ,, E tam nie skomentuje bo i tak ona wie co o nim sądzę,, Jednak ja wolę jak są te komentarze serio. To jest chwila a dla mnie to słowa wsparcia które mi pomagają....
Liczę, że się podoba. Chciałam jeszcze coś dodać. Nie wiem, ale to już ostatnie rozdziały. Zamierzam zakończyć te opowiadanie, ale to jeszcze was o tym poinformuje.

4 komentarze:

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)