poniedziałek, 24 lutego 2014

~MNzG 9~

Mam nadzieje, że po przeczytaniu zostawicie chociaż cień po sobie w postaci komentarza :) To bardzo mi pomaga :) Oto 9 rozdział opowiadania, 10 już się piszę :) Już teraz wam chce powiedzieć że przewiduje to opowiadaniena 20 do 25 rozdziałów :) dziś będzie bez obrazków bo nie chce mi się dodawać xd 


Z Donghae i Wiktorią było zupełnie inaczej niż z Sungmin'em i Marcelą. Cały czas toczył się jakiś ciekawy temat. Ona opowiadała mu o swojej rodzinie i malutkim braciszku, zaś on o swojej, aż w końcu doszli prawię pod dom dziewczyn. Donghae raptownie zatrzymał się zatrzymując także swoją towarzyszkę.
- Co jest? - Zapytała nieco zaskoczona.
- Cii...- Szepnął przykładając sobie palec do ust. Wskazał w stronę całujących się Marceli i Sungmin'a. Wiki spojrzała z uśmiechem na Hae.
- To czekamy aż skończą czy im przerywamy?
- No oszalałeś? Chodźmy stąd.
- Masz racje znam takie jedno miejsce gdzie możemy pójść.
- W takim razie prowadź. - Wskazała dłonią aby szedł pierwszy, jednak on złapał jej dłoń i wolnym krokiem ruszyli w nieznane Wiktorii strony. Po niedługim czasie doszli na malutki placyk zabaw jednego z osiedli. Donghae przysiadł na jednej z huśtawek, Wiki zajęła drugą tuż obok.
- Kiedyś... - Zaczął Donghae.- Bawiłem się tu razem z Eunhyuk'iem i Leeteuk'iem.  Pewnego dnia jak jeszcze nie znaliśmy Sungmin'a, ani Kyuhyun'a, Leeteuk do nas przyszedł, ale nie sam. Za rękę prowadził jakiegoś chłopca, który płakał. Kazał bawić się mu na huśtawkach. Byłem bardzo ciekawy jak nieznajomy chłopczyk ma na imię, więc do niego podszedłem...
 - Dlaczego płaczesz? 
- Bo mój hyung wyciągnął mnie tutaj z domu, a zacząłem właśnie super zabawę. 
- A jaką zabawę? Możemy bawić się razem? 
- Nie. - Odpowiedział krótko.
- Ahh.. A jak masz na imię? 
- A ty jak masz? - Spytał naburmuszony chłopiec. 
- Ja jestem Donghae, mieszkam tu, o tam - Wskazał na jeden z kremowych bloków. 
- Jestem Sungmin, mieszkam na osiedlu obok. Ten chłopiec który rozmawia z moim hyungiem to twój hyung?
- Tak. To Eunhyuk. Znam twojego brata, przyjaźni się z moim bratem i ze mną. A czemu ty nie przychodzisz z nim? 
- Bo ja bawię się w domu, sam. 
- Ale dlaczego?
- Bo tak. Bo w moje zabawy trzeba bawić się samemu. 
- Wcale nie! 
- Tak! Zamknij się! Ja wiem lepiej! 
- Sam się zamknij! Pokarz mi raczej w co ty się bawisz. 
Sungmin pomyślał chwilę i w końcu na jego twarzy pojawił się malutki uśmieszek. 
- Słuchaj uważnie. Widzisz to? - Wyjął z kieszonki garść kapsli od butelek. 
- Widzę, ale po co ci te śmieci?
- To nie są śmieci ty przygłupie! To moja zabawa!
- A jak trzeba się w nią bawić? 
- Ustawiasz kupkę z kapsli, bierzesz najmocniejszy kapsel i rzucasz w te kapselki na kupce, jak jakieś odwrócą się to są twoje, a jak nie to bijesz dalej na zmianę z przeciwnikiem. 
- Ahhh.... Fajne, zagramy? 
- No, ta gra samemu jest już nudna. 
- A skąd mam wiedzieć, który kapsel jest najmocniejszy? 
- Nie wiem, pewnie to ten którego masz najdłużej. On już wie jak grać i pokazuje innym kapslom. 
- Aaa... a ja nie mam kapsli. - Zasmucił się nieco Hae. 
- No to ja ci załatwię ok? Chcesz? A jak na razie to pogramy moimi ok?
- Okey. - Na obu malutkich buźkach zawitały dwa śliczne uśmiechy......
Tutaj poznałeś Sungmin'a? Tutaj? - Spytała Wiktoria.
- Tak - Odpowiedział krótko. - Wtedy już wiedziałem, że będzie to mój najlepszy przyjaciel do końca życia. Mieliśmy wtedy około 5 lat. Tutaj też poznaliśmy Kyuhyun'a rok później.
- Opowiesz mi ?
- W sumie to bawiliśmy się wtedy w tamtej piaskownicy, ja , Sung, Eunhyuk i Leeteuk...

- Hyung! Zepsułeś mi babkę! 
- Hae to tylko babka...
- Ej nie mów tak, zepsułeś mu obiad który robił dla mnie! - Wtrącił oburzony Sungmin. 
- No już, już odbuduję ją. Przepraszam. - Eunhyuk podniósł ręce do góry w geście żeby zapanował spokój. Wszyscy jednak za chwilę zapomnieli o tym mało istotnym sporze odwracając głowę w stronę cichego płaczu. 
- Słyszycie? 
- No.. Kto to hyung?
- Nie wiem, chodźmy to sprawdzić. - Wszyscy ruszyli za cichym łkaniem. Za rogiem jednego z bloków zobaczyli skulonego chłopca o bujnej czuprynie. Donghae od razu podszedł i przy nim ukucnął pytając o co chodzi. 
- Ej chłopcze co ci się stało? Mama cię zbiła?
- Spadaj glucie! Moja mama mnie nie bije!
- Donghae. - Zwrócił się do niego Hyuk. - Tak nie można mówić, chodź tu. 
- Nie hyung. - Hae zwrócił się ponownie w stronę płaczącego chłopca i pogłaskał go po włosach. 
- Nie bój się. Nikomu nie powiemy. Co się stało? Czemu płaczesz?
- Hae zostawmy go... - Leeteuk machnął ręką i już odchodził, lecz Sungmin zaszedł mu drogę i musiał zostać. 
- No bo... - Zaczął chłopiec. - Ci starsi z tamtego osiedla zabrali mi moją piłkę, którą dostałem od taty na urodziny. 
- Oh... Masz dziś urodziny? - Spytał Donghae. Mały chłopiec skinął głową. Hae szybko gdzieś pobiegł i po chwili wrócił z pomarańczowym kwiatuszkiem. Wręczył go chłopcu. 
- Wszystkiego najlepszego i nie płacz już. - Uśmiechnął się. Chłopiec przyjął kwiatuszka, a na jego twarzy także pojawił się uśmiech. 
- Ej Donghae? A skąd wziąłeś tego kwiatka co? - Spytał Eunhyuk. 
- A tam, z ogródka. - Wskazał palcem. 
- Co! Kurde! Chłopaki w nogi! 
- Co? Dlaczego? 
- Bo chyba właścicielka tego kwiatka biegnie w naszą stronę z trzepaczką do dywanów! - Donghae natychmiast zerwał się na równe nogi. 
- Wstawaj! - Krzyknął do chłopca. - Uciekajmy! - Hae złapał chłopca za nadgarstek i wszyscy pobiegli w stronę parku, żeby się ukryć. W czasie ucieczki z ich gardeł rozbrzmiewał głośny śmiech. 
- A jak masz na imię? 
- Kyuhyun, a ty?
- Ja jestem Donghae! Będziesz się z nami bawił?
- Tak! - Gdy w końcu dobiegli do parku schowali się pod krzakiem.... - Kobieta która nas goniła zrezygnowała w połowie drogi, a my nawet się nie zorientowaliśmy.
- Haha! - śmiała się w najlepsze Wiktoria. - Niezwykła historia, masz takich więcej?
- Oh.. Dużo by opowiadać. Ale będziemy mieć jeszcze dużo okazji żebym ci je opowiedział.
- Racja.
- A spotkamy się jutro? - Spytał szybko.
- Jasne, ale najpierw odprowadź mnie do domu, ok? Jest już ciemno, a ja nie znam drogi.
- Ah, jasne chodźmy. - Idąc z powrotem milczeli. W pewnej chwili Wiktoria poczuła jak dłoń Donghae łapie jej dłoń. Splotła swoje palce z palcami chłopaka i nadal milcząc szli tak aż doszli pod drzwi jej domu.
- Dobranoc. - Pierwsza odezwała sie Wiki puszczając jego dłoń. On jednak rozluźnił uścisku i w jednej chwili przyciągnął ją do siebie całując delikatnie w czoło.
- Dobranoc. - Szepnął i puścił jej dłoń. Poczekał aż wejdzie do środka po czym sam skierował się w stronę własnego domu.

* Eunhyuk wraz z Cheonsa szli z tyłu, zaś Kyuhyun z Sooyon nieco z przodu.
- Może dałabyś się jutro po zajęciach zaprosić na kawę? - W końcu po kilku minutach milczenia Eunhyuk zdobył się na odwagę.
- Hm... Ok. A dokładnie to gdzie chcesz iść?
- O to się nie martw. Przyjdę po ciebie.
- A o której?
- Możesz o 16?
- Jasne.
- A może wiesz, może pójdziemy do kina?
- To w końcu do kina? Czy na kawę? - Zaśmiała się. Na jego twarzy także zawitał jeden z jego szerszych uśmiechów.
- Zdecydowanie do kina. Oczywiście jeżeli masz ochotę.
- Spokojnie, możemy iść do kina, ale wybierz jakiś ciekawy film.
- Spokojnie, na pewno ci się spodoba.
- Ale mam nadzieje, że to nie będzie horror.
- Też za nimi nie przepadam.
   W czasie gdy Eunhyuk i Cheonsa umawiali się na randkę do kina Kyuhyun razem z Sooyon szli śmiejąc się z sucharów które opowiadał Kyu. Dziewczyna nawet nie zorientowała się kiedy on objął ją w  pasie i szli tak do samego domu dziewczyn. Zatrzymali się przed furtką. Sooyon poczuła na swoich wargach delikatny oddech Kyuhyun'a. Stała jak słup zupełnie nie wiedząc co ma teraz zrobić. Poddała się namiętnemu pocałunkowi którym ją obdarzył. Eunhyuk kątem oka widząc pocałunek przyjaciela zwrócił się do swojej towarzyszki.
- Widać będzie z nich dobra para. Nie uważasz?
- Też tak myślę. - Uśmiechnęła się. On także już nachylił się nad Cheonsa jednak poczuł rękę swojego przyjaciela na własnych plecach.
- Koniec tego całowania Hyuk! Idziemy do domu. - Eunhyuk czuł, że jego twarz robi się czerwona. Był wściekły. Zachował jednak swoją uśmiechniętą twarz. Cmoknął Cheonsa w policzek i życzył jej dobrej nocy. Gdy tylko dziewczyny zniknęły za drzwiami Eunhyuk wyprzedził przyjaciela i nie zwracał uwagi na jego wołania. Nie chciał już dziś zamieniać z nim żadnego słowa. Poszedł prosto do domu, gdzie czekał na niego Donghae.

4 komentarze:

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)