piątek, 21 listopada 2014

Jedna ze stron życia 8

Kurde żadnych komentarzy serio?! OH! Wy macie co czytać, a ja? :p

WPIS VIII

.... Chłopaki zostali trochę w tyle, przecież nie mogli ze mną iść dalej. Cholernie bałem się co zobaczę, jednak musiałem też grać zaskoczonego, jeżeli chłopak żyje. To będzie trudne ukryć takie emocje. Przed wejściem postanowiłem się odprężyć. Wziąłem parę głębokich wdechów i wszedłem do środka. Nie było jeszcze tak ciemno, to był jedyny plus. Całkowicie uspokoiłem się jednak, gdy nagle w mojej głowie ukazała się wizja. Heechul żył i siedział skrępowany tam gdzie go zostawiliśmy. Był przerażony i nie wiedział co się dzieje. Poszedłem w tamtą stronę z jedzeniem. Niby przypadkiem wszedłem do tej wielkiej sali. Zrobiłem udawaną zszokowaną minę i dla efektu wypuściłem torby, które trzymałem w dłoniach. Heechul spojrzał na mnie równie zdziwiony.
- Co ty tu... - Zacząłem, jednak dobrze wiedziałem co on tu robi. Podbiegłem do niego i udawałem wystraszonego. Odwiązałem mu usta i dalej grałem nieźle zdziwionego.
- Do cholery! Gdzie ja jestem!
- Kto Cię tu uwięził? - Spytałem
- A ja wiem! Pamiętam tylko, że jakiś koleś.... ał... - syknął i pokręcił głową. - Boli mnie głowa... Pamiętam tylko ten ból, a potem obudziłem się tu, związany....
- Co za koleś? Powiedz! On może być niebezpieczny! - Dobrze mi szło to odgrywanie. Miałem nadzieje, że chłopak się nie skapnie.
- Napisał mi, że też wie o twoich mocach.... - warknął.
- Co! Komu więcej powiedziałeś?! Miałeś siedzieć cicho! Obiecałeś!
- Ja mu nie powiedziałem głąbie!
- To skąd wie!?
- Ja nie wiem! Przyszedłem żeby się dowiedzieć, ale ktoś mnie zaatakował.... - Wyjaśnił, ale zaraz zrobił podejrzliwą minę. - A ty co tutaj robisz co? - Sparaliżowało mnie to pytanie.
- Ja tu przychodzę karmić bezdomne psy. - Odparłem. - Przychodzę tu raz w tygodniu.... To, że tu jesteś okropnie mnie zastanawia. - Bałem się, że chłopak mi nie uwierzy, ale tak jak mówił Jong on jest naiwny jak dziecko we mgle.
- Na co czekasz! Uwolnij mnie!
- Co? Z jakiej racji? Niech uwolni Cię ten, który Cię tutaj uwięził. - odparłem. - Mam pomagać swojemu prześladowcy? Sorry, ale ja przyniosłem tu tylko jedzenie dla głodnych psów. Masz szczęście, że przyszedłem bo by Cię pewnie zjadły, gdyby nie dostały jedzenia na czas. - Widziałem przerażenie w jego oczach. Mój plan działał i wszystko szło jak powinno.
- Ej no nie bądź taki - jęknął przerażony. Westchnąłem ciężko i udawałem, że się zastanawiam.
- Dobra.... - już sięgałem żeby go odwiązać, lecz zatrzymałem się na chwilę. - Ale pod jednym warunkiem.
 Chłopak zmarszczył brwi, spoglądając się na mnie.
- Ja nigdy nie spełniam warunków innych, oszalałeś? To inni spełniają moje warunki!
- No to miłego siedzenia w tym smrodzie, może ktoś kiedyś Cię tu znajdzie. - Powiedziałem i wstałem zaczynając powoli odchodzić, już na prawdę myślałem, że duma jest dla niego ważniejsza i nasz plan nie wypali, ale na szczęście zaraz usłyszałem nawet swoje imię.
- Onew.... Proszę.... - Zamarłem z wrażenia, odwróciłem się i podszedłem do niego z powrotem.
- O, umiesz nawet ładnie prosić? - zaśmiałem się cicho.
- Lepiej mów jaki jest ten warunek.. - westchnął bezradnie.
- To proste, przestaniesz mnie prześladować i nikomu nie powiesz o moich nadprzyrodzonych mocach. - Chłopak się trochę skrzywił, ale w ostateczności zgodził się. Nie wiedziałem czy mam mu wierzyć, czy nie.
- Ale jest jeszcze coś.
- No co? - Widać, że był niezadowolony, ale w ostateczności przytaknął.
- Jak nie dotrzymasz słowa, to cię z niszczę.
- Niby w jaki sposób.
- Myślisz, że człowiek,który ma nadprzyrodzone moce potrafi tylko przewidywać co się stanie, lub widzi co się teraz obecnie dzieje? - Chłopak spojrzał na mnie jeszcze bardziej przerażony. Oto mi właśnie chodziło, żeby się bał.
- Co??? Co jeszcze potrafisz?
- I myślisz, że ci powiem? Żebyś mnie tak szantażował? Śnisz, nie powiem Ci. To jak? Zastanów się.
Chłopak jeszcze chwilę myślał i w końcu zmiękł.
- Wygrałeś, nikomu nie powiem, ale już mnie uwolnij.
 Uwolniłem go tak jak obejmowała nasza umowa. Obiecał mi, więc go odwiązałem. Zostawiłem te torby tam i wyszedłem stamtąd jak najszybciej. Gdy upewniłem się, że chłopak nie idzie za mną skręciłem w uliczkę, gdzie stali moi przyjaciele.
- Zmiękł? - Od razu Jong zaczął się wypytywać. Ja tylko triumfalnie się uśmiechnąłem.
- Miałeś rację, nie wiedziałem, że to tak szybko pójdzie.
- No to na jakiś czas Heechula mamy z głowy i możemy zająć się zagadkową śmiercią twojego ojca. - odezwał się Minho. Poklepał mnie krótko po ramieniu i powiedział, że dobrze się spisałem.

 Wróciliśmy w końcu do swoich domów. Jak na dziś zrobiliśmy i tak dużo, a żeby iść do mojego domu, trzeba rozpatrzeć teren. Jak podejrzany typ nadal się tam kręci? Nie mogliśmy też opuszczać szkoły, co też było dla nas przeszkodą. Wielokrotnie myślałem o odejściu stamtąd, ale nie byłem pełnoletni. W sumie mama się mną nie interesowała, to gdybym przestał do niej chodzić też by się jakoś nie przejęła. Ale co z chłopakami? Przecież oni mają normalne życie.... Chyba, że... Sam będę działał gdy oni będą w szkole. To był pomysł, ale też sam się trochę bałem. Podzieliłem się jeszcze dziś pomysłem z Minho. Powiedział, że sam nie wpadł by na taki wspaniały pomysł. Byłem ciekawy co na to chłopaki... NO TAK! Zupełnie zapomniałem o biednym Key, miałem do niego iść.
- Słuchaj Minho ja lecę do Key, sprawdzę jak się trzyma. - Chłopak tylko skinął głową pogrążony w grze. Poszedłem do pobliskiego sierocińca, bo tam właśnie mieszkali razem Jong i Key. Zapukałem do jednego z pokoi. Key na mój widok strasznie się ucieszył i mnie przytulił.
- Bardzo zły jesteś na Jonghyuna? - spytałem.
- Kiedyś się tak nie zachowywał, mam wrażenie jakby stawał się bez serca, strasznie się zmienił, coraz częściej się kłócimy. On nic nie robi sobie z tego, że jestem smutny, że czasem przesadzi tak, że ryczę jak dziecko. Nie rozumiem go. - westchnął, a w jego oczach już zaczęły zbierać się łzy. Przytuliłem go mocno.
- Nie płacz, postaram się z nim o tym pogadać.
- Na prawdę? Nie wiem czy Ci się uda.... On na prawdę jest inny.
- Czuje, że to po części moja wina. - westchnąłem smutno. Taka była prawda, gdybym nie zamieszał im w życiu nadal by się przyjaźnili bez żadnych kłótni.
- Co ty opowiadasz. Dzięki tobie Taemin otworzył się na nowe znajomości, Minho przestał być takim ważniakiem.
I przeze mnie twoja przyjaźń z Jonghyunem może się rozwalić. - dodałem.
- No nie myśl o tych złych stronach, patrz ile dobrego zrobiłeś. Dzięki tobie Donghae i Eunhyuk już nie prześladują ludzi w szkole, Minho jest spokojniejszy i coraz częściej się uśmiecha.-
No tak, to co mówił Key było prawdą, chociaż wcześniej tego nie dostrzegałem. Lekko się uśmiechnąłem, ale nadal było mi przykro, że on musi tak przez to wszystko cierpieć. Miałem nadzieję, że chłopaki dojdą do jakiegoś porozumienia i po mojej rozmowie Jong chociaż trochę się ogranie. Nie mógł aż tak angażować się w to co się dzieje. Nie chciałem togo. Wiedziałem, że bardzo go to kręci, ale żeby miało to wpływ na przyjaźń? No raczej tego nie chciałem. Wytłumaczę mu to choćby miał się na mnie śmiertelnie obrazić. Jest dla mnie ważny, ale nie aż tak ważny jak  dla Key.
 Posiedziałem jeszcze chwilę u przyjaciela i w końcu musiałem wracać dopóki nie zrobiło się zbyt ciemno. Postanowiłem, że z Jongiem pogadam jutro w wolnej chwili. Jutro jeszcze go trochę poobserwuję i może uda mi się wywnioskować co jest na rzeczy. Na dziś koniec jakichkolwiek śledztw. Byłem cholernie zmęczony i jedyną rzeczą o jakiej teraz marzyłem, było ciepłe łóżko i coś pysznego do zjedzenia. Minho już trochę się o mnie martwił i czekał na mnie na tarasie. Będzie przypał od nadopiekuńczej żaby? A jednak się myliłem. Powiedział tylko, że cieszy się, że wróciłem cały i zdrowy. Uśmiechnąłem się tylko i weszliśmy do środka. Ciekaw byłem ile jeszcze będę mógł mieszkać u przyjaciela. Obawiałem się, że ten czas już mija. Gdzie się wtedy zapodzieje? Cholera, życie było bardziej skomplikowane niż mogłem sobie wyobrazić. Jutro już ostatni dzień szkoły i weekend. Cieszyłem się bo to oznacza dwa dni wolnego. Będziemy mogli zająć się naszą zagadką. Jak tylko zjadłem i położyłem się to natychmiast usnąłem. Byłem cholernie zmęczony całym tym dniem. W ogóle ostatnie dni i tygodnie strasznie mnie męczyły. Już sam nie wiem kiedy ostatnio porządnie się wyspałem.
 Nie sądziłem, że z każdym dniem będzie lżej, ale też nie sądziłem, że moje życie z dnia na dzień może zmienić się w gorszy koszmar.... Gdybym wiedział... Wcale nie chciałbym się budzić. Wszystko zaczęło się naprawdę komplikować.

2 komentarze:

  1. Kocham to!! Kiedy next??? Nie moge sie doczekać! Weny Unnie!<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    Dużo weny życzę : 33
    Jak obiecywałam tak komentuję XDD

    OdpowiedzUsuń

Ucieszy mnie jeśli zostawisz po sobie komentarzyk :)