środa, 4 września 2013

Rozdział 19

Następnego dnia z samego rana do szpitala przyjechał Leeteuk i Yesung. Oburzyło mnie to. Gdzie była reszta?
- Gdzie reszta!
- Nie denerwuj się. Przyjadą jak się wyśpią, nikt nie zmrużył oka w nocy, po tym jak zawiadomiliście nas o kolejnej operacji. 
- Jak oni mogą spać w takie sytuacji! 
- Hae, nie denerwuj się. Każdy musi odpocząć. Teraz ja poczuwam, a wy idźcie, połóżcie się. 
- Nie! Oszalałeś? To przeze mnie, ja muszę być przy Sungu!
Byłem zrozpaczony. Nie wiedziałem ile jeszcze wytrzymam. Byłem strasznie zmęczony i wściekły na samego siebie. Martwiłem się i modliłem, żeby wszystko poszło jak trzeba. 
- To może wy chłopaki? - Zwrócił się do Heechul'a, Siwon'a i Eunhyuk'a. Żaden jednak nie chciał, nadal siedzieli i wyczekiwali. 
- A jak poszła wczorajsza operacja? - Spytał Yesung. 
- Nie najgorzej. Krwotok udało się zatamować, ale może być ich więcej. 
- Widzieliście już? - Spytał Kyuhyun który akurat przyszedł do szpitala. W ręku trzymał gazetę. Wyrwałem mu ją z ręki i na pierwszej stronie ujrzałem artykuł. 
Tragiczny wypadek Lee Sungmin'a! Samochód wypadł z drogi! 
Jak donoszą źródła i świadkowie tego nieszczęsnego wypadku do zdarzenia doszło wczoraj w godzinach wieczornych. Gwiazda zespołu Super Junior Lee Sung Min wypadł z trasy na ostrym zakręcie. Śledczy badający sprawę stwierdzili, że na liczniku było ponad 140km/h.-Wypadek był sprawką nieostrożnej jazdy i mógł skończyć się tragicznie. - Mówi jeden ze śledczych. 
Nadal nie wiadomo jednak jak czuje się Sungmin. Czy przeżyje? Podobno został ciężko ranny. Nikt jednak nie chce odpowiadać na te pytania, ani menadżer jak i pozostali członkowie Super Junior. 
Wszyscy fani Sungmin'a są pogrążeni w smutku, oraz życzą mu szybkiego powrotu do zdrowia. 

Do artykułu załączone były zdjęcia rozbitego samochodu. Widząc je nie mogłem sobie wyobrazić tego wszystkiego. Serce pękło mi na milion kawałków. Heechul podszedł do mnie, on także spojrzał na artykuł. Schował swoją twarz w dłoniach jak tylko zobaczył zdjęcie i zaczął głośno płakać. Siwon przytulił go do siebie, mnie zaś objął Eunhyuk. Przytuliłem się do niego jak tylko mogłem najmocniej. Pamiętam, że kiedyś gdy było mi źle zawsze mi to pomagało. Teraz też poczułem lekką ulgę. 
- Wiem, że jest wam ciężko, mi też, jednak nie możemy aż tak się załamywać. On wyzdrowieje. - Powiedział Leeteuk. 
- Łatwo ci mówić bo to nie przez ciebie on tu leży!- Wtrącił Heechul. 
- No właśnie. - Mruknąłem nadal przytulony do Eunhyuk'a.
NARRACJA OLA:
Gdy tylko usłyszałam o wypadku Sungmin'a spanikowałam. Cały czas nie mogę przestać o tym myśleć. Nie spałam całą noc, nie mogłam zmrużyć oka nawet na moment. Podobno miał drugą operacje. Siedziałam z zaciśniętymi pięściami wpatrując się raz w telefon, raz w zegarek. Miałam nadzieje, że ktoś zadzwoni i poinformuje mnie o przebiegu operacji. Wiktoria też się martwiła. Sung zawsze był opanowany, ale od pewnego czasu bardzo się zmienił. Bardzo łatwo było można wyprowadzić go z równowagi. Rano od razu chciałam pojechać do szpitala, jednak Wiktoria powiedział, że to i tak nic nie da, że pojedziemy trochę później bo i tak teraz do niego nie wejdziemy. Cały czas płakałam, martwiłam się. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca.  Zadawałam sobie pytania. - Dlaczego on? Przecież zawsze był spokojny, nikomu nic nie zrobił. Czemu to jego los tak ukarał? Byłam wściekła na Donghae i Heechul'a choć wiedziałam, że nie byli świadomi konsekwencji. Nikt nie wiedział, że akurat zdarzy się tragedia, ale mogli nie nabijać się z niego. Przecież wiedzieli, że Sungmin jest bardzo wrażliwy. O 10 rano ja i Wiki pojechałyśmy do szpitala. Gdy tam dotarłyśmy chłopaki nadal siedzieli na korytarzu. Lekarze nie pozwolili im wejść wszystkim. Odwiedzać było go można pojedynczo lub w parach. Pierwszy wszedł Leeteuk i Siwon. Gdy wyszli Donghae i Heechul chcieli wejść jednak Wiki poprosiła żeby nas przepuścili. Zgodzili się od razu. Bałam się, tak strasznie się bałam. Nie mogłam jednak na to patrzeć. Weszłam do sali i gdy zobaczyłam leżącego tam Sungmin'a wybiegłam z niej. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Yesung podszedł do mnie i przytulił.
- Nie martw się, wyjdzie z tego.
- A widziałeś go? - Powiedziałam zanosząc się coraz bardziej.
- Nie, nie widziałam, jeszcze nie.
Po chwili z sali wyszła Wiktoria, również płakała.
NARRACJA DONGHAE:
Do szpitala przyjechała Ola i Wiki. Chciały wejść pierwsze więc je przepuściliśmy. Serce zabolało mnie gdy chwilę później Ola wybiegła stamtąd okropnie płacząc. Bałem się co mogę zobaczyć, że ten widok na zawsze pozostanie mi w pamięci. Heechul także był przerażony. Przełknąłem ślinę i przekroczyłem próg drzwi prowadzących na sale gdzie leżał Sung. Nogi się pode mną ugięły gdy zobaczyłem przyjaciela. Na szczęście Heechul złapał mnie w odpowiednim momencie. Podszedłem bliżej. Ten widok był okropny. Biedny Sung miał nogę w gipsie a na twarzy pełno zadrapań i zabandażowane oko. Głowa także była zabandażowana. Na rękach miał drobne skaleczenia. Był cały poobijany. - I to wszystko przeze mnie... - Usiadłem przy łóżku, obok mnie Heechul.
- Myślisz, że nam kiedyś wybaczy?
- Nie wiem, oby bo nigdy sobie tego nie wybaczę. - Spojrzałem chwilkę na Heechul'a. Do sali weszła pielęgniarka. Postanowiłem się czegoś dowiedzieć.
- Przepraszam.- Zwróciłem się do kobiety. - Czy on z tego wyjdzie?
- Trudno mi stwierdzić. Na razie jest w stanie bardzo złym. Obrażenia są bardzo poważne. Ale więcej informacji nie mogę udzielić, przykro mi.
- Niech pani nam powie. - Heechul wstał z miejsca zwracając się do pielęgniarki.
- Na prawdę nie mogę, przykro mi.
- Ale to nasz najlepszy przyjaciel...
- To przez nas on tu leży. - Odezwałem się. - To przez nas, przez naszą głupotę. Czujemy się całkowicie odpowiedzialni. Wyśmiewaliśmy się z niego i on chciał wyładować złość. Gdybyśmy wiedzieli, że to będzie miało taki skutek, nigdy byśmy nie...
- Dobrze widzę, że panom bardzo zależy. Nikt jednak nie może się dowiedzieć, bo wylecę z pracy.
- Rozumiemy.
- Pan Sungmin miał sporo szczęścia, że w ogóle jeszcze żyję. Dostał poważnego wstrząśnienia mózgu, szkło przebiło mu prawe płuco, lecz to nie jest jeszcze taka tragedia, płuco zregeneruję się i będzie wszystko dobrze, jednak wewnętrzne krwotoki mogą bardzo mu zagrozić. Po za tym ma połamane żebra i nogę. Czeka go rehabilitacja i nie wiem czy kiedykolwiek będzie sprawny.
- Co to znaczy? - Zapytałem nieco przestraszony.
- To że jego... - Pielęgniarka posmutniała. - Jego noga była kompletnie zmiażdżona i połamana. Składanie jej zajęło lekarzom dużo czasu. Nie wiemy czy będzie miał w niej władzę i czy kiedykolwiek jeszcze zatańczy na koncercie.
Słuchając kobiety aż usiadłem. Heechul był przerażony.
- I jeszcze coś- Odezwała się ponownie. - Nie wiemy kiedy się wybudzi ze śpiączki.
- Co zapadł w śpiączkę?! - Heechul już nie wytrzymał i załkał.
- Niech się pan uspokoi. Mamy nadzieje, że niedługo się obudzi, proszę być dobrej myśli.
Pielęgniarka wyszła. Teraz zostaliśmy tam sami. Wpatrywałem się w śpiącego przyjaciela, łzy zlewały mi obraz. - Co jeśli się nie wybudzi, albo zanim to nastąpi minię dużo czasu? Czy Leeteuk już o tym wie?
Wyszliśmy z sali. Wiktoria podbiegła i mnie przytuliła. Siwon zrobił to samo, przytulając Heechul'a.
- Ile razy  wam mam powtarzać żebyście się nie obwiniali. Nikt nie wiedział, że tak zareaguje. - Spojrzałem na lidera. Łatwo mu było mówić. Nie wiedział do końca jak ja i Heechul się czujemy. Jesteśmy współwinni.
Siedziałem na korytarzu wypatrując przez szybkę jakiejkolwiek oznaki, że Sung się wybudzi, jednak nic z tego. Leżał sztywno jak nieboszczyk. Co chwila przychodzili do niego jacyś lekarze i pielęgniarki, sprawdzały coś, poprawiały, wstrzykiwały, a on nadal leżał nieruchomo.
- Chodź do domu, odpocznij. Nie ma sensu siedzieć.
- Zamknij się! Ja go nie zostawię!
- Donghae...Powinieneś odpocząć, przespać się. Heechul już poszedł.
Spojrzałem na Leeteuk'a, na jego zmartwioną twarz. Widać, że też był zmęczony.
- Leeteuk?
- Tak?
- Wiedziałeś? Wiedziałeś, że on jest w śpiączce? Że może się nie wybudzić?
Lider westchnął ciężko i odwrócił wzrok.
- Dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziałeś... Wiesz co... a z resztą nie ważne...
- Hae nie gniewaj się! Nie chciałem cię martwić!- Nie słuchałem go, poszedłem prosto przed siebie. Wsiadłem do samochodu po chwili on też tam dotarł. Nie odzywałem się do niego przez resztę drogi i nie zamierzałem tego robić również w domu. On myślał, że ukryje to przede mną i Heechul'em? Byłem wściekły. Od razu gdy dotarliśmy do domu zamknąłem się w swoim pokoju i nikomu nie chciałem otworzyć. Było już późno. Poszedłem więc wziąć prysznic i położyłem się. Na domiar złego w nocy męczyły mnie koszmary.
Właśnie przyszedłem do Sunga. Szedłem na salę gdy zatrzymała mnie pielęgniarka. 
- Nie może pan tam wejść. 
- Ale dlaczego? - Zapytałem. 
Długo jednak nie musiałem czekać na odpowiedź. Jakichś dwóch mężczyzn wyprowadzało łóżko na kółkach. Ktoś na nim leżał. Nie wiedziałem kto ciało było przykryte. Wyrwałem się z uścisku pielęgniarki biegnąc w tamtą stronę. Odkryłem materiał którym było przykryte ciało i zamarłem. Ujrzałem twarz swojego przyjaciela. Sungmin wyglądał jakby spał. Miał zamknięte oczy lecz jego klatka piersiowa wcale się nie unosiła. Patrzyłem się na niego ze łzami w oczach. Trzymałem jego rękę, gdy nagle zaczął znikać. Obraz zmienił się. Stałem teraz jako malutki chłopczyk przed jakąś kobietą. Przyglądałem się jej uważnie i z zainteresowaniem. Ona przykucnęła przy mnie i wyjęła z torebki lizaka. Mama uczyła mnie żeby nie brać nic od obcych, lecz ta kobieta wcale nie wydawała mi się obca. Wręczyła mi lizaka po czym z uśmiechem na twarzy pobiegłem w stronę swojej mamy krzycząc: 
- Mama! Patrz ta miła pani dała mi lizaka!
Kobieta uśmiechnęła się w nasza stronę i po chwili zniknęła. Zaciekawiony spytałem swojej rodzicielki. 
-Kto to był?
- To była taka miła pani, która widocznie kocha takie małe dzieci jak ty. 
- A nie ma swoich?
- Pewnie nie. gdyby miała swoje pewnie dałaby tego lizaka swoim dzieciom. - Spojrzałem na mamę ze zdziwieniem po chwili uśmiechając się. 
Przerwałem ten sen. Jego pierwsza część mnie przeraziła. Nie mogłem już usnąć. Za to druga część snu była dość dziwna. Czemu w ogóle to mi się śniło? Przecież miałem wtedy około 6 lat. Już nie pamiętałem tej sytuacji, aż do teraz kiedy ukazała mi się we śnie. Czemu akurat... zaraz, zaraz ona dała mi go w moje urodziny. Przetarłem oczy spoglądając na zegarek, była w 2 w nocy. Dziś były moje urodziny.
NARRACJA WIKTORIA:
Wróciliśmy właśnie ze szpitala. Ola była załamana, z resztą nie tylko ona. W domu prawie w ogóle się nie odzywałyśmy. Jakoś żadna z nas nie chciała o niczym rozmawiać. Siedziała teraz wpatrzona w pusty obraz telewizora z kubkiem ciepłej herbaty. Ja stałam po drugiej stronie pomieszczenia przyglądając się swojej przyjaciółce. Pierwszy raz nie wiedziałam jak ją pocieszyć. Bolało mnie to, że musi tak cierpieć. Jakbym widziała siebie jeszcze miesiąc temu. Nawet nie próbowałam poszłam od razu pod prysznic. Byłam wykończona. Strasznie chciało mi się spać. Jednak i ta noc nie była spokojna. Te dziwne sny znów dawały o sobie znać.
Siedziałam sobie przy stoliku w salonie, byłam jednak trochę młodsza. Bawiłam się, cały stolik był cały wypełniony figurkami. Jednak zabawa znudziła mi się szybko. Poszłam więc do pokoju swoich rodziców. Strasznie lubiłam chować się pod ich łóżkiem. Zawsze chowałam się tam przed potworami w które kiedyś wierzyłam. Tym razem chowając się pod łóżkiem zawadziłam o coś nogą. Zaciekawiona wyjęłam przedmiot który mi przeszkodził. Był to średniej wielkości kuferek. Próbowałam go otworzyć jednak nic z tego. Do pokoju weszła mama. Była przerażona widząc mnie z kuferkiem. 
- Co robisz! 
- Mamo co to za skrzynka? - Spytałam. Jednak mama nie odpowiedziała. 
- Proszę idź pobaw się z innymi dziećmi na dworku. - poprosiła, usłuchałam jej. Potem zapomniałam zupełnie o tym kuferku. 
Obudziłam się. Myślałam, że rodzice nie będą mi się już więcej śnili, jednak myliłam się. Zupełnie zapomniałam o tej sytuacji która miała miejsce parę lat temu. Jak mogłam zapomnieć? Nie wiem, może dla tego, że byłam wtedy dzieckiem. Spojrzałam na zegarek była równa 2 w nocy. Nie mogłam już zasnąć. Rozejrzałam się po pokoju. Ola już spała, sprawiło mi to ogromną ulgę. Chodziła jak cień przez ostanie dwa dni. Zachciało mi się pić więc skierowałam się w stronę kuchni. W pewnej chwili coś huknęło, potknęłam się o to. Spojrzałam niespokojnie na przyjaciółkę, na szczęście się nie obudziła. Po omacku zaczęłam szukać rzeczy. W końcu natrafiłam na coś drewnianego. Podnosząc to, coś jakby się tam ruszyło, a raczej coś było w środku. Nie jedna rzecz a parę. W ciemności mało było widać, lecz wiedziałam że to kuferek. Ten sam który był pod łóżkiem mojej mamy. Postanowiłam, że dłużej nie będę czekać i jak tylko Donghae będzie w stanie otworzymy go. Nie chciałam robić tego sama, chciałam żeby on ze mną przy tym był. Nikt nie wiedział co jest w środku, a ja się bałam.

********************************************************************************
I oto dodaję ten rozdział pierwszy w tym roku szkolnym. Sorry, że musieliście tak długo czekać, lecz nie moja wina. Zaczęła się szkoła -,- coraz więcej już zadają. Tak jak myślałam pracę domową zadali mi już we wtorek, a nawet zapowiedzieli kartkówkę.... Mam nadzieje, że się podoba. Liczę na waszą opinię! Piszcie te komentarze bo co jak co, ale teraz są mi na prawdę potrzebne! Bez nich nie dam rady.... Ja nie wiem jak to wszystko pogodzę, może dam radę. Liczę na was :)




3 komentarze:

  1. Bardzo podobają mi się twoje opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeeetny :)
    Wygląd też suuper!!
    Nareszcie coś o kuferku.
    Weny, weny, weny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świeeetny i wgl *.* nareeeeszcie coś o kufergu <3 xDD Weny ! :P

    OdpowiedzUsuń

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)